piątek, 26 maja 2017

,,Nie jako polityk na odległych salach, ale na linii frontu" ...Mon Mothma...

Jeśli chodzi o sagę, Mon Mothma nie dostaje w niej sporo czasu ekranowego, przez co widz może odczuwać, że nie jest ona znaczącą postacią. Mamy okazję zobaczyć ją w ,,Zemście Sithów", ,,Powrocie Jedi" oraz w spin - offie Łotr 1, gdzie jako polityk przewodniczy zebraniom, na których podejmowane są decyzje min. w sprawie walki z Imperium. Dlatego, że w filmach jej historia nie jest rozwinięta, chętnych do dowiedzenia się kilku rzeczy o Mon Mothmie zapraszam do zapoznania się z tym wpisem. 



Mon Mothma pochodziła z planety Chandrila - ojczyzny wielu ludzi zasłużonych dla Sojuszu Rebeliantów. Kiedy została przyjęta do Senatu, stała się jednym z najmłodszych jego członków w historii. Mothma zajęła się polityką podążając śladem rodziców - jej ojciec pełnił rolę arbitra generalnego Republiki, matka zaś gubernatora Chandrili. Kiedy mała Leia została oddana na Alderaan pod opiekę Baila Organy, Mon Mothma podjęła się zadania, aby stopniowo zaznajamiać Leie ze światem polityki. 



Mon Mothma miała znaczny wpływ na powstanie Sojuszu Rebeliantów. Gdy dowiedziała się o nowej, potężnej broni Imperium, Sojusz wziął sprawy w swoje ręce i dostał informację, że Galen Erso odpowiedzialny za budowę Gwiazdy Śmierci jest sojusznikiem Rebelii i posiada cenne wiadomości. Jego córkę - Jyn Erso sprowadzono na Yavin IV i Mon Mothma przekazała jej, że Rebelianci liczą na nią i w zamian za współpracę Erso zostanie uwolniona. Po zniszczeniu Jedhy i przedstawieniu przez Jyn informacji o wadliwym punkcie Gwiazdy Śmierci, miało miejsce bardzo burzliwe zebranie, gdyż większość obecnych na nim Rebeliantów zaczęła mieć wątpliwości co do możliwości wygranej, a decyzja musiała być jednogłośna. Podczas rozmowy Mon Mothmy z Bail Organą, polityk poleciła mu skontaktować się z Obi - Wanem Kenobim. Jak się okazało, grupa Łotra 1 złożona ze zwolenników walki przeniknęła na Scarif. Nastąpiła więc mobilizacja i flota Sojuszu wyruszyła na starcie z Imperium. 

,,To szansa, aby zacząć wszystko na nowo." 
                                                                           ~ Mon Mothma

Mon Mothma została kolejny raz ukazana w ,,Powrocie Jedi" podczas zgromadzenia, na którym przedstawiono plan drugiej Gwiazdy Śmierci i obmyślano atak na Imperium. Aby zniszczyć superbroń należało najpierw wyłączyć generatory osłon znajdujące się na lesistym Endorze, co umożliwiłoby myśliwcom wlecenie do środka Gwiazdy Śmierci i zniszczenie stacji. Wszystko poszło po myśli Rebeliantów i wkrótce po bitwie o Endor zaczęto kompletować rząd Nowej Republiki, a Mon Mothma stała się jej pierwszym kanclerzem. 


Jej historia w Legendach przedstawia cię oczywiście nieco inaczej niż w Kanonie. Mon Mothma urodziła się w 48 roku BBY, a zmarła 24 lata po bitwie o Yavin. Miała dwójkę dzieci - córkę Liedę i syna Jobina, który co ciekawe został zabity na Hoth przez samego Darth Vadera. Mon Mothma cały swój czas poświęcała Republice. Raz padła ofiarą zamachu podczas wizyty na Coruscant, kiedy to ambasador Caridy wylała na jej twarz substancję, w której znajdowały się nanomaszyny wpływające negatywnie na kobietę. W ostatniej chwili uratowała ją Cilghal - Jedi, która dzięki Mocy oczyściła jej ciało. W tym czasie kobieta postanowiła też oddać swój urząd w ręce Lei. Mimo poprawy stanu zdrowia jej samopoczucie pogarszało się, aż w końcu na krótko przed inwazją Yuuzhan Vongów umarła. Aby upamiętnić ją, Gwiezdny Niszczyciel typu Imperial nazwano jej nazwiskiem.

czwartek, 25 maja 2017

Rocznica bloga ...podziękowania i kilka spraw organizacyjnych...

Od założenia tego bloga mija właśnie dzisiaj równy rok i chyba nie pozostaje mi nic innego jak z całego serca bardzo, bardzo podziękować za Waszą obecność. Dziękuję każdemu z Was z osobna wspólnym i wielkim słowem DZIĘKUJĘ, chociaż i tak to jedno słowo nie wyraża tego, jak niesamowicie jestem wdzięczna, iż odwiedzacie tę stronę. Bez Was nie byłoby niczego i dziękuję za każdy szczery komentarz, który wywołuje na mojej twarzy uśmiech. Nie ma dla mnie większej radości niż to, że podoba Wam się, w jaki sposób przekazuję tu informacje. Pisanie o tym co kocham sprawia mi mnóstwo satysfakcji i uwielbiam, gdy dzielicie się swoimi spostrzeżeniami o Gwiezdnych Wojnach. Jeśli ktoś z Was również prowadzi bloga (a wiem, że są tu takie osoby :) to na pewno dobrze zdaje sobie sprawę, że jest to ciągłe śledzenie informacji, czasami kilka godzin spędzone nad tym, aby post został opublikowany w odpowiedniej formie. Powiedziałabym nawet, że blog to stale rozwijające się miejsce, w którym zawsze jest coś do zrobienia i udoskonalenia. A nagrodą za tą przyjemną pracę jesteście właśnie Wy - niezastąpieni czytelnicy. 

Na ten moment (25 maja 2017 roku) liczba wyświetleń bloga wynosi 7178, ilość komentarzy to 367, a obserwatorów 13. Jak dotąd największym zainteresowaniem cieszył się post dotyczący wątków miłosnych w sequelach. Miłym zaskoczeniem jest dla mnie, że blog oprócz Polski wyświetlany jest również w innych krajach .



Do tej pory zdążyłam napisać 67 postów i na tym nie poprzestaję, gdyż póki obowiązki i nauka mi na to pozwalają to chcę pisać jak najwięcej, a za niecały miesiąc w końcu zaczynają się wakacje więc niewykluczone, że posty będę dodawać częściej. A dlatego, że będę mieć też więcej wolnego czasu, nareszcie zabiorę się za książki z Legend i możecie spodziewać się tu moich recenzji. Poza tym mam jeszcze kilka pomysłów związanych oczywiście z Gwiezdnymi Wojnami, ale na razie nie zdradzam szczegółów, gdyż muszę je jeszcze dopracować. Przez ostatnie dobre trzy tygodnie skupiłam się na poprawieniu błędów w opublikowanych już postach, a w wolnej chwili chciałabym też zaktualizować zakładki i być może pojawi się nowy nagłówek, jeśli znajdę coś interesującego. 

