środa, 27 grudnia 2017

Była niezwykłą osobą - księżniczką nie z tytułu, lecz z serca ...

Wydaje mi się, że początek wpisu na bloga jest zawsze najtrudniejszy. Trzeba tak umiejętnie dobrać słowa, aby zaciekawić czytelnika już pierwszym zdaniem. Już któryś raz z kolei pisze ten wstęp, aby był on jaki najlepszy tym bardziej, że ten wpis traktuję dość poważnie ze względu na to, że będzie dotyczył on osoby wyjątkowej. Osoby, która zmieniła bardzo wiele nie tylko w moim życiu, ale w jakiś sposób w życiu każdego z fanów Gwiezdnych Wojen. Zapoczątkowała coś nowego w przemyśle filmowym. Wcieliła się w postać silnej kobiety – odważnej bohaterki, jakie nieczęsto zdarzały się w filmach tamtych lat. W Star Wars wcieliła się w postać, której siła i odwaga imponują po dziś dzień. I choć Carrie Fisher w serii filmów o Gwiezdnych Wojnach była tą niepokonaną Leią, w rzeczywistości musiała zmierzyć się z wieloma problemami. Smutne jest to, że wielu ludzi (nawet fanów Star Wars, żeby nie było) zapamięta ją jedynie jako ćpunkę. Jeszcze smutniejsze jest to, jak obrażona została przez niektórych ubiegłego grudnia. Czytając wtedy komentarze na jej temat, włos jeżył się na głowie, a mózg dosłownie stawał w poprzek, nie mogąc uwierzyć, ile jadu ludzie potrafią wypluć w stronę innego człowieka, nie szanując nikogo, nawet rodziny, która musiała zmierzyć się ze śmiercią bliskiej osoby.

Dokładnie dziś 27 grudnia 2017 roku mija pierwsza rocznica śmierci Carrie Fisher, która po nagłym zawale serca 23 grudnia 2016 roku zapadła w śpiączkę i choć mieliśmy nadzieję do końca, cztery dni później musieliśmy zmierzyć się ze smutną informacją o jej odejściu. Minął rok, minie kolejny i kolejny i jeszcze kolejne lata, w których wydarzy się tak wiele. Piszę dziś ten post dokładnie 27 grudnia, aby przede wszystkim upamiętnić Carrie w rocznicę jej śmierci przyłączając się do tych fanów, dla których znaczyła coś znacznie więcej i którzy doceniają ją za to, że potrafiła odbić się od dna, a potem głosić świadectwo.


Carrie Frances Fisher przyszła na świat 21 października 1956 roku jako pierwsze dziecko muzyka Eddiego Fishera i znanej hollywoodzkiej aktorki Debbie Reynolds. Już od najmłodszych lat Carrie musiała zmierzyć się z konsekwencjami jakie niesie za sobą życie w rodzinie znanej na niemal cały świat. Mówiono o niej ,,dziecko Hollywood”. Gdy miała zaledwie dwa lata, ojciec opuścił rodzinę dla Elizabeth Taylor, a Carrie została pod opieką swojej matki, dla której życie zawodowe często było ważniejsze niż życie prywatne. Reynolds rzadko bywała w domu ze względu na pracę; była też uzależniona od alkoholu. A kiedy już udało jej się znaleźć wolny czas i poświecić go rodzinie, prawda była taka, że nie mogła nawet spokojnie wyjść z dziećmi na spacer przez tłum wielbicieli, który czekał na nią na każdym kroku. Mimo braku stałego kontaktu z matką, Carrie i jej brat Todd bardzo ją kochali i wręcz łaknęli jej uwagi. Próbowali na różne sposoby zwrócić na siebie jej uwagę np. zasypiając na podłodze jej sypialni. Na poniższym zdjęciu uwieczniona została Carrie, która zza kulis ogląda swoją matkę występująca na scenie.


Carrie dorastała w cieniu matki, uciekała więc w swoje pasje i szybko okazało się, że jej talent aktorski jest nie mniejszy niż Debbie Reynolds. Carrie uczęszczała do London's Central School of Speech and Drama. Debiutem stał się dla niej film ,,Shampoo". Jednak światową sławę przyniosła jej rola księżniczki Leii w filmie Gwiezdne Wojny. Produkcji nie wróżono żadnego sukcesu. Alec Guinness uważał je za głupiutką bajeczkę, a nawet sam reżyser nie wierzył w powodzenie filmu. Stała się rzecz niewiarygodna – ludzie pokochali film, którego akcja toczy się dawno, dawno temu w odległej galaktyce. Po dziś dzień krążą plotki, że Fisher dostała angaż poprzez łóżko. Czy rzekomy romans Carrie z Lucasem był tylko pogłoską – nie wiadomo. Faktem natomiast jest to, że Leia Organa stała się postacią kultową. Dziś nie wyobrażamy sobie nikogo innego w roli odważnej księżniczki dowodzącej grupą rebeliantów. Carrie miała dużo zastrzeżeń do odgrywanej postaci – nienawidziła białej sukienki i uczesania Leii z ,,Nowej Nadziei", a sen z powiek spędzało jej metalowe bikini niewolnicy Jabby. Carrie zapytana w wywiadzie z 1977 roku, czy nie uważa, że dla niej jako młodej aktorki rozpoczynającej dopiero swoją karierę, rola w Gwiezdnych Wojnach nie jest zbyt niebezpieczna, odpowiedziała:  ,,Mam nadzieję, że nie będzie to moja jedyna rola. Choć będzie to trudne, bo księżniczka Leia to bardzo charakterystyczna postać.”

Wywiad miał miejsce zaraz po premierze ,,Nowej Nadziei". Carrie i Harrison zostali zaproszeni do Francji i Carrie mogła pochwalić się min. swoją znajomością francuskiego. Carrie opowiadała głównie o swojej roli: pytano ją, co sądzi o sukcesie Gwiezdnych Wojen i jakie ma odczucia wobec Leii oraz zapytano ją, czy myśli, że gdyby pojawiła się na ulicach Ameryki w przebraniu księżniczki, zostałaby rozpoznana. Stanowczo zaprzeczyła. Dziś na pewno poddalibyśmy to dyskusji … 😊



Carrie wcielając się w postać Leii Organy, zdobyła ogromną sławę. Mając zaledwie 18 lat dostała angaż w Gwiezdnych Wojnach, które stał się dla niej czymś w rodzaju przepustki. Za co kochamy księżniczkę z blasterem? Myślę, że Leia stała się ikoną popkultury za sprawą tego, że w filmach lat 70/80-tych, a szczególnie w filmach science-fiction, silne charaktery kobiet były czymś niespotykanym. Zadziałało to jak magnez, który jak widać nadal nie przestaje działać – w świecie Star Wars pojawia się coraz więcej postaci kobiecych. Leia to zapoczątkowała, stała się tego prekursorką. Poza tym nie ukrywając, postać Leii została dobrze wykreowana. Nie jest ona mdła czy nudna. Nie jest też postacią wyidealizowaną. Wydaje się, że rola ta została napisana specjalnie dla Carrie. Nie znając jej osobiście, nie można jednoznacznie powiedzieć, że charakter jej był taki sam jak charakter księżniczki. Jednak wywiady z aktorką mogą nam sporo o niej powiedzieć – Carrie niczego nie ukrywała, potrafiła powiedzieć to co myśli – tak jak Leia. Fisher zapytana, jakie sceny z sagi podobają jej się najbardziej, bez wahania odpowiedziała, że sprzeczki pomiędzy Leią a Hanem Solo. Faktycznie coś w tym jest, bo mam wrażenie, że to właśnie duet Hana i Leii jest jedną z wielkich zalet lubianej Starej Trylogii. Na to, że księżniczka Leia stała się postacią kultową złożyło się wiele czynników, ale na pewno jednym z nich i może nawet przeważającym była Carrie, która tchnęła w nią życie.

Jest jednak i druga strona medalu jej kariery. Nie jest żadną tajemnicą, że Carrie zmagała się z uzależnieniami głównie od narkotyków. Wiadomo, że zażywała je już na planie ,,Nowej Nadziei", a po zakończeniu prac nad ,,Imperium kontratakuje" wyznała, że najmilej wspomina sceny "kręcone na Hoth", bo śnieg przypominał kokainę.  To było zabawne.  Niwe wiadomo dokładnie, co pociągnęło Carrie do nałogu. Najprawdopodobniej nie radziła sobie z presją. Wpadła wir, a jak wiadomo wir wciąga do wnętrza i spada się na samo dno. W przypadku Carrie właśnie tak było. Ćpała i piła na umór. Zdarzało się, że po imprezach budziła się w łóżku z obcym facetem.  W Hollywood wszyscy coś brali.  Dopiero przedawkowanie i śmierć przyjaciela poruszyły w niej jakiś impuls. Swoje zmagania z uzależnieniem opisuje w książce ,,Pocztówki znad krawędzi”, na którymi praca była też dla niej czymś w rodzaju terapii. ,,Postcards from the Edge” pomagają nam w jakiś inny sposób spojrzeć na osoby uzależnione.   ,,W przedawkowaniu narkotyków jest krawędź, prawda? W pewnym momencie z niej spadasz i już jesteś całkiem zaćpany”.   Najwięcej przemyśleń myślę, że można wynieść szczególnie z pierwszego rozdziału. Na przykładzie bohatera Alexa widzimy, co narkotyki potrafią zrobić z psychiką człowieka. Osoba z marzeniami i planami na przyszłość przez używki zmienia się w człowieka z omamami, napadami strachu i człowieka, który jest w stanie zrobić wszystko, aby tylko wciągnąć kolejną dawkę.

