czwartek, 4 maja 2017

Chciał uśmiercić Hana Solo - Harrison Ford

Nie myślę, że na widowni mam fanów. Myślę, że mam na niej klientów, którym należy się jak najlepsza obsługa - mówi Harrison Ford. -Facet w restauracji czeka na 6 osób. Ja czekam na 6 milionów! Swoimi rolami u George'a Lucasa i Stevena Spielberga przyciągnął ich znacznie, znacznie więcej. ,,Zobacz, to Han Solo!", ,,Zobacz, to Indiana Jones!" - woła za nim już trzecie pokolenie zadowolonych klientów. Kiedy usłyszał ten okrzyk po raz pierwszy, był już dobrze po trzydziestce. 

Początki nie były łatwe 
Gdy postanowił zostać aktorem, nie liczył na zbyt wiele. -Nigdy nie uważałem, że mam szanse na główne role - wspominał. -Myślałem, że to dla przystojnych gości z talentem - a za takiego nigdy się nie uważał. W szkole padał ofiarą złośliwych osiłków, nie był dobry w sporcie, nie miał konkretnych zainteresowań. W colege'u jako specjalizację wybrał filozofię ... Pytamy, co skłoniło go, by zostać aktorem, z przekąsem odpowiada: -Porażka na innych polach. Dopiero akademickie kółko teatralne wciągnęło go tak, ze nawet nie ukończył studiów. Przypomniał sobie też o rodzinnych tradycjach - matka grała w radiowych słuchowiskach, a ojciec porzucił aktorstwo na rzecz agencji reklamowej. Oboje byli imigrantami w drugim pokoleniu, osiedlili się w Chicago. Tu w 1942 roku urodził się Harrison.

Właściwie od razu udało mu się zdobyć pierwszy kontrakt. Rozmowa w wytwórni Columbia Pictures była krótka: ,,Ile ma pan wzrostu? Mówi pan po hiszpańsku? Umie pan jeździć konno? Odezwiemy się". Gdy parę minut później wychodził z toalety, asystent kierownika oznajmił mu, że został przyjęty za 150 dolarów tygodniowo. Przez trzy lata grywał ogony, a jego nazwisko nie pojawiało się nawet w napisach końcowych. A gdy wreszcie 1 1967 roku po raz pierwszy odnotowano jego rolę w westernie ,,Czas zabijania", wystąpił jako Harrison J. Ford, dla odróżnienia od Harrisona Forda, słynnej gwiazdy epoki kina niemego.  

Za 150 dolarów trudno było przeżyć - Ford miał już wtedy żonę i dwóch synów na utrzymaniu. Mary Marquardt poznał jeszcze w college'u, wzięli ślub, gdy miał 22 lata. Musiał pomyśleć o dodatkowej pracy. Remontował akurat rozpadający się dom, który kupił za zarobione w Columbii pieniądze. Jeden ze znajomych uznał go za zawodowego cieślę i polecił pewnemu muzykowi. -Potrzebowałem tych pieniędzy, więc kupiłem kilka podręczników ciesielstwa - mówił aktor.  Muzyk był tak zadowolony, że polecił Forda kolejnym. Jego reputacja jako rzemieślnika szybko przerosła tę aktorską i wkrótce Ford pracował dla producentów i reżyserów z Hollywood, choć może nie tak, jak planował. A od czasu do czasu, nawet nie zdejmując roboczego stroju, chadzał na przesłuchania. 

Żadne jednak nie mogłoby przynieść mu tego, co zapewniło zbudowanie kilku szaf dla George'a Lucasa. Zaintrygowany niecodziennym cieślą, reżyser zaproponował mu niewielką rólkę z ,,Amerykańskim graffiti", a przy okazji polecił Franciscowi Fordowi Coppoli, który jako ozdobę biura wymyślił sobie fantazyjny drewniany portal. Poza tym szukał drugoplanowych aktorów do ,,Rozmowy" i ,,Czasu Apokalipsy". Ford dostał niewielkie role w obu, a portal stoi do dziś. -Oferowałem dożywotnią gwarancję i gdyby Coppola choćby teraz zadzwonił, ze coś mu się sypie - biorę narzędzia i przyjeżdżam naprawiać - śmieje się aktor. W 1976 roku poleciał z ekipą Coppoli na Filipiny, mające odgrywać wojenny Wietnam. Tu na planie zdjęciowym znalazł bratnia duszę, Melissę Mathison, dla której w 1979 roku rozwiódł się z pierwszą żoną i z która ma dwoje dzieci. 

Kariera jak ze snu 
Był coraz lepszym aktorem, ale Lucas nie myślał o zaangażowaniu go do Gwiezdnych Wojen. Obsadę zamierzał skompletować z nieznanych twarzy i rola Forda w ,,Amerykańskim graffiti" wykluczała go ze stawki. Jednak, znając trudną sytuację kolegi, Lucas chciał dać mu dorobić: miał czytać kwestie Hana Solo przy próbnych dialogach z aktorkami pretendującymi do roli księżniczki Lei. Robił to tak świetnie, ze Lucas musiał w końcu przyznać, ze Ford był po prostu najlepszy ...