Myślę, że wpis ten jest też dobrą okazją, aby przekazać Wam coś, o czym myślałam już od długiego czasu. Dokładnie od września ubiegłego roku tworzę własne opowiadanie obsadzone w uniwersum Gwiezdnych Wojen. Jest to fanfiction w większość poświęcone Rey, lecz całkowicie zmieniłam jej historię. Dziewczyna nie mieszka samotnie na Jakku, lecz uczy się na Jedi na Coruscant w akademii Luke'a Skywalkera. Jedyne co zaczerpnęłam z TFA to sytuacja, w jakiej znajduje się Rey, czyli tęsknota za rodzicami. Powierzyli oni córkę pod opiekę Skywalkerów, gdyż z powodu czyhającego zagrożenia nie mogli zapewnić jej bezpieczeństwa. Pod wpływem pewnych okoliczności Rey poznaje prawdę i jej życie zmienia się o 180 stopni. Akcja ,,W obliczu przeznaczenia" ma miejsce w 20 roku ABY. Jestem już prawie na ukończeniu pierwszej części, a jeśli wena pozwoli to przez wakacje planuję napisać ciąg dalszy. Chętnie udostępniałabym tutaj rozdziały i dzieliła się z Wami swoją twórczością, stąd też moje pytanie, czy bylibyście chętni czytać opowiadanie? Nawet jeśli będzie to jedna osoba to osobiście będę przeszczęśliwa. Na bocznym pasku bloga utworzyłam ankietę, w której możecie kliknąć TAK jeśli uważacie, że zamieszczanie tu rozdziałów jest dobrym pomysłem. Czekam do 16 czerwca, a post wprowadzający do historii pojawi się gdzieś w okolicach 20 - 23 czerwca. :) 

To chyba na tyle z mojej strony i jeszcze raz dziękuję każdemu czytelnikowi za obecność. Anonimowe osoby - wiem, że też czytacie. Wszyscy jesteście wspaniałymi ludźmi, wspaniałymi fanami wspaniałych Gwiezdnych Wojen. 💜 Niech Moc będzie z Wami, zawsze!

piątek, 19 maja 2017

,,Zawsze potrafiłem śmiać się z różnych rzeczy i uważam, że to najlepsza droga przez życie" ~ Mark Hamill

Mark Hamill - pozytywnie zakręcony facet, którego na pewno znasz jeśli oglądałeś Gwiezdne Wojny, albo możesz kojarzyć go z serii filmów o Batmanie, gdzie użyczył swojego głosu złoczyńcy Jokerowi. Mark kojarzony jest z wkręcania fanów, gdyż nieraz zdarzało się, że zmylił nas w wielu kwestiach dotyczących np. TFA. Jeśli obserwujesz go na portalach społecznościowych to nie da się nie odbierać go jako pozytywnego człowieka z wielkim poczuciem humoru. 

Zapraszam do przeczytania poniższego wywiadu pochodzącego z czasopisma Star Wars Insider, w którym aktor wypowiada się min. o pracy na planie Gwiezdnych Wojen i o sławie jaką przyniosła mu rola Luke'a Skywalkera. Fragment wywiadu znajduje się TUTAJ



Star Wars Insider: Mark, oryginalne Gwiezdne Wojny ukazały się trzydzieści lat temu i zawdzięczasz im jedną z twoich pierwszych ról...
Mark Hamill: Zobaczmy: jak długo pracowałem w branży? Około sześciu lat, ale przed Gwiezdnymi Wojnami pracowałem jedynie dla telewizji. Nie wróżyłem Gwiezdnym Wojnom jakiegoś wielkiego sukcesu komercyjnego, ale wiedziałem, że to będzie coś naprawdę wspaniałego! Scenariusz był niesamowity. To był pierwszy film fantasy z dawką przebiegłego humoru, ten ironiczny rodzaj kpiny. Zwykle Science-fiction jest po prostu suche. Gwiezdne Wojny mają w sobie te naprawdę człowiecze momenty. Jedną z rzeczy, która naprawdę mnie powaliła z nóg była scena, w której księżniczka Leia mówi: Przyleciałeś tym czymś?. Dokładnie to samo powiedziałaby zwykła nastolatka. Moja siostra zwykle kazała naszemu tacie wysadzać się dwie przecznice od szkoły, żeby nikt nie widział jej w naszym starym aucie. Innym zabawnym faktem jest to, że droidy są najbardziej ludzkimi postaciami w całym filmie.

Star Wars Insider: A teraz cały świat zna cię jako Luke Skywalkera...
Mark Hamill: Wolałbym raczej zagrać Threepio lub Hana Solo niż Luke'a! Luke jest substytutem dobrotliwej publiczności - nie jest jakoś specjalnie utalentowany, nie imponuje też pod względem fizycznym. I to wszystko. To jak apel do dziesięciolatka, który powie: "Przecież mógłbym to zrobić!". To prawie jak danie Batmanowi do towarzystwa Robina, by Człowiek - Nietoperz stał się bardziej dostępny dla publiczności. Kiedy przyszedłem na plan byłem pewien, że Han Solo będzie główną postacią filmu, zupełnie jak Buck Rogers, a ja miałem być jedynie jego kumplem. Nie mogło być inaczej, bo dlaczego dzieciak miałby zostawać bohaterem? Nawet ludzie z marketingu nie mogli sobie z tym poradzić. Widzisz na plakacie Luke'a z umięśnioną klatką piersiową, dodaną mu właśnie przez marketingowców, ale ten Luke to nie ja. W końcu, gdy film odniósł sukces i stal się tak popularny zdecydowali się zrobić plakat, na którym Luke wygląda jak ja. Czyż to nie zabawne?! Film musiał zarobić 60 milionów dolarów, żebym wreszcie mógł wziąć w nim udział.

Star Wars Insider: Praca z Guinnessem musiała być niesamowita, zwłaszcza, że byłeś wtedy młodym aktorem.
Mark Hamill: Nieopisanie onieśmielająca, pomimo, że Alec był jedynym, który zjadł ze mną lunch i sprawił, że rozwiązał mi się język. Nie pozwalał mi zwracać się do niego "Sir Alec". Powiedział: [głos Aleca]"Chcę być znany przez własne imię, a nie przez jakieś wyróżnienia"[/głos Aleca]. Odpowiedziałem mu: "Więc jak mam się do ciebie zwracać? Wielki Al?" Kiedy jestem odprężony wraca do mnie moje lekceważące poczucie humoru. Wszystko o czym chciałem rozmawiać to The Ladykillers, The Lavender Hill Mob, The Man in the White Suit. "Nie. Chcę byś mi opowiedział o swojej karierze." powiedział. Odpowiedziałem mu: "O czym chcesz najpierw usłyszeć? O operze mydlanej czy reklamie psiej karmy?" Miałem prócz tego parę innych ról, ale właśnie w ten sposób określałem poziom swojej kariery, która przy karierze Sir Aleca wydawała się po prostu śmieszna. Jak już powiedziałem Alec uwielbiał się śmiać. Pewnego razu jego żona szkicowała meczet w północnej Afryce. Zauważył ją jeden z lokalnych żandarmów i zaczął wrzeszczeć po arabsku. Zabrał jej szkicownik i wyrwał z niego stronę z niedokończonym meczetem. Wszyscy się cofnęliśmy. Później żona Aleca powiedziała: " Co to było?" Odpowiedziałem jej: "Nie mam pojęcia. Być może to jakiś miejscowy krytyk". Nie zaśmiała się, ale Aleca to rozbawiło.

