czwartek, 4 maja 2017

Ze zmęczenia zapomniał o ich premierze, dziś są jednym z najsłynniejszych filmów ...

Co to za kolejka? - zastanawiał się George Lucas, gdy 25 maja 1977 roku zamówił hamburgera w barze naprzeciw ,,Chinese Theater", najsłynniejszego kina w Los Angeles. Jego ostatni film kompletnie go wykończył. Zdjęcia przebiegały w chaosie i stresie, a faza dogrywania efektów specjalnych niemal skończyła się buntem ekipy technicznej. Na szczęście produkcję udało się zamknąć w planowanych 11 mln dolarów, choć nic nie wskazywało na to, że się zwrócą. Gdy więc na markizie kina dostrzegł napis ,,Gwiezdne Wojny", nie mógł uwierzyć własnym oczom. Po pierwsze, ludzie chcieli oglądać jego film. Po drugie, ze zmęczenia zapomniał o własnej premierze. 



Gdy podobne tłumy kłębiły się dwa lata później w polskich kinach, nikt nie był już zaskoczony. Warszawska premiera odbyła się 30 marca 1979 roku, dzień później film można było obejrzeć w Łodzi, a 6 kwietnia - w Poznaniu. 

,,Gwiezdne Wojny", opowieść o powstańcach buntujących się przeciw złowrogiemu Imperium, na pozór pozbawionych szans, miała w ówczesnej Polsce posmak aluzji. W następnym roku zaczął się u nas ruch, wymierzony przeciw realnemu Imperium. -To, co działo się do sierpnia, odsunęło na dalszy plan zainteresowanie filmowymi przygodami. Nasze życie, nasza historia stała się wtedy bardziej fascynującą przygodą - pisał Tadeusz Sobolewski. ,,Mały Rocznik Filmowy 1988" w zestawieniu najchętniej oglądanych filmów stulecia wymienia ,,Gwiezdne Wojny" dopiero na 61. miejscu (5,495 mln widzów), daleko w tyle nie tylko za ,,Bliskimi spotkaniami trzeciego stopnia", ale nawet za ,,Akademią Pana Kleksa" (nieco ponad 14 mln) i ... ,,Wielką podróżą Bolka i Lolka" z blisko 8,5 mln widzów. 

Wszystkim opadły szczęki 
 Mimo tego trudno odmówić Gwiezdnym Wojnom oddziaływania na wyobraźnię Polaków. Uważny czytelnik już w 1978 roku mógł dowiedzieć się z magazynu ,,Kino", o co tyle hałasu. W artykule ,,Nie jesteśmy sami" Bolesław Michałek tak objaśniał fabułę:
-Jest to opowieść w konwekcji komiksu o wyprawie kilku młodych ludzi z planety wolności i buntu do siedziby kosmicznego imperium. Mają odbić pojmaną księżniczkę (!), która w dodatku posiada tajne plany umożliwiające pokonanie imperialistów. Bójki, podstępy, zwarcia - operacja się udaje, ,,nasi" z odzyskaną księżniczką uciekają, tamci postanawiają dokonać teraz inwazji. Lecz dzięki sekretowi zdobytemu przez księżniczkę, atakująca planeta imperialistów zostaje w ostatniej sekundzie rozsadzona, ,,nasza" zaś pozostaje siedzibą piękna, wolności itd.  

Filmowy Serwis Prasowy z połowy lutego 1979 roku sugerował z kolei, by nazwisko Luke'a Skywalkera rozumieć jako ,,Podniebny wędrowiec", Hana Solo nazwał ,,szlachetnym awanturnikiem" i pilotem ,,rakiety Tysiącletni Sokół", a roboty R2D2 i C3PO miały komunikować się ,,jeżykiem cybernetycznym". 
-Na ekran wpłynęły te wielkie statki kosmiczne i wszystkim opadły szczęki. Zaczęła się pogoń za efektami specjalnymi, zabawa w kino. Za sprawą Spielberga i Lucasa wszystko się zmieniło - wspomina słynny plakacista Andrzej Pągowski. Rzeczywiście, choć pod względem fabularnym film był połączeniem znanych już wątków, to pod względem technicznym wszystko było bezprecedensowe. 
-Film był wydarzeniem zwłaszcza wśród studentów animacji, którzy godzinami rozmawiali po seansie o efektach specjalnych - mówił Maciej Karwas, wykładowca Szkoły Filmowej w Łodzi. Jej studenci i profesorowie byli uprzywilejowani: kina przeznaczały dla nich specjalne pule biletów. Gorzej mieli ci, którzy pragnęli analizować oscarową ścieżkę dźwiękową Johna Williamsa: dla studentów konserwatoriów nie było zniżek, mogli za to sięgnąć po jedno z wydań ,,Filmu", gdzie w artykule ,,Recepta na superszlagier" Jerzy A. Rzewuski zauważał: -W ,,Gwiezdnych Wojnach" dostrzec można wpływ muzyki poważnej - Prokofiewa, Mahlera, Brucknera, Debussy'ego - co w połączeniu z filmem rozgrywającym się w przestrzeni międzygwiezdnej uznano za niebywale śmiałe pociągnięcie.  

