piątek, 24 lutego 2017

Znienawidzona biała sukienka i metalowe bikini - wywiad z Carrie Fisher

Gwiezdne Wojny dały jej rozgłos i sławę na całym świecie. Od 1977 roku nieustannie nosiła przypinkę   Księżniczka Leia . Nie znosiła białej sukienki z ,,Nowej Nadziei", charakterystycznego uczesania bohaterki, brak stanika "w kosmosie" doprowadzał ją do szału, a złote bikini niewolnicy śniło jej się po nocach i było dla niej prawdziwą zmorą. Zapytana jakie sceny z gwiezdnej sagi lubi najbardziej odpowiadała, że sprzeczki z Hanem Solo. Córka ulubienicy Hollywood, która stała się ikoną dla wielu kobiet; matka, wspaniała pisarka, ale również nieszczęśliwa kobieta z przeszłością pełną narkotyków i alkoholu oraz zmagająca się z chorobą dwubiegunową. O swoich problemach mówiła otwarcie, nie owijała w bawełną, mówiła, że wbrew pozorom wcale nie jest dobrze. 

Koniec 2016 roku zabrał naszą Księżniczkę, ale pamięć po niej pozostanie z nami na zawsze. Nie była idealna, miała swoje za uszami, ale ja osobiście zapamiętam ją jako niesamowitą, silną osobę, która odbiła się od dna.

Z góry przepraszam za tą zwariowaną czcionkę, ale pomimo wielu prób jej powiększenia, jest jaka jest.


" Myślę, że jeśli oczekujecie, że przez całe wasze życie będziecie szczęśliwi, czyli będziecie żyć wygodnie i komfortowo, to ominąwszy parę innych rzeczy, uzależnienie od alkoholu i narkotyków, macie w kieszeni. 

Wywiad z Carrie Fisher ( przetłumaczyłam go sama )

www.esquire.com 




Niespotykana mądrość 28 letniej Carrie Fisher

W 1985 roku aktorka Gwiezdnych Wojen podzieliła się w Esquire perspektywą swojego dzieciństwa, narkotyków i małżeństwa. Artykuł został oryginalnie opublikowany w wydaniu z maja 1985 roku. 

W wieku jedenastu lat Carrie Fisher kopiuje do swojego pamiętnika kwestie z Maugham's of Human Bondage. Carrie rzuca szkołę średnią po zostaniu śpiewaczką chóru w widowisku swojej matki pt.  Irene i zadebiutowaniu w Shampoo jako nastolatka, która sypia z Warren Beatty. Carrie uczęszczała do London's Central School of Speech and Drama i w wieku osiemnastu lat przyjęła główną rolę w filmie science fiction pod tytułem Gwiezdne Wojny, które uczyniły jej postać - księżniczkę Leię Organę, bohaterką w popkulturze. 

Spotykamy ją na jej prostym L.A. ranczu, gdzie niebieski neon z napisem VACANCY wisi na zewnątrz kuchennych drzwi. Jest ubrana w zwykłe, czarne, prążkowane spodnie, sweter w kolorze ciemnej fuksji i niedobrane kolczyki. Sekretarz Fisher siedzi w kuchni i odpowiada na maile od fanów, jej gospodyni robi pranie, a przyjaciel/przyjaciółka mówi do jej ptaka mynah (gatunek ptaka). 

Nasza rozmowa toczy się w różnych miejscach - na drewnianej huśtawce w jej sypialni, na podwórku pomiędzy tarasem a pełnowymiarową, plastikową krową (znak przy głównej bramie ostrzega STRZEŻ SIĘ KROWY), w jej niebieskim BMW w drodze na Knott's Berry Farm. Jejżycie jest dowodem na to, że NIGDY NIE JEST ZA PÓŹNO BY MIEĆ SZCZĘŚLIWE DZIECIŃSTWO.

Być siostrzenicą Ameryki
,,Mogę mieć cały kraj ludzi przychodzących do mnie i mówiących "Masz oczy swojej matki, nos ojca, usta po matce, nogi swojej macochy". Dorastałam w dużym małym mieście zwanym Ameryką. Moi rodzice byli ulubieńcami Amerykanów. Myślę, że ja jestem siostrzenicą Ameryki. Wyglądam jak twoja siostrzenica, ktoś kogo mógłbyś przyprowadzić do całej rodziny i to działałoby."

Jak wybrała sobie rodziców
,,Na początku ludzie pytają mnie 'Jak to jest być córką Debbie Reynolds?' i chciałabym powiedzieć 'Masz na myśli kogoś kim nie byłam?'. Przez ten cały czas kiedy mieszkałam z Andersonami, a później wprowadziłam się chwilowo do Wilsonów; wiesz, próba form dorastania, będąc dzieckiem księgowego i dzieckiem sprzedawcy samochodów i tak daje - dopóki ostatecznie nie przyjechałam będąc dzieckiem gwiazdy filmowej, jak wtedy i powiedzieli 'Zostańmy tu, pójdziemy z tym'."









Dociekliwe umysły chcą wiedzieć
,,Moja rodzina jest naprawdę typowym przykładem nienadającej się do ekranizacji Dynastii. Nazywam nas białą tandetą o książęcej krwi. A w tym kraju jest obsesja na punkcie takich rzeczy. Czasami wierzę w pewne rzeczy, które czytam o sobie. Wiesz, masz transcendentalne doświadczenie przed National Equirer i myślisz 'Oczywiście, dlaczego to musi być prawda o czym czytam na swój temat. Mam zamiar wyjść za Andrew Stevensa. Zrobiła straszliwy błąd' - pomyślałam, że wychodzę za Andrewa i zadzwoniłam do niego, a on ożenił się z kimś innym. Okazało się, że jest tylko moim sąsiadem."