Star Wars Insider: Kiedy film stał się tak popularny, jaki to wywarło na ciebie efekt zarówno w życiu osobistym jak i zawodowym?
Mark Hamill: Jesteś w oku cyklonu. Wmawiasz sobie, że nic prócz zewnętrznego świata się nie zmieniło, przecież nic nie zrobiłeś. To naprawdę ciężko opisać. Przykucasz i skupiasz się na czymś innym. Myślę, że próbujesz się wtedy pocieszać, że świat nie zsunął się z osi, pomimo, że wszyscy oszaleli. Mam sześcioro rodzeństwa i myślę, że naprawdę nie pozwoliliby na to, bym się wywyższał ponad innych albo w ogóle zmienił na gorsze, zapewne sprowadziliby mnie na ziemię. Zawsze potrafiłem śmiać się z różnych rzeczy i uważam, że to najlepsza droga przez życie. 

Niech Moc będzie z Wami! 💜

sobota, 13 maja 2017

Ciekawostki prosto z odległej Galaktyki - Nowa Nadzieja

Nowa Nadzieja to szczególny i niezwykły epizod Gwiezdnych Wojen, gdyż w końcu to do niego wszystko się zaczęło. ,,Nowa Nadzieja" przepełniona jest czymś w rodzaju ... nostalgii i zadumy, co nie oznacza, że brakuje w niej zaskakujących zwrotów akcji. Zupełnie inaczej, przynajmniej mnie, ogląda się ,,A New Hope" po seansie Łotra 1 i tak już chyba pozostanie na długi czas. Słowo  nadzieja  nabiera w tym przypadku zupełnie innego znaczenia. A IV epizod znajduje się też obecnie w samym centrum uwagi, gdyż już 25 maja mija jego czterdziesta rocznica. 


Czy wiedzieliście, że ... 

#1 Alec Guinness budził wśród ekipy filmowej wielki szacunek. Mark Hamill i Carrie Fisher bardzo wygłupiali się na planie, ale natychmiast poważnieli właśnie w obecności Guinnessa. Poza tym aktor wykazał się swoim profesjonalizmem. Brązowy płaszcz Obi - Wana rzucił na ziemię i podeptał, aby wyglądał realistyczniej. 

#2 Kiedy Leia pierwszy raz widzi Sokoła Millennium, jej fryzura rozpada się. Natomiast gdy dobiega do statku, jej włosy są zaczesane i idealnie ułożone.  

#3 Pierwszą sceną nakręconą w Tunezji była rozmowa Owena z C-3PO. Nieznośne warunki, które doskwierały ekipie (min. kilku dziesięciostopniowy upał) dawały się we znaki szczególnie Peterowi Mayhew'owi, który w kostiumie Chewbaccy dostał udaru. Do tego przez region, gdzie kręcono ujęcia, przeszła pierwsza od pięćdziesięciu lat burza z ulewnym deszczem, która spowodowała kilkudniową przerwę w zdjęciach. Z pewnością okres pracy na tunezyjskiej pustyni został w pamięci ekipy na bardzo długo.  

#4 Pod koniec ,,Nowej Nadziei", gdy Leia biegnie w stronę Skywalkera i krzyczy do niego "Luke!" on woła do niej "Carrie!", czyli tak, jak nazywa się aktorka. 

#5 George Lucas wymagał, aby aktorka mająca wcielić się w Księżniczkę Leie była pewna siebie i zadziorna. W tym celu przesłuchano ponad 400 kobiet! Jak wiemy, angaż otrzymała Carrie Fisher. 

#6 W scenie, gdy Obi - Wan rozgląda się po imperialnym statku, kilku szturmowców przechodzi zwartą grupą. Jednemu z nich spada w tym momencie pancerz i próbuje go przytrzymać.  

#7 Kiedy Anthony Daniels dostał rolę droida C-3PO, kazano mu szybko zjawić się w studio. Rozebrano go i zrobiono odlew prawie nagiego ciała aktora dlatego, że chciano, aby kostium był możliwie jak najszczuplejszy. Najpierw chciano, żeby był on zrobiony z gumy lateksowej, lecz Anthony dostał od niej uczulenia więc zdecydowano, że kostium wykonany zostanie z metalu. Kiedy był już gotowy okazało się, że stanowi śmiertelną pułapkę.   Jego krawędzie były bardzo ostre i kilkakrotnie okaleczały ciało aktora. Oprócz tego, aby odpocząć aktor w kostiumie (nie mógł go ściągać, gdyż zakładanie zajmowało zbyt dużo czasu) mógł jedynie opierać się na specjalnej pochyłej platformie. Chodzenie w kostiumie również nie należało do rzeczy najprzyjemniejszych i najłatwiejszych więc na "dalekie dystanse" ekipa nosiła Danielsa na noszach. 

#8 Scenariusz IV epizodu zmieniał się kilkakrotnie o czym więcej możecie przeczytać TUTAJ. Wiedzieliście, że pierwotnie bohaterowie nie wylądowali na Gwieździe Śmierci lecz na Alderaanie, a do tego Obi - Wan Kenobi nie zginął z rąk Vadera? Spotkanie Luke'a i Kenobiego też wyglądało zupełnie inaczej. Skywalker podał się za wojownika Bendau (Jasnej Strony Mocy), ale Kenobi przeczuł, ze Luke kłamie i jest tylko zwykłym farmerem.  

#9 Ciekawostką z czasu kręcenia scen w Tunezji może być też fakt, iż obiektyw kamery zasłonięto rajstopami, aby uzyskać efekt miękkiego obrazu i przy okazji ochronić obiektyw przed ostrym słońcem.  

#10 Początkowo twarz Chewbaccy była ogólnie rzecz ujmując dość dziwna, gdyż przypominała połączenie wiewióry, lemura oraz kota. Ale uwaga to nie wszystko, Chewie miał mieć nawet piersi z czego zrezygnowano. 

#11 W walce Obi - Wana z Vaderem zamiast prawdziwych mieczy świetlnych użyto zwykłych drewnianych kii.  

#12 Gdy Luke pierwszy raz ogląda hologram z Leią, księżniczka mówi ,,You're my only hope" jednocześnie schylając się i wyłączając R2-D2. Gdy hologram odtwarzany jest ponownie, Leia mówi to samo, ale stojąc. 

#13 Carrie Fisher musiała obwiązywać piersi taśmą, gdyż Lucas uważał noszenie bielizny w kosmosie za bezsensowne. Być może dlatego Carrie nienawidziła białej sukienki z ,,Nowej Nadziei" zaraz obok bikini niewolnicy z ,,Powrotu Jedi". 