" Myślę, że jeśli oczekujecie, że przez całe wasze życie będziecie szczęśliwi, czyli będziecie żyć wygodnie i komfortowo, to ominąwszy parę innych rzeczy, uzależnienie od alkoholu i narkotyków, macie w kieszeni.

Wiem, że można wiele mówić i wyjaśniać, a pomimo tego i tak wiele osób będzie uważać ją za ćpunkę. Tak jest i będzie, czego zmienić się nie da, ale zanim skażemy Carrie spójrzmy na to, że każdy z nas ma coś za uszami i nikt nie jest absolutnie czysty. To, co powtarzam i powtarzać będę to, że postawę Carrie można brać za wzór. Nie mówię tu o popadaniu w uzależnienie, ale o jej sile i odwadze. Carrie spadła na samo dno i wyjście z nałogu nie było dla niej spacerem, wędrówką czy spokojnym marszem, ale dramatycznym wdrapywaniem się z powrotem na górę do normalnego życia. Pozostała choroba dwubiegunowa oraz luka, do której nie dało się już wrócić i jakoś zapełnić.


Carrie opisując w książkach swoje życie prywatne, oprócz uzależnień i walki nałogiem, poruszała też kwestię swojej relacji z matką i z mężczyznami. A relacja Carrie z Debbie Reynolds wyglądały bardzo różnie. Ich więź nie zawsze przypominała poprawne stosunki na linii matka – córka, bo obydwie miały, nie ukrywając, niełatwe charaktery. W jednym z wywiadów Carrie wyznała, że w dzieciństwie była wpatrzona w mamę jak w obrazek – zazdrościła jej talentu, stylu i figury. Łaknęła jej uwagi i cieszyła się z każdej chwili spędzonej z matką.  ,,Jedną rzeczą, którą naprawdę pamiętam, gdy byłam kilkuletnim maluchem, to jak pewnego dnia siedziałam przyklejona do telewizora i oglądałam swoją mamę w filmie Susan Slept Here”   - napisała wspominając dzieciństwo w jednej ze swoich książek.  ,,Kiedy miałam cztery lata, dzieci zaczęły mnie pytać: jak to jest być córką gwiazdy filmowej? Gdy byłam już trochę starsza, odpowiadałam pytaniem: jak to jest w porównaniu z czym? Gdybym nie była córką gwiazdy filmowej?"  - pisze dalej. Było jej ciężko żyć w cieniu matki, która zasłynęła min. w filmie Deszczowa piosenka. Carrie porzuciła więc zamysł dorównania matce i postanowiła skupić się wyłącznie na sobie – na rozwijaniu swoich pasji i poczucia humoru. Gdy Carrie osiągnęła światową sławę rolą w Gwiezdnych Wojnach, matka, która swoją karierę miała już za sobą, zaczęła jej tego zazdrościć. Carrie była zszokowana postawą matki, która nie okazywała jej wsparcia. Mówi się nawet, że w pewnym momencie w czasie pracy nad ,,Imperium kontratakuje", gdy ekipa wracała z Norwegii do Anglii, ze względu na ograniczony budżet była zmuszona skorzystać z klasy ekonomicznej. Kiedy Debbie Reynolds dowiedziała się, że jej córka nie leci pierwszą klasą, zadzwoniła z wyrzutami do Lucasa. Ten podał telefon Carrie, a ona powiedziała matce: ,,Odpieprz się! Lubię latać złomem!” i rzuciła słuchawką. Kobiety kompletnie się nie rozumiały.

Jednak kiedy Carrie zaczęła coraz bardziej popadać w problemy z narkotykami, matka okazała się dla niej dużym wsparciem. Reynolds pomagała córce przechodzić przez chorobę afektywną dwubiegunową przez co stały się sobie bardzo bliskie. Jedna dla drugiej stała się podporą i przyjaciółką, którymi pozostały do końca życia.


Życie uczuciowe Carrie też nie było usłane różami. Wiadomo, że w czasie pracy nad Star Wars, miała romans z Harrisonem Fordem. Spędzali ze sobą mnóstwo czasu, nie tylko na planie. Carrie wspominała nawet, że w pracy byli Leią i Hanem, a w weekendy Carrie i Harrisonem. Jednak aktor starszy od Fisher o trzynaście lat miał już zobowiązania – żonę i dzieci. W 1983 roku po kilku latach związku, Carrie wyszła za piosenkarza Paula Simona, jednak małżeństwo nie trwało długo, bo rozwiedli się po niespełna roku. Carrie wyznała, że kłócili się non stop. Na początku lat 90-tych związała się z Bryanem Lourdem – swoim agentem, z którym ma córkę Billie. Ich związek jednak też nie zakończył się happy endem – okazało się, że Lourd jest homoseksualistą i ten w krótkim czasie zostawił Carrie. Aktorka po rozstaniu z nim nie związała się już z nikim i postanowiła skupić się na wychowaniu córki starając się, aby ich relacje były jak najlepsze. Były dla siebie niemal jak siostry. Carrie wiele książek zadedykowała właśnie córce pisząc, że jest z niej niesamowicie dumna. Dziś Billie ma już 25 lat i stawia swoje pierwsze kroki w aktorstwie. Co ciekawe idąc śladem mamy, wystąpiła w Gwiezdnych Wojnach – początkowo JJ Abrams zaproponował jej rolę Rey, ale Billie ostatecznie wcieliła się w porucznik Coonix, którą możemy zobaczyć w ,,Przebudzeniu Mocy" oraz w ,,Ostatnim Jedi".


Carrie na swoim koncie ma wiele ról w filmach, które być może znacie - ,,Blue Brothers” czy ,,Kiedy Harry poznał Sally”. Pomimo tego zasłynęła jako księżniczka Leia. Przypięto do niej łatkę, z którą musiała już zawsze żyć. Wypowiadała się, że irytuje ją to, iż wykorzystano jej wizerunek do wszystkiego nawet jako nadruk na skarpetach, za co nie dostała złamanego grosza. Zajmowała się aktorstwem, ale to pisanie stało się jej główną pasją. Napisała książki i scenariusze; przyczyniła się nawet do powstania scriptu do pierwszego epizodu Gwiezdnych Wojen - ,,Mrocznego Widma". Pomagała w pracy nad scenariuszem do ,,Przebudzenia Mocy", a także wiele znaczących scen w ,,Ostatnim Jedi" jest wynikiem pomysłu właśnie Carrie Fisher.

Carrie Fisher była specyficzną osobą, która urzekała tym, że potrafiła mówić jak jest naprawdę, choć nie zawsze była to rzeczywistość wyjęta prosto z bajki. Nie owijała w bawełnę, mówiła wszystko wprost, głosiła świadectwo o tym jak odbiła się od dna. A przy tym była wulkanem energii. Kiedy Gwiezdne Wojny w ,,Przebudzeniu Mocy" powróciły na ekrany kin, Carrie Fisher ponownie wcieliła się w Leię Organę. Jej rola w ,,Przebudzeniu Mocy" spotkała się z ostrą krytyką, bo ludzie spodziewali się po niej biegania z blasterem, robienia fikołków i nie wiadomo jeszcze czego, a i jej wygląd, bo o dziwo (!) Carrie nie wyglądała już jak 30 lat temu, został wzięty na języki. Tymczasem ona nie tłumaczyła się, że wygląda tak a nie inaczej, nie przepraszała za to, że się starzeje. Była po prostu sobą i nie próbowała nikogo udawać. Mogliśmy poznać ją jeszcze lepiej. Udzieliła wielu wywiadów, w których wypowiadała się nieraz na kontrowersyjne tematy. Wchodziła do studia z uniesioną głową, a kroku dotrzymywał jej wierny kompan Gary – buldog francuski. Niesamowite jest to, że wcielając się w księżniczkę Leię stała się wzorem dla wielu kobiet i dziewcząt. Widok małych dziewczynek przebranych w białą sukienkę i uczesanych na wzór kultowych "nauszników" nie może nie chwytać za serce. Rok temu 23 grudnia Carrie lecąc z Londynu do Los Angeles doznała zawału serca i chociaż nie wierzyliśmy w to, że ona, Carrie Fisher, nie może się z tego nie wykaraskać, 27 grudnia musieliśmy zmierzyć się z wiadomością o jej odejściu. Cios był niesamowity, odeszła od nas legenda. Dzień później umarła Debbie Reynolds. Matka i córka, które pojednały się lata temu w obliczu trudnych chwil, odeszły razem - tęsknota była zbyt duża. Billie Lourd musiała zmierzyć się z odejściem ukochanej Abadaby i jeszcze bliższej serce Momby; my fani z odejściem ikony, księżniczki Leii, generał Organy i niesamowitej osoby jaką była Carrie. Była zbyt wulgarna na księżniczkę, ale nikt nie miał wątpliwości, że ten tytuł należy się właśnie jej.