Niektórzy jednak już od jakiegoś czasu z rozczarowaniem obserwowali coraz wyraźniejszy skręt amerykańskiego kina ku efekciarstwu. -,,Gwiezdne Wojny" są kolejnym etapem tego, co zaczęło się ,,Szczękami" - pisał Czesław Dondziłło w ,,Filmie", a wtórował mu Bolesław Michałek: -Technika? Ta rzeczywiście jest nadzwyczajna w obu filmach. Stwarza pełną iluzję świata o wyglądzie w pełni innym niż nasz, ale i o innej logice, innej mechanice, innym życiu. Wszystko co wymyślone, zostało zrealizowane bezbłędnie. A co zostało wymyślone? To, niestety, przedstawia się skromnie, a jeśli idzie o ,,Gwiezdne Wojny", bardzo skromnie - narzekał, ale jednocześnie przyznawał: -W swojej prymitywności są tak naturalne, tak czyste i bezbronne, że stanowi to ich autentyczny wdzięk. 

,,Film" stracił cierpliwość  
Na dzieło Lucasa wybierali się nawet widzowie zaangażowani w działalność opozycyjną. Czy utożsamiali się z walką rebeliantów - nie wiadomo, ale Imperium Zła wyglądało ich zdaniem dziwnie znajomo. -Tata oglądał ze mną. Nie protestował przeciw chodzeniu do kina, bo dorosłych także urzekały przygody w odległej galaktyce. Poza tym pamiętam, jak mówili miedzy sobą, że szturmowcy Imperium wyglądają trochę jak zomowcy - wspomina pewien widz z Łodzi. 

Do wtórnego seansu nikogo nie trzeba było namawiać. Rekordziści wracali po kilkanaście razy, a przed innymi seansami z wypiekami oglądali pokazywany w ,,Kronice Filmowej" zwiastun ,,głośnego filmu >>Wojna Gwiazd<<". Była to luźna komplikacja co chwytliwszych scen, poprzedzona przeglądem ,,mody kosmicznej".  
-Moda na medal, która ma, oczywiście i odwrotną stronę - objaśniał lektor, gdy kamera ześlizgiwała się na wycięcie w skórzanym stroju modelki, ukazujące jej gołą pupę. Na stołecznej Skrze szybko pojawiały się - jak donosiła prasa - bawełniane podkoszulki z nadrukami, a nawet figurki bohaterów filmu z taniego plastiku, dziś uchodzące za rarytasy wśród kolekcjonerów. 

Poza tym zbierano zdjęcia. ,,Świat Młodych" instruował, jak z głową gromadzić fotosy, ,,te zbiory bowiem pozornie tylko są mniej ambitne od innych". ,,Ekran" i ,,Kino" rozpieszczały zdjęciami Harrisona Forda i Carrie Fisher, natomiast ,,Film" po wielokrotnym przedstawieniu sylwetki Marka Hamilla stracił wreszcie cierpliwość i pouczył czytelników, by nie prosili o nią ponownie, podając przy okazji adres, pod który można pisać do aktora. 

Dziś jego fanklub podaje już zupełnie inny adres korespondencyjny, ale poza tym niewiele się zmieniło. No, może poza tym, że od jakiegoś czasu wszyscy żyjemy w tej samej galaktyce. Gdy rok temu na nasze ekrany wchodził siódmy film w serii ,,Gwiezdnych Wojen", w stosunku do premiery amerykańskiej mieliśmy już tylko 4 dni opóźnienia.                                                                                

AGAD
 Powyższy artykuł pochodzi z magazynu ,,Nostalgia" nr 10 LISTOPAD 2016r.  
Redaktor naczelny : Tomasz Szymański
Redaktor prowadzący : Igor Paja
Redaktor graficzny : Joanna Kasznicka - Szapłyko
Fotoedycja : Grzegorz Lech
 

1 komentarz:

Cieszę się, że trafiłeś na mojego bloga. Spodobało Ci się tu? Zaobserwuj lub zostaw komentarz. :) Nie bawię się w obserwacje za obserwację.