Praca nad ,,Nową Nadzieją" wykończyła Lucasa do tego stopnia, że u reżysera stwierdzono wyczerpanie i nadciśnienie. Chaos, jaki panował na planie powodował, że ekipa nie wierzyła w powodzenie produkcji i nie liczono nawet, że pieniądze kiedykolwiek się zwrócą. Wielu min. Alec Guinness uważało Gwiezdne Wojny za prymitywną bajeczkę. Patrząc na to, jaki sukces odniosła i nadal odnosi nie tylko ,,Nowa Nadzieja", ale i cała saga sprawia, że ciężko uwierzyć w to, iż skazywano ja na porażkę. Bez wątpienia trud, jaki włożyli wszyscy pracujący nad IV epizodem, opłacił się. :)

czwartek, 4 maja 2017

May The 4th Be With You!

To już dzisiaj - 4 maja, a co za tym idzie wszyscy fani tego dnia świętują Światowy Dzień Gwiezdnych Wojen - najlepszej sagi na świecie ❤ Z tej okazji przesyłam Wam życzenia i pamiętajcie, Moc będzie z Wami, zawsze. Każdy z nas wiąże z Gwiezdnymi Wojnami wspomnienia, które dla wielu są niezwykle cenne i dzięki nim saga jest w nas stale żywa. Myślę, że spotkało nas coś wspaniałego, że możemy patrzeć, jak kolejne części, jakiekolwiek by nie byłby, wchodzą do kin. Piękne jest to, że pomimo upływającego czasu, Gwiezdne Wojny nadal nam towarzyszą. Więc życzmy sobie jeszcze mnóstwo cudownych chwil z sagą. 


W ciągu tego roku wydarzyło się bardzo dużo w świecie Star Wars i wiemy, że w nadchodzącym czasie wydarzy się równie dużo. 15 grudnia 2016 roku na ekrany kin wszedł pierwszy spin - off Łotr 1, który niedawno doczekał się swojego wydania na Blu - Ray oraz DVD i odniósł duży sukces. W bieżącym roku rozpoczęły się zdjęcia do kolejnego nadchodzącego samodzielnego filmu opowiadającego o Hanie Solo. Na razie czekamy, niektórzy bardziej, inni mniej. W grudniu b.r. zobaczymy VIII epizod sagi ,,The Last Jedi" i miejmy nadzieję, że w końcu dostaniemy odpowiedzi na pytania, które pozostawiło po sobie ,,Przebudzenie Mocy". Dodatkowo w tym roku mija okrągła rocznica, bo 40 lat odkąd pojawiła się ,,Nowa Nadzieja". Tak więc dzieje się :) 

Niestety pożegnaliśmy osoby nieodłącznie związane z sagą, przez co nie obeszło się bez smutków. Odeszli od nas min. Ian Liston (Janson z V epizodu), Alethea McGrath (Jocasta Nu z II epizodu), Ray West (dźwiękowiec), Tony Dyson (projektant R2-D2). W sierpniu odszedł po ciężkiej walce z chorobą, Kenny Baker, czyli nasz Artoo i Ewok Paploo z ,,Powrotu Jedi". Wstrząsającą wiadomością była dla nas nagła śmierć Carrie Fisher. Aktorka tuż przed Bożym Narodzeniem doznała zawału serca, a 27 grudnia dowiedzieliśmy się, że zmarła. :( Na zawsze pozostaną w naszych sercach i pamięci. ❤❤ Warto też wspomnieć o głośnym sprawach związanych ze śmiertelnie chorymi fanami. Neil Hanvey tuż przed śmiercią zobaczył Rogue One, a Daniel Fleetwood ,,Przebudzenie Mocy". Jest to zasługa producentów oraz innych fanów, którzy nadali rozgłos i dążyli do tego, aby umożliwić im zobaczenie filmów. Wielkie dzięki i szacunek dla nich. ❤

Ale na tym nie kończymy dzisiejszego święta. Z tej okazji przygotowałam jeszcze trzy posty, które przeczytać możecie poniżej. Pierwszy z nich to artykuł krótko opowiadający o tym, jak w XX wieku odbierano Gwiezdne Wojny w Polsce. Drugi wpis to kolejny artykuł dotyczący Harrisona Forda, w którym poczytać możecie nie tylko o jego roli w Star Wars. Ostatni to natomiast wpis typowo informacyjny, którego myślę, że tutaj brakuje. Można znaleźć w nim podstawowe informacje o sadze. Starałam się, jak mogłam i mam nadzieje, że znajdziecie coś dla siebie. 
Jeszcze raz - niech Moc będzie z Wami! ❤

Ze zmęczenia zapomniał o ich premierze, dziś są jednym z najsłynniejszych filmów ...

Co to za kolejka? - zastanawiał się George Lucas, gdy 25 maja 1977 roku zamówił hamburgera w barze naprzeciw ,,Chinese Theater", najsłynniejszego kina w Los Angeles. Jego ostatni film kompletnie go wykończył. Zdjęcia przebiegały w chaosie i stresie, a faza dogrywania efektów specjalnych niemal skończyła się buntem ekipy technicznej. Na szczęście produkcję udało się zamknąć w planowanych 11 mln dolarów, choć nic nie wskazywało na to, że się zwrócą. Gdy więc na markizie kina dostrzegł napis ,,Gwiezdne Wojny", nie mógł uwierzyć własnym oczom. Po pierwsze, ludzie chcieli oglądać jego film. Po drugie, ze zmęczenia zapomniał o własnej premierze. 



Gdy podobne tłumy kłębiły się dwa lata później w polskich kinach, nikt nie był już zaskoczony. Warszawska premiera odbyła się 30 marca 1979 roku, dzień później film można było obejrzeć w Łodzi, a 6 kwietnia - w Poznaniu. 

,,Gwiezdne Wojny", opowieść o powstańcach buntujących się przeciw złowrogiemu Imperium, na pozór pozbawionych szans, miała w ówczesnej Polsce posmak aluzji. W następnym roku zaczął się u nas ruch, wymierzony przeciw realnemu Imperium. -To, co działo się do sierpnia, odsunęło na dalszy plan zainteresowanie filmowymi przygodami. Nasze życie, nasza historia stała się wtedy bardziej fascynującą przygodą - pisał Tadeusz Sobolewski. ,,Mały Rocznik Filmowy 1988" w zestawieniu najchętniej oglądanych filmów stulecia wymienia ,,Gwiezdne Wojny" dopiero na 61. miejscu (5,495 mln widzów), daleko w tyle nie tylko za ,,Bliskimi spotkaniami trzeciego stopnia", ale nawet za ,,Akademią Pana Kleksa" (nieco ponad 14 mln) i ... ,,Wielką podróżą Bolka i Lolka" z blisko 8,5 mln widzów. 