 R.I.P. NASZA KSIĘŻNICZKO ❤


tytuł posta (cytat) - ,,Powrót Jedi" aut. James Kahn 
wykorzystano fragmenty wywiadu z 1977 roku
fragmenty ,,Pocztówek znad krawędzi" autorstwa Carrie Fisher [RECENZJA KSIĄŻKI]
fragmenty ,,Księżniczka po przejściach. Nie tylko o Gwiezdnych Wojnach" aut. Carrie Fisher
WYWIAD Z CARRIE [KLIK]

sobota, 23 grudnia 2017

Wesołych Świąt & Szczęśliwego Nowego Roku!

Grudzień jest pewnie dla wielu z nas czasem niezwykłym. Dla jednych jest to czas wyciszenia przed zbliżającymi się Świętami, dla drugich zaś okres radości związanym właśnie z Bożym Narodzeniem. Jest to też czas, gdy nachodzi nas jakaś refleksja o tym co wydarzyło się w mijającym roku - czy był on dobry, czy skorzystaliśmy z niego w 100%, czy jesteśmy zadowoleni, a być może chcielibyśmy coś zmienić, naprawić, odwrócić bieg czasu. 

Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia chciałabym wszystkim, którzy to czytają, życzyć spokojnych i zdrowych Świąt i abyśmy w tym zamęcie, lepieniu uszek, pieczeniu kolejnego ciasta, smażeniu następnego karpia i podrygiwaniu do świątecznych piosenek, nie zapomnieli o tym, co jest najważniejsze i znaleźli czas dla najbliższych. A na nadchodzący rok życzę Wam zdrowia, sukcesów i spełnienia marzeń. W tym dążeniu do celu i nieustanym biegu, nie zapominajmy o drugim człowieku, który może nas potrzebować. Nie bójmy się patrzeć w oczy, nie szczędźmy uśmiechów, nie bójmy się kochać i idźmy z uniesioną głową. A nawet, jeśli się potkniemy i będzie nam bardzo źle, wstańmy pomimo wszystko i idźmy dalej. 

Jeszcze raz wszystkiego dobrego i wpadnijcie tutaj w środę na specjalny post 🎄

poniedziałek, 18 grudnia 2017

Moje wrażenia po THE LAST JEDI

 ! UWAGA, SPOILERY !
Nie wiem nawet jak rozpocząć mam ten post dlatego, że po takiej dawce emocji, jaką dostarczył nam ,,Ostatni Jedi”, trudno przynajmniej mnie zebrać myśli. Po roku, czyli czasie, gdy zobaczyliśmy pierwszy spin-off, a po dwóch latach, gdy królowało ,,Przebudzenie Mocy”, Gwiezdne Wojny znów powracają na ekrany kin w zupełnie, zupełnie innej odsłonie Bo ,,Ostatni Jedi” momentami kompletnie odbiega od utartych ścieżek w uniwersum. Zaskakuje, skłania do refleksji, rozśmiesza, wzrusza, sprawia, że przechodzą ciarki. Jeśli chcesz poznać moje odczucia po ,,Ostatnim Jedi”, zapraszam poniżej, ale jeśli jeszcze nie byłeś na seansie, lepiej poczekaj z czytaniem, bo poniżej znajduje się masa SPOILERÓW!


Aby moje wywody miały jakikolwiek ład i skład, podzieliłam wpis na kilka części – na to, co zdecydowanie mi się spodobało, co mnie zaskoczyło i co niekoniecznie przypadło mi do gustu; wszystko to może się przeplatać. A dlatego, że coś, co dotknęło mnie najbardziej to poprowadzenie wątku Luke'a Skywalkera, zacznijmy może od niego.

To, że ,,Ostatni Jedi” będzie należał głównie do Luke'a Skywalkera, nie budziło żadnych wątpliwości. Skywalkera bardzo brakowało w ,,Przebudzeniu Mocy”, dlatego byliśmy wręcz spragnieni jego obecności, co na szczęście dał nam VIII epizod. Wiązały się z tym też pewne obawy. Jak się okazuje, historia Luke'a w The Last Jedi zupełnie odbiega od historii Luke'a, którego znamy z Legend. Wielki Mistrz Jedi, który zdołał odbudować Zakon i udźwignąć brzemię tego, że stał się żywą legendą po pokonaniu Imperatora i nawróceniu ojca. TLJ funduje nam zupełnie inny obrót sprawy. Nie jest to już Luke z Legend, ba, nie jest to to już nawet ten sam Luke z Oryginalnej Trylogii. Idąc na ,,Ostatniego Jedi” obawiałam się właśnie tego, jak poprowadzony zostanie jego wątek, jaki kierunek obierze. Po pierwsze to jak Mark Hamill ponownie po latach wcielił się w Skywalkera to majstersztyk. Naprawdę nie przesadzam i brakuje mi nawet słów, aby to opisać. Byłam wzruszona, że Mark sprostał temu niełatwemu zadaniu. Emocje miał wypisane na twarzy, a z jego oczu można było odczytać dosłownie wszystko. Obraz Luke'a, który z przerażeniem wypowiada się, że taką Moc już widział i wtedy go nie przeraziła, ale teraz tak, mam do teraz przed oczami. Niewiarygodne jest to jak bardzo zmienił się Luke. Skywalkera pamiętamy jako tego nieustraszonego, odważnego i walecznego Jedi. W VIII epizodzie dzieje się rzecz niewiarygodna – jego optymizm znika i Luke udaje się na wygnanie nie chcąc słyszeć o jakimkolwiek powrocie. Wygania Rey i każe jej odejść tłumacząc, że czas Jedi już minął. Nie mógł znieść tego, jak potraktował swojego siostrzeńca skazując na cierpienie pozostałych uczniów, a przede wszystkim Leię i Hana. Nie mogąc sobie z tym poradzić, oddalił się w cień i postanowił żyć samemu sobie. Rey przyczynia się do tego, że Luke chociaż dalej pełen obaw, zaczyna jednak zastanawiać się nad tym wszystkim. Scena, która wywołuje duży uśmiech to  tani chwyt   zastosowany przez R2-D2, który na pokładzie Sokoła Millennium wyświetla hologram sprzed wielu lat, w którym Leia prosi Obi-Wana Kenobiego o pomoc.



Wcale nie jestem zdziwiona faktem, że Mark był zszokowany losem jaki spotkał Luke'a. Bohater cały czas jest rozbity – z jednej strony nie jest mu łatwo patrzeć na sytuację w galaktyce, a z drugiej zaś woli pozostać na Anch-To i czekać na śmierć, z którą nastanie też koniec Jedi. Chociaż nie decyduje się lecieć wraz z Rey, podejmuje zupełnie inne kroki – chce zniszczyć drzewo Mocy i ukryte w nim pierwsze księgi Jedi. I wtedy staje się coś, czego nie można się było spodziewać. Pojawia się Wielki Mistrz Jedi – Yoda, który postanawia dać Skywalkerowi przysłowiowego kopa w tyłek. Sam niszczy drzewo Mocy i odbywa z byłym uczniem rozmowę, która stała się iskrą. Nazywa nawet Luke'a starym Skywalkerem, który patrzy w przyszłość, ale tego co tu i teraz nie widzi. Od razu na myśl przychodzą jego bardzo podobne słowa z ,,Imperium kontratakuje”. I Yoda osiąga zamierzony cel, bo Luke wreszcie bierze się w garść. Zdaje sobie sprawę, że tak jak mówi Yoda, Rey jest nadzieją, a stare księgi nie są nic warte, bo ona to wszystko, co w nich zawarte, już wie. Jest to moment przełomowy, od którego zaczyna się coś na nowo.

Niesamowita jest scena pomiędzy Leią a Lukiem, kiedy ten "przybywa" na Crait i odbywa z siostrą ostatnią rozmowę. Wręcza jej kostki z Sokoła Millenium, co jest swoistym spotkaniem się wielkiej trójki – Luke'a, Leii i Hana. A rozmowa ta też jest dla nas jakby pożegnaniem z Carrie Fisher. Zabieg ten udał się Johnsonowi znakomicie i wręcz zakręciła mi się łza w oku na słowa Skywalkera:   No one's ever really gone. To co następuje później jest jeszcze bardziej niebywałe. Luke ratuje siostrę i ostatnich z załogi Ruchu Oporu, wychodząc naprzeciw Kylo Renowi. Pojedynek ten to stracie potężnego Luke'a i silnego Kylo Rena. Słowa, które wypowiada Skywalker: Jeśli zabijesz mnie w gniewie, zawsze będę przy tobie, mogą być, choć nie muszą, wskazówką na kolejny epizod. I w końcu Luke odchodzi zupełnie tak jak Obi-Wan, gdy zginął na Gwieździe Śmierci w pojedynku z Vaderem. Wzruszająca scena jaka następuje po pojedynku to piękne ukazanie odejścia jednego z największych Mistrzów Jedi. Projekcja Mocy wysysa z Luke'a ostatnią kroplę życia, a moment, gdy bohater patrzy na dwa zachodzące słońca przy cudownej muzyce Williamsa – tego nie da się wprost opisać. Luke nie umarł, Luke odszedł, bo pojawi się jako duch Mocy. Na pewno.