Ale jeśli spodziewał się, że wdzięczny aktor będzie odtąd na każde jego skinienie, srodze się pomylił. Na szczęście! Kręcenie Gwiezdnych Wojen zamieniło się w produkcyjny koszmar, a ekipa groziła buntem. Ford, jak zwykle zachowując zdrowy rozsadek, na sztywne scenariuszowe dialogi mówił tylko -George, to, że możesz to pisać, nie oznacza, ze da się to powiedzieć - i genialnie improwizował. To właśnie on wymyślił, by na słowa ,,Kocham Cię" księżniczki lei, Han Solo nie odpowiadał banalnym ,,Kocham Cię", ale ,,Wiem". Ten krótki dialog stał się klasykiem. 

Ford miał wobec swojego bohatera sprzeczne uczucia. Podczas kręcenia ,,Powrotu Jedi" namawiał Lucasa, by uśmiercić Hana. Reżyser nie chciał nawet o tym słyszę: -Zabawki z martwym Hanem nie będą się dobrze sprzedawały - oświadczył. Ford dopiął swego dopiero w siódmej części sagi, choć chodzą słuchy, ze nie przeszkodzi to jego bohaterowi pojawiać się w kolejnym filmie z cyklu. 

Po zakończeniu pierwszych trzech części gwiezdnej sagi, Lucas ze Spielbergiem wzięli się za ,,Poszukiwaczy zaginionej Arki". I tym razem reżyser był pewien, że nie ma roli dla Forda. Na szczęście dał się przekonać Spielbergowi, który od początku twierdził, że ,,Harrison po prostu JEST Indianą Jonesem". Także przy tej produkcji dał znać o sobie improwizacyjny talent aktora. I jego zmysł praktyczny ... Podczas ostatnich dni zdjęć w Tunezji Ford cierpiał na rozstrój żołądka, a czekała go jeszcze skomplikowana scena pojedynku na bicz i miecze. -Musiałem biegać do przyczepy co 10 minut - mówił z lekkim skrępowaniem. Zaproponował więc, by Indy po prostu zastrzelił przeciwnika. -Biedny kaskader ćwiczył do tej sceny miesiącami, a my uwinęliśmy się z tym w pięć minut. 

Przekleństwo sławy 
Jak się powszechnie sądzi, Ford jest jedynym aktorem, który zdołał uniknąć "klątwy Lucasa" i zrobić karierę poza jego filmami. Ale nawet jego świetne role w ,,Łowcach androidów", ,,Świadku" (jedyna nominacja Harrisona do Oscara), ,,Czasie patriotów" czy ,,Ściganym" nie były w stanie odkleić go od poprzednich wcieleń. A sławy nie cierpi -Nic nie może przygotować cię na utratę anonimowości. Gdy ją straciłem, zdałem sobie sprawę, ze straciłem jedną z najcenniejszych rzeczy w życiu.  

To nie kokieteria: aktor od lat żyje na ranczu Wisconsin, którego połowę przeznaczył na rezerwat przyrody, a jedyną fanaberią, na jaką sobie pozwala, jest pilotowanie samolotu. Latać nauczył się mając 52 lata, gdy doszedł do wniosku, ze czas spróbować w życiu czegoś nowego. 

Ochota do zmian opuściła go dopiero, gdy jako 62 - latek wziął kosztowny rozwód z Melissą Mathison (dostała 85 milionów dolarów) i związał się z 23 lata od niego młodszą Calistą Flockhart. Poznali się w 2002 roku, gdy podczas rozdania Złotych Globów wylała na niego drinka. -Nieumyślnie! - zarzeka się Ford. -Nie mogła tego zrobić specjalnie, bo nie wiedziała kim jestem. Nigdy nie widziała >>Gwiezdnych Wojen<<.

Mariola Pawlak 
Powyższy artykuł pochodzi z magazynu ,,RETRO" NR 10 (24)  PAŹDZIERNIK 2016r.
Redaktor naczelny : Tomasz Szymański
Redaktor prowadząca : Marta Drobnik
Sekretarz redakcji : Marzena Dobraczyńska
Redaktor graficzny : Andrzej Bogacz
Fotoedycja : Grzegorz Lech   

1 komentarz:

  1. Bardzo fajny artykuł o moim ulubionym Indianie Jones. Chłopak miał ciężki początek. Kurcze. Fajnym jest facetem. A jego rola :3 w SW to naprawdę majstersztyk.

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że trafiłeś na mojego bloga. Spodobało Ci się tu? Zaobserwuj lub zostaw komentarz. :) Nie bawię się w obserwacje za obserwację.