Wszystkim opadły szczęki 
 Mimo tego trudno odmówić Gwiezdnym Wojnom oddziaływania na wyobraźnię Polaków. Uważny czytelnik już w 1978 roku mógł dowiedzieć się z magazynu ,,Kino", o co tyle hałasu. W artykule ,,Nie jesteśmy sami" Bolesław Michałek tak objaśniał fabułę:
-Jest to opowieść w konwekcji komiksu o wyprawie kilku młodych ludzi z planety wolności i buntu do siedziby kosmicznego imperium. Mają odbić pojmaną księżniczkę (!), która w dodatku posiada tajne plany umożliwiające pokonanie imperialistów. Bójki, podstępy, zwarcia - operacja się udaje, ,,nasi" z odzyskaną księżniczką uciekają, tamci postanawiają dokonać teraz inwazji. Lecz dzięki sekretowi zdobytemu przez księżniczkę, atakująca planeta imperialistów zostaje w ostatniej sekundzie rozsadzona, ,,nasza" zaś pozostaje siedzibą piękna, wolności itd.  

Filmowy Serwis Prasowy z połowy lutego 1979 roku sugerował z kolei, by nazwisko Luke'a Skywalkera rozumieć jako ,,Podniebny wędrowiec", Hana Solo nazwał ,,szlachetnym awanturnikiem" i pilotem ,,rakiety Tysiącletni Sokół", a roboty R2D2 i C3PO miały komunikować się ,,jeżykiem cybernetycznym". 
-Na ekran wpłynęły te wielkie statki kosmiczne i wszystkim opadły szczęki. Zaczęła się pogoń za efektami specjalnymi, zabawa w kino. Za sprawą Spielberga i Lucasa wszystko się zmieniło - wspomina słynny plakacista Andrzej Pągowski. Rzeczywiście, choć pod względem fabularnym film był połączeniem znanych już wątków, to pod względem technicznym wszystko było bezprecedensowe. 
-Film był wydarzeniem zwłaszcza wśród studentów animacji, którzy godzinami rozmawiali po seansie o efektach specjalnych - mówił Maciej Karwas, wykładowca Szkoły Filmowej w Łodzi. Jej studenci i profesorowie byli uprzywilejowani: kina przeznaczały dla nich specjalne pule biletów. Gorzej mieli ci, którzy pragnęli analizować oscarową ścieżkę dźwiękową Johna Williamsa: dla studentów konserwatoriów nie było zniżek, mogli za to sięgnąć po jedno z wydań ,,Filmu", gdzie w artykule ,,Recepta na superszlagier" Jerzy A. Rzewuski zauważał: -W ,,Gwiezdnych Wojnach" dostrzec można wpływ muzyki poważnej - Prokofiewa, Mahlera, Brucknera, Debussy'ego - co w połączeniu z filmem rozgrywającym się w przestrzeni międzygwiezdnej uznano za niebywale śmiałe pociągnięcie.  

Niektórzy jednak już od jakiegoś czasu z rozczarowaniem obserwowali coraz wyraźniejszy skręt amerykańskiego kina ku efekciarstwu. -,,Gwiezdne Wojny" są kolejnym etapem tego, co zaczęło się ,,Szczękami" - pisał Czesław Dondziłło w ,,Filmie", a wtórował mu Bolesław Michałek: -Technika? Ta rzeczywiście jest nadzwyczajna w obu filmach. Stwarza pełną iluzję świata o wyglądzie w pełni innym niż nasz, ale i o innej logice, innej mechanice, innym życiu. Wszystko co wymyślone, zostało zrealizowane bezbłędnie. A co zostało wymyślone? To, niestety, przedstawia się skromnie, a jeśli idzie o ,,Gwiezdne Wojny", bardzo skromnie - narzekał, ale jednocześnie przyznawał: -W swojej prymitywności są tak naturalne, tak czyste i bezbronne, że stanowi to ich autentyczny wdzięk. 

,,Film" stracił cierpliwość  
Na dzieło Lucasa wybierali się nawet widzowie zaangażowani w działalność opozycyjną. Czy utożsamiali się z walką rebeliantów - nie wiadomo, ale Imperium Zła wyglądało ich zdaniem dziwnie znajomo. -Tata oglądał ze mną. Nie protestował przeciw chodzeniu do kina, bo dorosłych także urzekały przygody w odległej galaktyce. Poza tym pamiętam, jak mówili miedzy sobą, że szturmowcy Imperium wyglądają trochę jak zomowcy - wspomina pewien widz z Łodzi. 

Do wtórnego seansu nikogo nie trzeba było namawiać. Rekordziści wracali po kilkanaście razy, a przed innymi seansami z wypiekami oglądali pokazywany w ,,Kronice Filmowej" zwiastun ,,głośnego filmu >>Wojna Gwiazd<<". Była to luźna komplikacja co chwytliwszych scen, poprzedzona przeglądem ,,mody kosmicznej".  
-Moda na medal, która ma, oczywiście i odwrotną stronę - objaśniał lektor, gdy kamera ześlizgiwała się na wycięcie w skórzanym stroju modelki, ukazujące jej gołą pupę. Na stołecznej Skrze szybko pojawiały się - jak donosiła prasa - bawełniane podkoszulki z nadrukami, a nawet figurki bohaterów filmu z taniego plastiku, dziś uchodzące za rarytasy wśród kolekcjonerów. 

Poza tym zbierano zdjęcia. ,,Świat Młodych" instruował, jak z głową gromadzić fotosy, ,,te zbiory bowiem pozornie tylko są mniej ambitne od innych". ,,Ekran" i ,,Kino" rozpieszczały zdjęciami Harrisona Forda i Carrie Fisher, natomiast ,,Film" po wielokrotnym przedstawieniu sylwetki Marka Hamilla stracił wreszcie cierpliwość i pouczył czytelników, by nie prosili o nią ponownie, podając przy okazji adres, pod który można pisać do aktora. 

Dziś jego fanklub podaje już zupełnie inny adres korespondencyjny, ale poza tym niewiele się zmieniło. No, może poza tym, że od jakiegoś czasu wszyscy żyjemy w tej samej galaktyce. Gdy rok temu na nasze ekrany wchodził siódmy film w serii ,,Gwiezdnych Wojen", w stosunku do premiery amerykańskiej mieliśmy już tylko 4 dni opóźnienia.                                                                                

AGAD
 Powyższy artykuł pochodzi z magazynu ,,Nostalgia" nr 10 LISTOPAD 2016r.  
Redaktor naczelny : Tomasz Szymański
Redaktor prowadzący : Igor Paja
Redaktor graficzny : Joanna Kasznicka - Szapłyko
Fotoedycja : Grzegorz Lech
 

Chciał uśmiercić Hana Solo - Harrison Ford

Nie myślę, że na widowni mam fanów. Myślę, że mam na niej klientów, którym należy się jak najlepsza obsługa - mówi Harrison Ford. -Facet w restauracji czeka na 6 osób. Ja czekam na 6 milionów! Swoimi rolami u George'a Lucasa i Stevena Spielberga przyciągnął ich znacznie, znacznie więcej. ,,Zobacz, to Han Solo!", ,,Zobacz, to Indiana Jones!" - woła za nim już trzecie pokolenie zadowolonych klientów. Kiedy usłyszał ten okrzyk po raz pierwszy, był już dobrze po trzydziestce. 