W VIII epizodzie znaleźliśmy choć częściowe odpowiedzi na pytanie, kim jest Rey. Odkąd ,,Przebudzenie Mocy" pojawiło się na ekranach kin, światło dzienne ujrzało mnóstwo teorii dotyczących pochodzenia głównej bohaterki, która jak sama mówi jest nikim znikąd. Znacząca jest tutaj scena na Anch-To, gdy Rey wpada do skupiska Ciemnej Strony Mocy i prosi o wyjawienie prawdy o jej rodzicach. Na początku za zamglonym lustrem widać zarys dwóch postaci, które następnie zlewają się w jedną, a gdy Rey dotyka lustra ukazuje się jej własne odbicie. Mogłaby znaleźć tutaj potwierdzenie teoria, że Rey narodziła się z samej Mocy, ale jest też coś, co burzy to wszystko. Po starciu Rey i Kylo Rena z Gwardią Snoke'a, która nawiasem mówiąc jest niesamowita, Kylo wyjawia bohaterce dotkliwą prawdę, że jej rodzice byli zwykłymi zbieraczami złomu, którzy sprzedali ją i przepili pieniądze. I chociaż Ren mówi to z wielkim przekonaniem, pytanie, czy nie było to tylko igranie z jej uczuciami, aby łatwiej skłonić ją do przejścia na swoją stronę. Przecież właśnie w podobny sposób Vader właśnie bawiąc się uczuciami Luke'a, wyjawił mu prawdę o jego pochodzeniu. To, co mówi Kylo jest sprzeczne z tym, co widzieliśmy w wizji Rey – na Jakku zostawili ją rodzice i odlecieli, a także nijak ma się do tego, co mówił J.J. Abrams, że rodzice Rey pojawili się w ,,Przebudzeniu Mocy”. Zatem, czy wyznanie Kylo o rodzicach Rey jest prawdą? Być może, ale może to być też celowy zabieg, abyśmy zostawili pochodzenie bohaterki i skupili się na niej samej nie patrząc na nią przez pryzmat rodziny. A niespodzianka, która zwali nas z nóg może pojawić się w IX epizodzie.



Tak jak mówiono w ,,Ostatnim Jedi” ujrzeliśmy mnóstwo niesamowitych starć kosmicznych. Już na samym początku byliśmy świadkami poświecenia pilotki, która zrzuca ładunek z ostatniego z ocalałych bombowców, jednocześnie żegnając się z życiem. Trzeba przyznać, że w The Last Jedi nie brakowało starć, które tak kochamy w Gwiezdnych Wojnach. Dużą rolę odegrał tu znany nam z TFA pilot Ruchu Oporu – Poe Dameron, który na ekranie pojawiał się znacznie, znacznie częściej. Jego odmienne zdanie, co do prowadzenia walki, zupełnie nie pokrywające się z taktyką pani admirał Amilyn Holdo, dało mu porządną lekcję na przyszłość. Admirał Holdo to jedna z zalet VIII epizodu, z którą niestety przyszło nam się pożegnać. Była to bardzo dobrze wykreowana postać – od charakteru po kreację, która zapada w pamięć. I chociaż jej czyn, w którym zniszczyła krążownik, aby ratować przyjaciół spotkał się z lekkim oburzeniem ze względu na to, że zniszczenie krążownika przez transportowiec wskakujący w nadprzestrzeń, może być sprzeczne z prawami Gwiezdnych Wojen, to cisza, która zapadła w kinie w tym momencie może najlepiej oddać to, że wszystkim po prostu zaparło dech w piersiach.

Takie samo podekscytowanie można było czuć oglądając walki wręcz. I tutaj przechodzimy do momentu, którego pewnie nikt z nas się nie spodziewał, a przynajmniej nie w tym epizodzie. Mowa tu o Najwyższym Dowódcy Snoke'u i jego uczniu Kylo Renie. Zobaczyliśmy Snoke'a w całej okazałości, a nie jak to było w przypadku ,,Przebudzenia Mocy" jako hologram. Był on zaraz obok Rey postacią, o której wiedzieliśmy prawie tyle co nic. Przede wszystkim. kim tak naprawdę jest (nie muszę tu chyba przytaczać teorii o Imperatorze, Vaderze, Windu itd.). Bo na razie wychodzi na to, że Snoke to po prostu … Snoke. Nie poznaliśmy też pełnej odpowiedzi, jak tak naprawdę narodził się First Order. Uważam, że perełką, którą ujrzeliśmy w TLJ jest komnata Snoke'a – wszechobecna złowroga czerwień, symbole Najwyższego Porządku i na samym środku wielki tron dowódcy w otoczeniu strażników. I sam Kylo Ren, który zaczyna buntować się wobec władcy. Mam wrażenie, że Ren w końcu zdobył jakiś charakter; nadal jest zagubiony, ale nie jest to już ten sam Kylo Ren, którego znamy z poprzedniego epizodu. Czy zniszczenie maski może mieć jakieś symboliczne znaczenie? Można powiedzieć, że bohater niszcząc maskę, zniszczył też jakąś cześć Kylo Rena. W pewnym sensie można znaleźć w nim coś z Vadera z V i VI epizodu, który wyczuł, że Imperatorowi zależy tylko na tym, aby zdobyć Luke'a i zastąpić nim rosnącego w siłę Vadera. Podobnie jest z Kylo, który zaczyna dostrzegać, że jest tylko zabawką Snoke'a, która ma pozbyć się Luke'a. I postanawia przejąć wszystko we własne ręce. Czy to, że zdecydował się zabić Snoke'a było podyktowane również tym, że chciał obronić Rey? W jakimś procencie na pewno tak, bo w końcu zaproponował jej potem przyłączenie się do niego i wprowadzenie wspólnych rządów. Walka Kylo Ren&Rey vs Gwardia Sboke'a była po prostu niesamowita. Nie wiem, czy śmierć Snoke'a tak wcześnie była dobrym rozwiązaniem. Wspomnijmy może o tym, że Snoke może się odrodzić. Na razie po prostu szkoda, że w chwili, gdy jego historia zaczęła się rozkręcać, została zakończona. Kylo nabrał charakteru, a Rey wahając się pomiędzy jedną a druga stroną nie jest już ucieleśnieniem niewinności.



The Last Jedi jest dla nas pożegnaniem z Carrie Fisher. IX epizod miał należeć właśnie do Leii, ale z wiadomych powodów, niektóre rzeczy musiały ulec zmianie. Zaskoczeniem było dla mnie to, że tak naprawdę byłam przygotowana na śmierć Leii, a nie Luke'a, a role jakby się odwróciły. Jeśli producenci faktycznie nie mają w planach technologii CGI, to Leia miała umrzeć właśnie w VIII epizodzie. Bohaterka w ,,Ostatnim Jedi" kilkakrotnie ociera się o śmierć. Momentem, kiedy pewnie wielu z nas złapało się za głowę z pytaniem wtf?, była scena, gdy Leia wylatuje w próżnię, co jakby nie patrzeć musiało skończyć się śmiercią. Nikt jeszcze nie przeżył po zetknięciu się z lodowatym powietrzem próżni, nawet w TLJ zginęli wszyscy oficerowie w tym admirał Ackbar, który znajdował się wraz z Leią na mostku, ale Organa … przeżyła. Faktycznie kłuje w oczy to, że Leia w niewyobrażalny sposób powróciła na pokład i w nadzwyczajnie szybkim tempie wróciła do zdrowia. Pozostawmy to w milczeniu i po prostu każdy z nas musi to jakoś przetrawić. W każdym bądź razie cudownie było zobaczyć Carrie po raz ostatni na ekranie w roli nieustraszonej księżniczki Leii, którą wszyscy pokochaliśmy ❤

Tak jak Kylo Ren zyskał charakteru to samo można powiedzieć o Finnie. Bohater po ,,Przebudzeniu Mocy" nie zyskał zbytnio mojej sympatii, co w czasie oglądania TLJ, zaczęło się zmieniać. Tak jak inni i on przeszedł metamorfozę, a przede wszystkim przestał myśleć wyłącznie o sobie. Podczas walki z Phasmą na jej wyzwiska odpowiedział nawet, że tak, jest ścierwem, rebelianckim ścierwem. Wybierając się w misję wraz z Rose, która uważam, że jest świetną postacią i nie wiem skąd biorą się okropne opinie wobec sposobu w jaki Kelly wcieliła się w Tico, wystawia się na próbę. Misja Finna i Rose jest jedną z zalet epizodu, a DJ to bohater jakiego Star Wars jeszcze nie widziało. Canto Bight jest fajne, ale nic poza tym. Za to potajemne przedostanie się na krążownik First Order i sama akcja dziejąca się na nim jest warta uwagi. Tym bardziej, że dochodzi do walki dwóch odwiecznych wrogów – Finna i Phasmy. I choć Phasma kończy w płomieniach, zagraniczne strony mówią, że kto wie, być może Phasma jakimś cudem przeżyje. Mam jednak nadzieję, że jej żywot jest już definitywnie zakończony ;)