Początki nie były łatwe 
Gdy postanowił zostać aktorem, nie liczył na zbyt wiele. -Nigdy nie uważałem, że mam szanse na główne role - wspominał. -Myślałem, że to dla przystojnych gości z talentem - a za takiego nigdy się nie uważał. W szkole padał ofiarą złośliwych osiłków, nie był dobry w sporcie, nie miał konkretnych zainteresowań. W colege'u jako specjalizację wybrał filozofię ... Pytamy, co skłoniło go, by zostać aktorem, z przekąsem odpowiada: -Porażka na innych polach. Dopiero akademickie kółko teatralne wciągnęło go tak, ze nawet nie ukończył studiów. Przypomniał sobie też o rodzinnych tradycjach - matka grała w radiowych słuchowiskach, a ojciec porzucił aktorstwo na rzecz agencji reklamowej. Oboje byli imigrantami w drugim pokoleniu, osiedlili się w Chicago. Tu w 1942 roku urodził się Harrison.

Właściwie od razu udało mu się zdobyć pierwszy kontrakt. Rozmowa w wytwórni Columbia Pictures była krótka: ,,Ile ma pan wzrostu? Mówi pan po hiszpańsku? Umie pan jeździć konno? Odezwiemy się". Gdy parę minut później wychodził z toalety, asystent kierownika oznajmił mu, że został przyjęty za 150 dolarów tygodniowo. Przez trzy lata grywał ogony, a jego nazwisko nie pojawiało się nawet w napisach końcowych. A gdy wreszcie 1 1967 roku po raz pierwszy odnotowano jego rolę w westernie ,,Czas zabijania", wystąpił jako Harrison J. Ford, dla odróżnienia od Harrisona Forda, słynnej gwiazdy epoki kina niemego.  

Za 150 dolarów trudno było przeżyć - Ford miał już wtedy żonę i dwóch synów na utrzymaniu. Mary Marquardt poznał jeszcze w college'u, wzięli ślub, gdy miał 22 lata. Musiał pomyśleć o dodatkowej pracy. Remontował akurat rozpadający się dom, który kupił za zarobione w Columbii pieniądze. Jeden ze znajomych uznał go za zawodowego cieślę i polecił pewnemu muzykowi. -Potrzebowałem tych pieniędzy, więc kupiłem kilka podręczników ciesielstwa - mówił aktor.  Muzyk był tak zadowolony, że polecił Forda kolejnym. Jego reputacja jako rzemieślnika szybko przerosła tę aktorską i wkrótce Ford pracował dla producentów i reżyserów z Hollywood, choć może nie tak, jak planował. A od czasu do czasu, nawet nie zdejmując roboczego stroju, chadzał na przesłuchania. 

Żadne jednak nie mogłoby przynieść mu tego, co zapewniło zbudowanie kilku szaf dla George'a Lucasa. Zaintrygowany niecodziennym cieślą, reżyser zaproponował mu niewielką rólkę z ,,Amerykańskim graffiti", a przy okazji polecił Franciscowi Fordowi Coppoli, który jako ozdobę biura wymyślił sobie fantazyjny drewniany portal. Poza tym szukał drugoplanowych aktorów do ,,Rozmowy" i ,,Czasu Apokalipsy". Ford dostał niewielkie role w obu, a portal stoi do dziś. -Oferowałem dożywotnią gwarancję i gdyby Coppola choćby teraz zadzwonił, ze coś mu się sypie - biorę narzędzia i przyjeżdżam naprawiać - śmieje się aktor. W 1976 roku poleciał z ekipą Coppoli na Filipiny, mające odgrywać wojenny Wietnam. Tu na planie zdjęciowym znalazł bratnia duszę, Melissę Mathison, dla której w 1979 roku rozwiódł się z pierwszą żoną i z która ma dwoje dzieci. 

Kariera jak ze snu 
Był coraz lepszym aktorem, ale Lucas nie myślał o zaangażowaniu go do Gwiezdnych Wojen. Obsadę zamierzał skompletować z nieznanych twarzy i rola Forda w ,,Amerykańskim graffiti" wykluczała go ze stawki. Jednak, znając trudną sytuację kolegi, Lucas chciał dać mu dorobić: miał czytać kwestie Hana Solo przy próbnych dialogach z aktorkami pretendującymi do roli księżniczki Lei. Robił to tak świetnie, ze Lucas musiał w końcu przyznać, ze Ford był po prostu najlepszy ...

Ale jeśli spodziewał się, że wdzięczny aktor będzie odtąd na każde jego skinienie, srodze się pomylił. Na szczęście! Kręcenie Gwiezdnych Wojen zamieniło się w produkcyjny koszmar, a ekipa groziła buntem. Ford, jak zwykle zachowując zdrowy rozsadek, na sztywne scenariuszowe dialogi mówił tylko -George, to, że możesz to pisać, nie oznacza, ze da się to powiedzieć - i genialnie improwizował. To właśnie on wymyślił, by na słowa ,,Kocham Cię" księżniczki lei, Han Solo nie odpowiadał banalnym ,,Kocham Cię", ale ,,Wiem". Ten krótki dialog stał się klasykiem. 

Ford miał wobec swojego bohatera sprzeczne uczucia. Podczas kręcenia ,,Powrotu Jedi" namawiał Lucasa, by uśmiercić Hana. Reżyser nie chciał nawet o tym słyszę: -Zabawki z martwym Hanem nie będą się dobrze sprzedawały - oświadczył. Ford dopiął swego dopiero w siódmej części sagi, choć chodzą słuchy, ze nie przeszkodzi to jego bohaterowi pojawiać się w kolejnym filmie z cyklu. 

Po zakończeniu pierwszych trzech części gwiezdnej sagi, Lucas ze Spielbergiem wzięli się za ,,Poszukiwaczy zaginionej Arki". I tym razem reżyser był pewien, że nie ma roli dla Forda. Na szczęście dał się przekonać Spielbergowi, który od początku twierdził, że ,,Harrison po prostu JEST Indianą Jonesem". Także przy tej produkcji dał znać o sobie improwizacyjny talent aktora. I jego zmysł praktyczny ... Podczas ostatnich dni zdjęć w Tunezji Ford cierpiał na rozstrój żołądka, a czekała go jeszcze skomplikowana scena pojedynku na bicz i miecze. -Musiałem biegać do przyczepy co 10 minut - mówił z lekkim skrępowaniem. Zaproponował więc, by Indy po prostu zastrzelił przeciwnika. -Biedny kaskader ćwiczył do tej sceny miesiącami, a my uwinęliśmy się z tym w pięć minut. 

Przekleństwo sławy 
Jak się powszechnie sądzi, Ford jest jedynym aktorem, który zdołał uniknąć "klątwy Lucasa" i zrobić karierę poza jego filmami. Ale nawet jego świetne role w ,,Łowcach androidów", ,,Świadku" (jedyna nominacja Harrisona do Oscara), ,,Czasie patriotów" czy ,,Ściganym" nie były w stanie odkleić go od poprzednich wcieleń. A sławy nie cierpi -Nic nie może przygotować cię na utratę anonimowości. Gdy ją straciłem, zdałem sobie sprawę, ze straciłem jedną z najcenniejszych rzeczy w życiu.  