,,Ostatni Jedi” to epizod, w którym dzieje się masa, masa rzeczy. Naszpikowany jest niesamowitymi zwrotami: akcja, pyk! akcja, myślisz, że to już koniec, a tu znów bum! I dzieje się coś nieprzewidywalnego. Mamy przemycony humor chociażby podczas szkolenia Rey. Zobaczyliśmy dotąd niepokazane nam wcielenie Mocy – projekcję, którą posługiwała się Rey z Kylo i pod koniec też Luke. Projekcja Mocy wymagała od użytkownika wielkie siły, a też dlatego, że Skywalker robił to na tak dużą odległość i walka z Kylo wymagała z jego strony dużego poświecenia, nie dziwne, że kosztowało go to życie. Starcie to było N I E S A M O W I T E.

Zawiodłam się trochę na tym, że nadal nie mamy rozwiniętego wątku Zakonu Rycerzy Ren i szkoda też, że Maz Kanatę widzieliśmy tak króciutko. Miałam nadzieję, że włączy się do Ruchu Oporu, ale jak widzieliśmy musiała załatwić własne sprawy :)

Zdania co do ,,Ostatniego Jedi" już są bardzo podzielone, być może nawet bardziej niż przy ,,Przebudzeniu Mocy”. Mnie osobiście ,,Ostatni Jedi” spodobał się i uważam, że pod paroma względami jest o wiele lepszy niż VII epizod. Jasne, mam parę zastrzeżeń, ale wiele elementów znacznie przewyższa wady. Cieszę się, że mam okazję być uczestnikiem tej niesamowitej przygody i choć Legendy traktuję jako bardzo ważny element w uniwersum Gwiezdnych Wojen to nie wieszam na sequelach przysłowiowych psów. Jeśli J.J. Abrams się wykaże i IX epizod nie będzie zrzynkom ,,Powrotu Jedi” to sequele jako całość mają naprawdę szansę się udać.

Znając życie pewnie o czymś zapomniała, ale jeśli nawet to postaram się wspomnieć o tym w następnych postach dotyczących TLJ. Czy podoba Wam się VIII epizod Gwiezdnych Wojen, czy tak jak inni macie mieszane odczucia? Mam nadzieję, że spodobał Wam się post i czekam na Wasze komentarze :)

wtorek, 12 grudnia 2017

Ciekawostki prosto z odległej Galaktyki ... Ostatni Jedi...

! UWAGA, SPOILERY!

Tak na prawdę już od jutra będziemy mogli zobaczyć Ostatniego Jedi dzięki seansom przedpremierowym. To, co miało zostać powiedziane i pokazane zostało już zrobione. Po światowej premierze machina ruszy na nowo - nasze emocje znajdą upust, kiedy to będziemy dzielić się swoimi wrażeniami; nasza ciekawość zostanie zaspokojona, a na XI epizod znów pozostanie nam czekać dwa lata. Okres ten będziemy mieć jednak trochę "poszatkowany", bo jeśli nic się nie zmieni to już w maju zobaczymy spin-off o największym łajdaku galaktyki - Hanie Solo. Jednak teraz swoje honorowe miejsce zajmuje ,,Ostatni Jedi". Czego jeszcze możemy się spodziewać idąc do kina? O tym słów kilka poniżej, jednak UWAGA, bo wiąże się to ze SPOILERAMI, które mogą zawierać informacje zdradzające fabułę. 
PS. Znów muszę Was przeprosić, ale blogger nie daje mi żyć i czcionka znów jest jaka jest :(


Podczas konferencji prasowych odbywających się we Francji, Rian Johnson potwierdził plotki, że ,,Ostatni Jedi" będzie najdłuższym filmem sagi. Podał, że epizod trwa 150 minut włącznie z napisami końcowymi. Dodatkowo Rian Johnson zapytany, czy Leia i Luke spotkają się w TLJ, nie chciał tego potwierdzić lub temu zaprzeczyć. Powiedział: ,,Miło jest ich widzieć razem na okładce (Enterteinment Weekly), nawet jeśli spotkają się tylko w ten sposób." 


W ,,Ostatnim Jedi" będziemy oczywiście śledzić perypetie bohaterów znanych nam z ,,Przebudzenia Mocy". Ale pojawią się też trzy nowe postacie. Pierwsza z nich to wiceadmirał Amilyn Holdo, w którą wciela się Laura Dern. Pierwsze informacje na jej temat pojawiły się w maju w magazynie Vanity Fair. Holdo pochodzi z planety Gatalenta. W młodości poznała Leię Organę i zaprzyjaźniła się z nią. Gdy wstąpiła do Ruchu Oporu, zaczęła służyć jako dowódca krążownika Ninka.  

Kolejną nową postacią będzie DJ, w którego wciela się Benicio del Toro. Jest on bardzo tajemniczą postacią, o której wiemy tylko tyle, że ma być częścią misji Finna i Rose w mieście Canto Bight na Cantonice. DJ ma pomóc im w złamaniu sekretnego kodu, ale jak wyjaśniono nie stoi po żadnej ze stron konfliktu. Krótko mówiąc, ma mieć rolę slicera, czyli hakera.  

Kelly Marie Tran wciela się zaś w Rose Tico i niedawno w jednym z wywiadów, aktorka opowiedziała o swojej roli. Wyjaśniła, że Rose jest mechanikiem Ruchu Oporu i będzie towarzyszyć Finnowi w misji. Tran określiła postać jako pewną siebie, która jest zwykłą osobą, a nie superbohaterką.  

UWAGA - MOCNY SPOILER! Podobno z postacią, z którą przyjdzie się nam pożegnać będzie Leia. Nie zobaczymy jej śmierci tak jak to było w przypadku Hana Solo, bo Leia ma zginąć na planecie, która zostanie zniszczona. Organa ma poświecić się za przyjaciół.  


Daisy Ridely, a szczególnie Mark Hamill byli zszokowani po przeczytaniu scenariusza do TLJ. Mark wypowiadał się i to nie raz na temat postaci Luke'a Skywalkera. Aktor powiedział, że bohater bardzo się zmienił i na pewno będziemy zaskoczeni, bo będzie on zupełnie innym Lukiem od tego, którego znamy z ,,Powrotu Jedi".  


W VIII epizodzie zobaczymy na pewno wiele nowych stworzeń. Jednym z nich będzie kryształowy lis, którego widzieliśmy już w zwiastunie. Okazuje się, że nadano mu imię Vulpex. Neal Scanlan odpowiedzialny za efekty specjalne wypowiedział się, że niesamowite w tych zwierzętach jest to, iż żyjąc na planecie Crait i żywiąc się jej powierzchnią (solą) same stały się krystaliczne.  

Odnośnie istot od początku dużą uwagę skupia się na porgach - ptakach morskich zamieszkujących Anch-to. Stworzenia te od początku skradły serca fanów. Na ten moment wiemy o nich, że samce są trochę większe od samic, ich sierść może być rożnej maści, potrafią latać, są bardzo ciekawskie, a jak się okazuje również ... jadalne.  

W TLJ będziemy świadkami bitwy o wyżej wymienioną planetę Crait. Jest to świat bogaty w minerały, a cała planeta pokryta jest warstwą soli, która odbija światło słoneczne. Na Crait znajduje się była baza Sojuszu Rebeliantów, która teraz stanie się kryjówką dla Ruchu Oporu.  


Dużym zainteresowaniem cieszą się porgi, ale po premierze TFA nasze serca skradł robot BB-8. Okazuje się, że jego odpowiednika BB-9E (w kolorze czarnym) zobaczymy po stronie Najwyższego Porządku. Na stronę First Order zdecydowali się też ... książę William i jego brat Harry. Książęta w ,,Ostatnim Jedi" wcielają się w szturmowców eskortujących Finna.  


Jesteśmy świadkami tworzenia się nowej historii w uniwersum Gwiezdnych Wojen. ,,Nowa Nadziej" jako pierwszy epizod sagi ukazał się 40 lat temu. Teraz w 2017 roku na ekrany kin wchodzi ósmy już epizod sagi, który doda coś od siebie do świata Star Wars. Nasze oczekiwanie skończy się lada chwila, a teraz ... teraz pozostaje nam już tylko iść na pokaz filmu, filmu, którego powstawanie śledziliśmy już od samego początku. Życzę każdemu miłego seansu, a już niedługo spodziewajcie się notki z moimi wrażeniami po THE LAT JEDI! 

MAY THE FORCE BE WITH YOU! ✨

środa, 6 grudnia 2017

THE LAST JEDI nadchodzi!

 !UWAGA, SPOILERY!

Tak. Ósmy epizod sagi ,,The Last Jedi" pojawi się na dniach i  już za kilka dni większość z nas uda się do kin, aby zaspokoić swoją ciekawość w wielu, wielu kwestiach i przeżyć nową przygodę. Promocja filmu jest już praktycznie na półmetku, a trzeba przyznać, że przez ostatnie dobre dwa miesiące o TLJ było bardzo głośno. Od dziś zagościł on też na dobre i tutaj - przy okazji mam nadzieję, że wygląd bloga się Wam podoba. Tak, jak to było w przypadku Łotra 1, zaplanowałam posty dotyczące teraz VIII epizodu, w których chcę przekazać Wam to, co na ten moment wiemy o ,,Ostatnim Jedi", ale ... no właśnie. Jest jedno ale. UPRZEDZAM, ŻE PONIŻEJ ZNAJDUJĄ SIĘ SPOILERY, dlatego jeśli chcecie je ominąć, chyba musicie wrócić i przeczytać dopiero po premierze filmu i ewentualnie sprawdzić, czy wszystko się sprawdziło. 😚 Zainteresowanych zapraszam poniżej i już teraz przepraszam za tą okropnie małą czcionkę, ale blogger znów zaczyna mi wariować. Jeśli czytacie na telefonie to nie powinno być problemu ↧ 


Zacznijmy może od tego, że pomiędzy ,,Przebudzeniem Mocy", a ,,Ostatnim Jedi" nie będzie żadnego przeskoku czasowego, co oznacza, że akcja w TLJ rozpocznie się dokładnie tam, gdzie zakończyło się TFA. Jest to zabieg w tym przypadku chyba nawet wskazany dlatego, że urwana scena z Rey i Lukiem na Anch-to wyglądałaby dziwnie. Rian Johnson zapowiada też, że TLJ będzie najdłuższym epizodem sagi - na seansie spędzimy 2,5 godziny, co o kilka minut przebija ,,Atak klonów" (142 min) który do tej pory plasował się na pierwszym miejscu najdłuższych epizodów sagi. 


,,Ostatni Jedi" zapowiadany jest jako najmroczniejszy film z trylogii sequeli, co podpowiadać może czerwona obwódka napisu. Jedną z najbardziej zagadkowych rzeczy, nad którą fani dwoją się i troją to kwestia tytułu, który poznaliśmy w styczniu br. Czy Luke Skywalker okaże się tytułowym ostatnim Jedi? I jak tytuł ten ma się do jego słów - Czas Jedi przeminął, które usłyszeliśmy w teaserze? Oczywiście pozostaje nam tylko czekać. 

Przypomnijmy sobie może teraz krótko o tych dwóch latach dzielących nas od premiery TFA, w ciągu których dowiadywaliśmy się o TLJ to i owo. Premiera ,,Przebudzenia Mocy" odbyła się 18 grudnia 2015 roku i zaraz po niej wszelkie strony czy fora poświęcone Gwiezdnym Wojnom dosłownie wrzały. Fani zadawali sobie masę pytań odnośnie np. pochodzenia niektórych bohaterów, inni skarżyli się na niektóre postacie, poprowadzenie wątku Luke'a czy śmierć Hana Solo. Powstały niezliczone ilości teorii, nad którymi i my się zastanawialiśmy, bo nie ukrywając, ,,Przebudzenie Mocy" pozostawiło po sobie więcej pytań niż odpowiedzi. Zdjęcia do TLJ zaczęły się niewiele później, bo w lutym 2016 roku czyli dwa miesiące z hakiem po premierze TFA. Wtedy właśnie na irlandzkiej wyspie Skellig Michael, czyli filmowej Anch-to, padł pierwszy klaps do ,,Ostatniego Jedi". Zdjęcia zakończyły się natomiast pięć miesięcy później, bo 23 lipca. Wtedy też w Londynie odbyło się Celebration, ale więcej mówiono na nim o Łotrze 1 niż o TLJ. I tak też VIII epizod musiał ustąpić miejsca pierwszemu spin-offowi i dopiero potem, tak naprawdę o TLJ zaczęło robić się ciut głośniej. 23 stycznia br dowiedzieliśmy się, że VIII epizod będzie nazywał się THE LAST JEDI. Jednocześnie bardzo czekaliśmy na pierwszy zwiastun i 14 kwietnia podczas Celebration w Orlando ujrzeliśmy teaser. Potem co jakiś czas pojawiały się inne nowinki, stale wypatrywaliśmy czegoś nowego, aż w końcu 10 października wreszcie dostaliśmy trailer, a krótko potem ruszyła przedsprzedaż biletów. Do tej pory pojawiły się też spoty promocyjne, a w niektórych możemy dopatrzeć się nowych scen z filmu. No i cóż, następnym etapem będzie oczywiście długo wyczekiwane pójście do kina :) 


A jak ma się sprawa bohaterów? Zobaczymy oczywiście postacie znane nam z ,,Przebudzenia Mocy" - Rey, Finna, Chewbacce, Poe Damerona, Kylo Rena, Snoke'a, Huxa, niestety też i Phasme. TLJ będzie dla nas pożegnaniem z Carrie Fisher, która odeszła od nas rok temu po przebytym zawale. Generał Leia Organa pojawi się w VIII epizodzie, ale już w IX, jak donosi Lucasfilm Ltd nie znajdą się żadne sceny niewykorzystane wcześniej z Leią ani postać ta nie zostanie stworzona przy pomocy technologi CGI. Dlatego najprawdopodobniej Leia zostanie uśmiercona, a jak głosi jedna z plotek, pani generał ma zginąć na jednej z planet, która w TLJ zostanie zniszczona. Nie ma co się łudzić, ale Han Solo nie powróci i ,,Przebudzenie Mocy" było dla nas pożegnaniem z postacią największego łajdaka w galaktyce. Pewne natomiast jest to, że Luke Skywalker pojawi się na ekranie dłużej niż miało to miejsce w przypadku TFA. :) Pojawią się za to nowi bohaterowie - Rose Tico, tajemniczy DJ, Amilyn Holdo - więcej będzie o nich mowa w następnym poście. W ,,Ostatnim Jedi" na pewno ujrzymy szkolenie Rey, będziemy świadkami wielu bitew nie tylko kosmicznych. W trailerze ujrzeliśmy też torturowanie Rey, dlatego, cóż, możemy przypuszczać, że jakimś cudem trafi ona w ręce First Order i Snoke będzie chciał wyciągnąć od niej jakieś informacje (?), skłonić do przejścia na stronę Najwyższego Porządku (?), a może jeszcze zupełnie coś innego. No i ciekawe jest to, czy dojdzie do walki na miecze świetlne pomiędzy przedstawicielami Jasnej i Ciemnej Strony Mocy. Najprawdopodobniej tak, bo w końcu czymże byłyby Gwiezdne Wojny bez charakterystycznego buczenia miecza świetlnego...

Poniżej zamieszczam teaser, który dostaliśmy w kwietniu, trailer z napisami + jego analizę oraz linki do kilku z wielu spotów promocyjnych, a także materiał zza kulis. 

 TEASER THE LAST JEDI


TRAILER THE LAST JEDI + NAPISY

 

 THE LAST JEDI - BEHIND THE SCENES


WIĘCEJ SPOTÓW ZNALEŹĆ MOŻNA NA YOUTUBE

,,Ostatni Jedi" w kinach już za tydzień - niebywałe, że ten czas tak szybko leci. Nie wiem jak Wy, ale ja najbardziej czekam na rozwiniecie wątku Rey, a także z niecierpliwością czekam na Luke'a Skywalkera, bo jeśli Mark nas nie wkręca to bohater bardzo się zmienił. A Wy, czego oczekujecie od THE LAST JEDI? Macie jakieś obawy przed nadchodzącym epizodem? 

Na następny post z ciekawostkami o TLJ zapraszam wyjątkowo nie w piątek, ale we wtorek (12 XII). Tymczasem to już wszystko na dziś, mam nadzieję, że św. Mikołaj Was odwiedził, a jeśli nie, to na pewno to zrobi, a ja życzę Wam miłego dnia! 
Niech Moc będzie z Wami i do usłyszenia! 🎅

piątek, 1 grudnia 2017

Cytaty ORYGINALNA TRYLOGIA

Oryginalna Trylogia obfituje w cytaty, które stały się już klasykami. Masa z nich wdarła się do popkultury, a zdarza się, że niektórzy nawet obudzeni w środku nocy potrafiliby powiedzieć bez zająknięcia dany cytat z sagi. Niektóre z nich tak mocno zapadają w pamięć, że nie dziwne jest to, że ktoś zna wszystkie dialogi z danego epizodu na pamięć i potrafi je wyrecytować bez zastanowienia. Jedne nie mają zbyt wielkiego znaczenia, są tylko elementem, aby akcja miała sens. Pozostałe zaś niosą nawet ze sobą przesłanie, które może odnosić się nawet do naszego codziennego życia. 