To nie kokieteria: aktor od lat żyje na ranczu Wisconsin, którego połowę przeznaczył na rezerwat przyrody, a jedyną fanaberią, na jaką sobie pozwala, jest pilotowanie samolotu. Latać nauczył się mając 52 lata, gdy doszedł do wniosku, ze czas spróbować w życiu czegoś nowego. 

Ochota do zmian opuściła go dopiero, gdy jako 62 - latek wziął kosztowny rozwód z Melissą Mathison (dostała 85 milionów dolarów) i związał się z 23 lata od niego młodszą Calistą Flockhart. Poznali się w 2002 roku, gdy podczas rozdania Złotych Globów wylała na niego drinka. -Nieumyślnie! - zarzeka się Ford. -Nie mogła tego zrobić specjalnie, bo nie wiedziała kim jestem. Nigdy nie widziała >>Gwiezdnych Wojen<<.

Mariola Pawlak 
Powyższy artykuł pochodzi z magazynu ,,RETRO" NR 10 (24)  PAŹDZIERNIK 2016r.
Redaktor naczelny : Tomasz Szymański
Redaktor prowadząca : Marta Drobnik
Sekretarz redakcji : Marzena Dobraczyńska
Redaktor graficzny : Andrzej Bogacz
Fotoedycja : Grzegorz Lech   

Dawno, dawno temu w odległej Galaktyce ... garstka podstawowych informacji ...

Dawno,  dawno  temu  w  odległej  Galaktyce ..., a może i nie tak dawno i nie w dalekim Wszechświecie, George Lucas zapragnął, aby spod jego ręki wyszedł film opowiadający o kosmicznych przygodach. Możemy przypuszczać, że nie zdawał sobie sprawy, iż Gwiezdne Wojny podbiją świat, zrewolucjonizują technologię, wedrą się na stałe do popkultury i nie jednemu człowiekowi z ich powodu mocniej zabije serce. Zresztą zdziwiony Lucas sam powiedział  -A  co  to za  kolejka?  gdy 25 maja 1977 roku przy wejściu do kina zobaczył, jak tłum ludzi czeka z biletami w ręku na jego film - Star Wars. Jakiś czas później był to już dla Lucasa chleb powszedni.

PREQUELE nazywane również NOWĄ TRYLOGIĄ

EPIZOD I
MROCZNE WIDMO - THE PHANTOM OF MENACE (TPM)
data premiery 19 MAJA 1999
czas trwania 136 min
reżyseria GEORGE LUCAS
akcja filmu 32 BBY

EPIZOD II
ATAK KLONÓW - ATTACK OF THE CLONES (AotC)
data premiery 16 MAJA 2002
czas trwania 142 min
reżyseria GEORGE LUCAS
akcja filmu 22 BBY

EPIZOD III
ZEMSTA SITHÓW - REVENGE OF THE SITH (RotS)
data premiery 15 MAJA 2005
czas trwania 140 min
reżyseria GEORGE LUCAS
akcja filmu 19 BBY

SPIN - OFF

ŁOTR 1 - ROGUE ONE : A STAR WARS STORY
data premiery 15 GRUDNIA 2016
czas trwania 133 min
reżyseria GARETH EDWARDS
akcja filmu 13 BBY (początek), 0 BBY

HAN SOLO : A STAR WARS STORY
data premiery 25 MAJA 2018
czas trwania ?
reżyseria PHIL LORD, CHRIS MILLER
akcja filmu ?

ORYGINALNA TRYLOGIA nazywana również KLASYCZNĄ / STARA TRYLOGIĄ 

EPIZOD IV
NOWA NADZIEJA - A NEW HOPE (ANH)
data premiery 25 MAJA 1977
czas trwania 121 min
reżyseria George Lucas
akcja filmu 0 BBY 

EPIZOD V
IMPERIUM KONTRATAKUJE - THE EMPIRE STRIKES BACK (TESB)
data premiery 21 MAJA 1980
czas trwania 124 min
reżyseria IRVIN KERSHNER
akcja filmu 3 ABY

EPIZOD VI
POWRÓT JEDI - RETURN OF THE JEDI (RotJ)
data premiery 25 MAJA 1983
czas trwania 134 min
reżyseria Richard MARQUAND
akcja filmu 4 ABY

SEQUELE

EPIZOD VII
PRZEBUDZENIE MOCY - THE FORCE AWAKENS
data premiery 18 GRUDNIA 2015
czas trwania 135 min
reżyseria J.J. ABRAMS
akcja filmu 34 ABY

EPIZOD VIII
OSTATNI JEDI - THE LAST JEDI (TLJ)
data premiery 15 GRUDNIA 2017
czas trwania ?
reżyseria RIAN JOHNSON
akcja filmu ?

EPIZOD IX
 ?

Zanim saga pojawiła się na ekranach kin, scenariusz ewoluował wiele razy, o czym więcej pisałam TUTAJ. Zmiany nie ominęły głównych elementów takich, jak bohaterowie, droidy, planety, statki kosmiczne czy wątki, ale również tych najprostszych rzeczy począwszy np. od tytułu, który miał brzmieć   ,,Adventures of Luke Starkiller as taken from the Journal of the Whilis, Saga I : The Star Wars", czy słów, którymi pierwotnie miały zaczynać się Gwiezdne Wojny, czyli ,,Dawno, dawno temu w niezbyt odległej przyszłości". W latach 90 - tych XX wieku stała się rzecz niebywała - George Lucas ogłosił, że Oryginalna Trylogia doczeka się edycji specjalnej, która zaplanowana została z powodu zbliżających się prequeli oraz dwudziestolecia ,,Nowej Nadziei". I tak uzupełniono ją o nową ścieżkę dźwiękową, efekty specjalne i nowe sceny, jak np. wymarzona scena Lucasa przedstawiająca rozmowę Hana Solo z Jabbą na Tatooine. Potem przyszedł rok 2004 i przyniósł kolejne zmiany. Wiadomo, że z kolei w 2007 roku min. zmieniono na przykład dźwięk Obi - Wana, który imitował odgłos, którym miał wystraszyć Ludzi Pustyni. A jeszcze nie tak dawno, bo sześć lat temu wydano kolejną edycję z myślą o ukazaniu jej na Blu - Ray. 

Czy wiedzieliście, że ... 

W 1978, czyli rok po ,,Nowej Nadziei" wyemitowano   ,,The Star Wars Holiday Special",   które okazało się totalną porażką i to do tego stopnia, że nie wyemitowano go ponownie. Aktorzy odcinają się od udziału w nim, a Harrison Ford w programie Conana O'Briena zapytany, czy zagrał w   ,,Holiday Special" odpowiedział, że nie przypomina sobie, by grał w czymś takim.