CYTATY - NOWA NADZIEJA
  • Obi-Wan Kenobi: ,,Oczy kłamią, nie ufaj im. Skup się na uczuciach."
 
  •  Han Solo: ,,Co za dziewczyna! Mam ochotę ją zabić, ale zaczyna mi się podobać!" 
 
  •  Obi-Wan Kenobi: ,,Pamiętaj, Moc będzie z tobą, zawsze."
 
  •  Luke Skywalker: ,,Mam co do tego złe przeczucia."
 
  •  Obi-Wan Kenobi: ,,Kto jest większym głupcem: sam głupiec, czy ten, który za nim idzie?" 
 
  • Han Solo: ,,Lot w nadprzestrzeni to nie opryskiwanie pól, chłopaku! Bez tych obliczeń możemy uderzyć w gwiazdę, albo wyskoczyć za blisko supernowej. A wtedy koniec naszej wycieczki." 
 
  •  Doktor Evazan: ,,Mam wyroki śmierci w 12 układach" 
 
    • Beru Lars: - Nigdy nie będzie farmerem. Jest zbyt podobny do ojca.
    Owen Lars: - I to mnie martwi.



    • Obi-Wan Kenobi: ,,To miecz świetlny twego ojca. Prawdziwa broń rycerza Jedi. Nie tak toporna jak zwykły miotacz. To elegancka broń na bardziej cywilizowane czasy. Przez tysiąc pokoleń rycerze Jedi strzegli pokoju i prawa w starej republice. Nim nastały mroczne czasy... czasy Imperium."
     
    • Leia Organa: ,,Nie musisz się martwić o nagrodę. Skoro tak kochasz pieniądze, to wkrótce je dostaniesz. Prawdziwy z niego najemnik. Nie zależy mu kompletnie na niczym... ani na nikim."
     
    • Obi-Wan Kenobi: ,,Odczułem ogromne zakłócenie Mocy. Jakby z milionów gardeł wydobył się krzyk przerażenia, a potem nastała cisza. Boję się, że stało się coś strasznego."
     
    • Leia Organa: ,,Pomóż mi, Obi-Wan Kenobi. Jesteś moją jedyną nadzieją."
     
    • Darth Vader: ,,Czekałem na ciebie Obi-Wanie. Znowu się spotykamy. Krąg się zamknął. Kiedy cię opuszczałem byłem jeszcze uczniem, a teraz sam jestem mistrzem."
     
    • Leia Organa: ,,Gubernator Tarkin. To pan trzyma Vadera na smyczy. Wyczułam na pokładzie złowrogi odór."

    CYTATY - IMPERIUM KONTRATAKUJE
    • Han Solo: ,,Lubisz mnie, bo jestem łajdakiem. A w twoim życiu było ich nie wielu."
     

    • Yoda: ,,Rób, albo nie rób. Prób nie ma."
     
    •  Luke Skywalker: - Nie wierzę...
    Yoda: - I dlatego ci się nie udaje.

    • Darth Vader: ,,Moc jest z tobą, młody Skywalkerze. Ale nie jesteś jeszcze Jedi."
     
    • Yoda: ,,Jedi używa Mocy do zdobywania wiedzy i obrony, nigdy do ataku."
     
    • Darth Vader: ,,Nie, ja jestem twoim ojcem."
     
    • Leia Organa: - Kocham Cię!
    Han Solo: - Wiem.
    • Yoda: ,,Wojna nikogo wielkim nie czyni."
     
    • Lord Vader: ,,Luke, możesz zniszczyć Imperatora. To jest twoje przeznaczenie. Przyłącz się do mnie i razem będziemy rządzić galaktyką jako ojciec i syn! Chodź ze mną. To jedyne wyjście."
     
    • Yoda: ,,Znaczenia wielkość nie ma. Spójrz na mnie. Po wielkości chcesz mnie sądzić?"

    CYTATY - POWRÓT JEDI
    • Han Solo: ,,Chwile mnie nie ma i wszyscy popadają w manię wielkości."
     
    • Yoda: ,,Kiedy 900 lat będziesz miał, też tak wyglądać będziesz."
     

    • Yoda: ,,Luke, nie lekceważ siły Imperatora, bo cierpienie ojca, losem twoim się stanie."
    ,,Moc jest silna w twojej rodzinie. Przekaż dalej to czego się nauczyłeś."
    ,,Pamiętaj! Siła Jedi pochodzi od Mocy, ale strzeż się. Gniew, lęk, agresja - ciemną stroną są. Raz zejdziesz na mroczną ścieżkę, a na zawsze zawładnie ona twoim przeznaczeniem." 

    • Obi-Wan Kenobi: ,,Wszystko zależy od punktu widzenia." 
     
    • Luke Skywalker: ,,Jestem Jedi! Jak mój ojciec przede mną!"
     
    • Han Solo: – Kochasz go?
    Leia Organa: – Tak.
    – Rozumiem… Kiedy wróci nie będę wam przeszkadzał.
    – To nie tak ... On jest moim bratem.

    • Luke Skywalker: - Pamiętasz swoją matkę? Swoją prawdziwą matkę?
    Leia Organa: - Trochę ... Byłam bardzo mała, kiedy umarła. [...] Była piękna ... ale smutna.


    Który z powyższych cytatów podoba Wam się najbardziej? A może jest taki, który nie znalazł się powyżej, a bardzo utkwił Wam w pamięci? 


    Nie muszę chyba przypominać, że ,,Ostatni Jedi" zbliża się wielkimi krokami. Na dniach na ekrany kin wejdzie drugi epizod z serii sequeli, w którym zobaczymy min. dalsze losy dobrze znanych nam już bohaterów oraz tych, których znamy chociażby z ,,Przebudzenia Mocy". Dlatego już 6 grudnia (środa) zapraszam na specjalny post poświęcony właśnie The Last Jedi, w którym zbiorę najważniejsze informacje o epizodzie. Po zobaczeniu ,,Ostatniego Jedi" chcę oczywiście podzielić się z Wami moimi  wrażeniami. Jeśli wszystko dobrze pójdzie to 15 grudnia wybieram się do kina, więc wpis z moimi wrażeniami powinien pojawić się 1-2 dni później.

    Dwa tygodnie temu mogliśmy zobaczyć ,,Przebudzenie Mocy" na TVNie, a jak się okazuje saga znów zagości na antenie od niedzieli. 3 grudnia o 21.35 będziemy mogli zobaczyć ,,Mroczne Widmo", tydzień później ,,Atak klonów", a 17 grudnia ,,Zemstę Sithów". Emisja epizodów IV-VI zaplanowana jest na styczeń 2018 roku. Tymczasem ja na dziś już się z Wami żegnam. Nie zapomnijcie o środzie i niech Moc będzie z Wami!

    piątek, 24 listopada 2017

    O tym, jak różnorodna jest galaktyka ...

    Jak galaktyka długa i szeroka spotkać w niej można istoty wszelkiej masy. Zwracając uwagę głównie na ich wygląd, mogą przerażać, rozśmieszać albo i intrygować. Lecz to właśnie dzięki nim, dzięki różnorodności ras, świat Gwiezdnych Wojen jest tak niesamowity. Poniżej przedstawiam krótki przegląd kilku "galaktycznych stworów", oprócz informacji przytaczając też cytaty z książki ,,Opowieści z pałacu Jabby”, której recenzja ukaże się już niedługo i którą chciałabym już Wam polecić. Zapraszam do zapoznania się z ciekawostkami min. o rancorach, Mnichach B'omarr i Gamorreanach.

    JAWOWIE



    Zacznijmy może od istot zamieszkujących Tatooine, które jeśli oglądaliście ,,Nową Nadzieję” z pewnością kojarzycie. Te niskie na około metr wysokości istoty z żółtymi oczami często określanymi „żarówkami”, to słynni zbieracze wszystkiego co tylko wytworzone z metalu. Jawowie przemieszczali się po piaskach Tatooine swoimi piaskoczołgami, które oprócz noclegu służyły im właśnie jako miejsce przechowywania zebranego złomu. Jako, że zamieszkiwali Tatooine – planetę, nie ukrywając, niezbyt atrakcyjną pod względem warunków klimatycznych, Jawowie musieli się do tego przystosować. Brązowe szaty z kapturem, spod którego nie było widać żadnej części twarzy oprócz oczu (tak swoją drogą, zastanawialiście się kiedykolwiek, jak wygląda Jawa pod kapturem?) ułatwiały im przeżycie na pustyni. W ich otoczeniu zawsze gromadziło się mnóstwo owadów zwabionych ich nieatrakcyjnym zapachem, który nawiasem mówiąc odrażał wiele istot i doprowadzał je wręcz do obłędu. Jawowie żyli w klanach, na których czele stała szamanka, która jako jedyna spośród kobiet miała prawo jakiegokolwiek głosu.

    Tak więc podsumowując, Jawowie to istoty żyjące z pewnością wyłącznie dla siebie samych, którym oprócz metalowych części znalezionych wśród piasków Tatooine, nie wiele było potrzebne do życia.


    RANCORY


    W sadze, a konkretniej w ,,Powrocie Jedi” mieliśmy okazję zobaczyć jednego z przedstawicieli tych drapieżników, który zamieszkiwał pałac Jabby i również tam zakończył swój żywot po pojedynku z Lukiem Skywalkerem. Rancory były imponujących rozmiarów – największe osiągały nawet 10 metrów wysokości. Ich dolne masowe koniczyny kształtem przypominały pnie drzew, za to górne były długie zakończone ogromnymi pazurami. Ich szarobrązowe ciało pokrywały liczne wyrostki oraz plamy, a dużym atutem rancorów była zdolność doskonałego widzenia w ciemności. Rancory żyły na wolności min. na Dathomirze, gdzie zresztą służyły Siostrom Nocy za środek transportu. Poza tym stworzenia te często padały ofiarą przemytników, którzy sprzedawali je jako siła pociągowa.

    Rancor, którego widzimy w ,,Powrocie Jedi” dostał się na Tatooine przez rozbicie się statku, którym był przetransportowywany, a został znaleziony na pustyni przez wyżej opisanych Jawów. Następnie wylądował w pałacu Jabby jako prezent urodzinowy dla Jego Opasłości, a dzięki któremu Bib Fortuna stał się majordomusem Hutta.

    TUSKENI


    Byli kolejnymi istotami, które zamieszkiwały Tatooine. Prowadzili koczowniczy tryb życia przemieszczając się na banthah z miejsca na miejsce. Ciało okrywali bandażami, wieloma warstwami szat, a ich głowy chroniły maski z filtrami oddechowymi. Ludzie Pustyni znani byli głównie ze swojej agresywności i brutalności, czego dowodem może być to, że przez miesiąc torturowali Shmi Skywalker, aż zamęczyli ją na śmierć. Siali ogólny postrach i wielu nie chciało natknąć się na nich podczas podróży przez pustynię. Ich bronią było gaderffii – jeden koniec zakończony ostrzami, a drugi kolcem, który często zatruwali. Bronią mogli nawet miażdżyć ofiarom kości. Tuskenów możemy zobaczyć w ,,Mrocznym Widmie”, kiedy celują do ścigaczy oraz w ,,Ataku klonów” i ,,Nowej Nadziei”.

    WAMPA


    Stwór ten zamieszkujący planetę Hoth, narobił niezłego zamieszania na początku akcji ,,Imperium kontratakuje”. Chociaż Wampa żywił się głównie tautaunami, nie omieszkał zaatakować też ludzi tak jak zrobił to z Lukiem Skywalkerem przytaszczając go do swojej jaskini i zakuwając w lodzie. Ofiara mogła być w ten sposób przetrzymywana nawet przez bardzo długi czas zanim Wampa nie zdecydował się jej zjeść. Ale to również Wampy padały ofiarą ludzi, którzy zabijali je dla rogów i kłów, a przede wszystkim dla gęstego futra.

    GAMORREANIE



    ,, Pojawili się trzej wielcy gamorreańscy strażnicy – potężne, podobne do wieprzków bestie, znane ze swej nienawiści do androidów.
    -,,Powrót Jedi” aut. James Kahn

    Istoty te porównywane przez wygląd do świń, pochodziły z planety Gamorr. Kojarzymy je głównie z ,,Powrotu Jedi” jako łatwo denerwujące się podchrząkające zielone stwory z niewielkimi kłami i arg'garokami w ręce. Broń ta była w rzeczywistości wibroostrzem, który w połączeniu z sił a Gamorrean mogła na zawsze unieszkodliwić każdego, kto im się nie spodobał. Często postrzegano ich jako głupców, stworzenia, które bardzo łatwo można oszukać. Gamorreanie mieli kłopoty z porozumiewaniem się w basicu, gdyż utrudniała im w tym budowa krtani – często ich zdania były nieskładne, a przez to niezrozumiałe.

    KRAYTOŃSKIE SMOKI


    ,, Legendarne pustynne smoki z Tatooine były olbrzymie, rzadko spotykane i budziły grozę większą niż inne stworzenia w tym sektorze galaktyki. Nigdy jeszcze nie schwytano żywego osobnika, ale nagroda, którą wyznaczył Jabba – sto tysięcy kredytów gwarantowane każdemu, kto dostarczyłby mu żywy okaz – wystarczyła, by zachęcić największych śmiałków. Nawet Boba Fett przysiągł, że zostanie w pałacu Jabby i zastanowi się, jak poradzić sobie z podobnym wyzwaniem.
    - ,,Opowieści z pałacu Jabby” - opowiadanie ,,Chłopiec i jego potwór” aut. Kevin J. Anderson


    Smoki krayt, które zamieszkiwały Tatooine były ogromne – ich długość dochodziła nawet do 45 metrów, a waga do 20 ton. Żyły bardzo długo jednocześnie z biegiem lat nie tracąc energii. Żywiły się głównie banthami, a czasem ich ofiarą padali też Tuskeni. Co ciekawe w ,,Nowej Nadziei”, Obi-Wan, gdy uratował Luke'a naśladował właśnie wycie kraytońskiego smoka, aby odstraszyć Ludzi Pustyni.

    ,, Był żółtawobrązowy, niemal złoty w promieniach słońca, padającego na jego łuski. Miał trzy wielkie rogi – po jednym nad każdym okiem i jeden pośrodku czoła. Nozdrza jak szparki drgały nad paszczą pełną kłów niemal tak długich jak ręka Yarny (bohaterka). Wzdłuż kręgosłupa, od szyi po zakończony ostrą płatwą koniec ogona, biegł rząd kostnych wyrostków. Smok miał zielonożółte oczy o poziomych szparkach źrenic, które lśniły niczym szmaragdy.

    Pokarm, który zjadał kraytoński smok był miażdżony w przełyku, a niestrawione resztki ulegały czemuś w rodzaju obróbki i stawały się kryształami – niezwykle cenionymi na rynku. Czasami zdarzało się, że ich perła nadawała się do miecza świetlnego jako kryształ skupiający.

    ,, To wrażliwe miejsce … przez zatoki prosto do mózgu ...

    Ich niewątpliwie słabym punktem były nozdrza – bardzo wrażliwe miejsce, gdzie dobrze celując można było go łatwo zabić.

    MNISI B'OMARR


    Byli oni bardzo tajemniczymi istotami zamieszkującymi cytadelę Jabby, którą sami wybudowali, a którą Hutt przejął dla siebie. Właściwie nie wiemy o nich zbyt dużo. Żyli w podziemiach pałacu jakby nie zwracając w ogóle uwagi na towarzystwo Hutta i jego zgraję. Kiedy osiągali stan najwyższego oświecenia, pozbywali się swoich ciał i przeszczepiano im mózg do słoja, które po jakimś czasie były przymocowywane do mechanizmu przypominającego budową pająka. W ten sposób przemieszczali się po pałacu. Porozumiewali się za pomocą telepatii. Jako ciekawostka - przeszczepienie mózgu spotkało tez majordomusa Jabby - Biba Fortunę.

    ,, Ze wszystkiego w pałacu Jabby tylko mnisi B'omarr byli bardziej przerażający niż sam Jabba. Gdzieś głęboko, w lochach fortecy, usunięte chirurgicznie mózgi mnichów umieszczano w słojach wypełnionych płynem odżywczym, gdzie przez stulecia mogli swobodnie kontemplować naturę kosmosu, nie rozpraszając uwagi na wrażenia zmysłowe. Czasami, bardzo rzadko, mózgi wzywały jednego z pająkopodobnych robotów, które następnie zanosiły je na wyższe poziomy pałacu. "

    ,, Tajemniczy zakon mnichów B'omarr, pierwotnych budowniczych olbrzymiej cytadeli, wzniesionej głęboko w piaskach pustyni, by zapewnić im odosobnienie. Bujający w obłokach mnisi wydają się nie zauważać, że Jabba - podobnie jak wielu złoczyńców przez całe dziesięciolecia przed nim - zaanektował ich kamienną fortecę. Nikt jednak nie wie, co naprawdę myślą cisi, nierozmowni zakonnicy. "


    Różnorodność świata Star Wars to nie tylko planety rozsiane po galaktyce, ale do tego, a może i przede wszystkim, istoty, które je zamieszkują. Jest to element, bez którego Gwiezdne Wojny nie byłyby takie same. To one w dużej mierze budują klimat, przy tym tworząc ciekawą mozaikę. 

    Chciałabym podziękować Wam za ponad 12 tysięcy wyświetleń!  Bloga do tej pory zaobserwowało też 20 użytkowników. Przy okazji, niedawno pojawiła się informacja, że od 3 grudnia na TVN znów będziemy mogli zobaczyć Gwiezdne Wojny od ,,Mrocznego Widma" po ,,Powrót Jedi". Emisja planowana jest w każdą niedzielę w okolicach godziny 21:30.