Uwaga, kolejnym nie trafem okazało się   ,,Star Wars Christmas Special",   co sprytnie wykorzystała Carrie Fisher. George Lucas ofiarował jej kopię   ,,Christmas Special"   i aktorka wykorzystywała ją, gdy chciała, aby goście wyszli wcześniej z organizowanych przez nią przyjęć. :) 

W latach 1978 - 1986, czyli w osiem lat sprzedało się ponad 250 milionów figurek bohaterów z Gwiezdnych Wojen.  

Oprócz głównej historii wszystkie epizody sagi są ze sobą powiązane kilkoma szczegółami np. w każdej części :  

🔶 pojawia się słynne zdanie   I have a bad feelings about this! 
Epizod I   Obi - Wan Kenobi
Epizod II    Anakin Skywalker
Epizod III    Obi - Wan Kenobi
Spin - Off Rogue One     K-2SO
Epizod IV    Han Solo i Luke Skywalker
Epizod V    Leia Organa
Epizod VI    Han Solo i C-3PO
Epizod VII    Han Solo

🔶 ktoś krzyczy  NIE!  (mam nadzieje, że wiecie o co chodzi :)
Epizod I    Obi - Wan Kenobi
Epizod II    Obi- Wan Kenobi
Epizod III    Darth Vader
Epizod IV    Luke Skywalker
Epizod V    Luke Skywalker
Epizod VI    Luke Skywalker
Epizod VII    Rey

🔶 w każdej części widzimy droidy R2 - D2 i C-3PO, również przez krótką chwilę w Rogue One

🔶 po napisach początkowych widzimy statek kosmiczny

Chronologia Gwiezdnych Wojen, czyli JAK?

Często wśród osób, które chciałyby zobaczyć sagę pojawia się pytanie, w jakiej kolejności oglądać Gwiezdne Wojny. I wbrew pozorom nie jest to pytanie łatwe, bo możliwości jest kilka. Oczywiście można zacząć od prequeli i skończyć na ,,Przebudzeniu Mocy". Albo rozpocząć oglądanie od Oryginalnej Trylogii, następnie prequeli, skończywszy na TFA. Lub rozważyć kombinację, którą w jakimś małym stopniu rozumiem, ale nie zdecydowałabym się np. doradzić moim znajomym, aby w taki sposób zaczęli oglądać Gwiezdne Wojny. Można oglądać w kolejności dość specyficznej, która przewija się na wielu stronach pod zapytaniem   'W jakiej kolejności oglądać Gwiezdne Wojny?'   a mianowicie przedstawia się ona tak - IV, V, II, III, VI ( z pominięciem I i VII epizodu). Dla fanów, którzy znają sagę na wylot jest to bez znaczenia, gdyż znając fabułę równie dobrze możemy zacząć oglądać od II epizodu, potem włączyć V epizod, a następnie III, a i tak będziemy wiedzieli o co chodzi. Jednak dla osób nie obracających się w kręgu Gwiezdnych Wojen, byłby to nie lada problem, aby połapać się w tym wszystkim. Osobiście swoją przygodę z Gwiezdnymi Wojnami zaczęłam od Klasycznej Trylogii i być może dlatego jest to mój ulubiony sposób oglądania sagi, co jednak nie przeszkadza mi w oglądaniu w innej kolejności. Dlatego, jeśli chcesz zobaczyć sagę z nutką tajemniczości i chwilami zaskoczenia, oglądaj w kolejności IV, V, VI, I, II, III, a dlatego, że pojawiła się pierwsza część sequeli, do tego epizod VII. Wtedy np. zaskoczeniem okaże się to, co Darth Vader powiedział Luke'owi w Klasycznej Trylogii. Kolejność I, II, III, IV, V, VI, VII również nie jest zła, a na pewno będzie ona najlepszym wyborem dla osób, które niekoniecznie lubią niespodzianki i wolą poznawać historię po kolei od A do Z. Trzeci sposób (IV, V, II, III, VI) nie podoba mi się min. pod względem pominięcia ,,Mrocznego Widma", gdyż osobiście nie zgadzam się z tym, że epizod ten nic nie wnosi do sagi. Wnosi i to dużo. 

W ,,Mrocznym Widmie" widzimy przecież Shmi Skywalker, której śmierć w II epizodzie jest tym bardziej tragiczniejsza, gdyż wiemy, jak trudno było zarówno jej jak i Anakinowi rozstać się na niewiadomy okres czasu. Dodatkowo dowiadujemy się, jak ciężki był ich los, który skazał ich na niewolnictwo. Przez wyścigi ścigaczy i zniszczenie stacji odpowiedzialnej za droidy, mamy dowód dlaczego Skywalkera uważa się za tak dobrego pilota. Poza tym w TPM kiedy Jedi nie chcą dopuścić Anakina do szkolenia, Yoda wypowiada znaczące słowa, które później nabierają głębokiego znaczenia. W I epizodzie poznajemy Qui - Gon Jinna i Obi - Wana oraz widzimy śmierć tego pierwszego. Jak więc można pominąć ,,Mroczne Widmo" skoro w ,,Zemście Sithów" widzimy, jak wielkie poruszenie wywołała na Kenobim wiadomość, iż Yoda potrafi nawiązać kontakt z Qui - Gon Jinnem - mentorem a zarazem przyjacielem Kenobiego, zabitym na jego oczach przez Darth Maula. Tak więc jeśli chcesz zastosować opcję IV, V, II, III, VI, nie omijaj I epizodu, naprawdę.


Choć Gwiezdne Wojny są prostą historią to należy pamiętać, że nie składają się, z jak dotąd ośmiu filmów (włączając w to Rogue One). Należy zdawać sobie sprawę z tego, że uniwersum rozrosło się do naprawdę ogromnych rozmiarów min. za sprawą książek, gier, seriali i do tego stale się rozwija. 30 października 2012 roku George Lucas sprzedał markę Disneyowi. Z tego powodu zaszły duże zmiany w uniwersum, które podzielono na Expanded Universe (inaczej Legendy) oraz Kanon. Między innymi wszystkie książki, które wydano do 2012 roku zostały "wrzucone" do EU, a Disney ustanowił Nowy Kanon, według którego np. obecnie powstają sequele. I tak np. żona Luke'a Skywalkera - Mara Jade, Jacen, Jaina i Anakin (dzieci Lei i Hana Solo), czy admirał Thrawn zostali uznani za postacie niekanoniczne, które możemy poznać jedynie za sprawą Legend. Jeśli chcecie zobaczyć spis co obecnie zaliczane jest do EU, a co do Kanonu, kliknijcie TUTAJ i TUTAJ.

Gwiezdne Wojny zrewolucjonizowały technologię. Wdarły się w popkulturę i zajmują w niej swoje stałe miejsce. Podbiły serca ludzi - mężczyzn, kobiet, dzieci. Gwiezdna saga łączy pokolenia odkąd pojawiła się 40 lat temu. Z małych, amerykańskich kin, Star Wars rozrosły się na skalę światową. Niesamowite jest to, jak wielki sukces odniosły, jak bardzo zrzeszają ludzi i sprawiają, że same w sobie są niepowtarzalne. Po prostu zmieniły świat, raz na zawsze ...