Niech rozwód będzie z tobą
,,Kilka lat temu znalazłam na poddaszu mojej mamy album z wycinkami z gazet o rozstaniu rodziców - ktoś opracował to i wysłał do niej w tym czasie. Przeglądnęłam go i odkryłam mnóstwo rzeczy, o których nie miałam pojęcia, co jest niesamowite, kiedy wiesz, że rodzice zniszczyli całe twoje życie. Oczywiście uświadomiłam sobie, że nigdy do siebie nie wrócą. A teraz słyszę, że dziecko kobiety, która wysłała te rzeczy do mojej matki, opracowuje taki sam album dla Paula dotyczący  mojego małżeństwa."

Więc co poszło nie tak z jej małżeństwem z Paul Simonem? 
,,Kiedyś byłam w talk show prowadzonym przez psychologa dziecięcego, który zadał mi pytanie w stylu 'Kiedy zdałaś sobie sprawę z tego, że twój ojciec był okropnym człowiekiem?' i na koniec powiedziałam mu 'Chciałbyś usłyszeć o drucianych wieszakach, prawda?' (*nie wiem co dokładnie Carrie chciała przez to powiedzieć). Pytania o moje małżeństwo są   wirehanger questions    i nie ważne jak na nie odpowiem są one podłączone do uderzenia, to nie była zamierzona gra słów."

Narkotyki
,,Dobrze jest przechodzić przez nie, gdy jesteś jeszcze młody, a potem mówić jak dobre lub złe są dla reszty twojego życia."

Jaka jest różnica pomiędzy Nowym Jorkiem a Los Angeles? 
,,Trzy godziny. Wiele ludzi o tym wie. Jestem zaskoczona, że ty nie."

Jak to jest być nią
,,Czuję się jakbym była lekarzem i pacjentem, ale rzadziej tym pierwszym. Działam na takim poziomie, że czasami brak mi poczucia bezpieczeństwa. Jakbym spadła z krawędzi siebie i nie wiem jak długo zająłby mi powrót na górę. Ludzie myślą, że zażywam leki z powodu pędu w jakim żyję. I jednocześnie jest wystarczająco powolne, żebym mogła się z tym pogodzić. Jak wtedy, gdy powiedziałam 'prędkość bycia'. Podoba mi się to brzmienie."

Dlaczego 60 watów rocka?
,,W obliczu czegoś pracującego na pełnych obrotach, na koniec wreszcie mogę odpocząć. To jest moja forma medytacji. Mój organizm jest ładowany przy obecności wielkiego rock'n'rolla, jest to wysoki skok testosteronu. Filmy są bardzo estrogen (*tutaj nie wiem co Carrie miała na myśli przez to słowo) - zabierają cię, dają ci schronienie, robią obiad, kiedy przy kominku ogrzewasz sobie stopy. Mama wychowywała mnie przy nich.   The Philadelphia Story,   It's a Wonderful LifeBringing Up Baby   - to są moje czarno-białe przytulanki. Ale rock'n'roll chwyta twoje ucho, wyrywa je do ziemi i wyciska na nich duży, soczysty pocałunek."

Dzieci mówią zadziwiające rzeczy
,,Zostałam sfotografowana w tym wieku, kiedy byłam bezbronna, żeby cokolwiek zrobić - miałam dwie godziny. Z mojej twarzy na wszystkich zdjęciach z dzieciństwa możesz wywnioskować, że nie lubiłam być fotografowana. Kiedy miałam pięć albo sześć lat, moja opiekunka zrobiła mi zdjęcie blisko mojej twarzy i powiedziałam 'No ECUs, no ECUs'. Nienawidzę ekstremalnie bliskich ujęć, nawet teraz."

O Mein Papa
,,David Letterman powiedział, że słyszał, iż mój ojciec śpiewał wszędzie, a ja odpowiedziałam 'Tak świat jest jego prysznicem'. I często lubi używać kobiet jako mydła."

Pamiętna noc
,,Pewnej nocy, kiedy byłam szesnastolatką, wróciłam do domu i zobaczyłam całą sypialnię we krwi. Mój brat Todd przypadkowo postrzelił się ślepym nabojem. Następnego dnia nagłówek   Daily News   brzmiał PICASSO UMIERA, a pod nim umieszczono zdjęcie mojego brata i matki ubranych w czapki a norek. Po tej całej nocy o 8:00 rano nadal byliśmy na komisariacie, mój brat leżał w szpitalu, Picasso umarł, a paparazzi czaili się za drzwiami. Wyszło na to, że rzekomo moja matka postrzeliła brata, a ona i ja omawiałyśmy z jakiego powodu to zrobiła : 'Cóż, wiesz, nie chciał posprzątać swojego pokoju' albo 'Nigdy nie karmi swojego żółwia i nie myje zębów więc w końcu musiałam go ukarać, żeby zrozumiał'. Ktoś przyszedł do niej do szpitala i powiedział, że myślał, że to dla chwytu reklamowego dla jej sztuki   Irene, a ona powiedziała 'Tak, strzeliłam do niego. Mam jeszcze jedno dziecko do poświęcenia na rozgłos następnej sztuki, więc oczywiście zostaje mi tylko jedna wolna sztuka."

Co dostrzegła w Prezydencie?
,,Dobry aktor miałby to coś, nie patrząc w dół i przeczekując pomiędzy zdaniami. (*Myślę, że Carrie chodzi o czytanie z kartki w czasie przemówienia). Musisz ukrywać fakt, że czekasz na mówienie i wyglądać jakbyś słuchał. On   nigdy  nie wygląda jakby słuchał : on zawsze czeka na mówienie. Utożsamia się z powiedzeniem 'Prezydent czeka na mówienie'. Do tego nie jest zabawny, chociaż naprawdę chciałby. Nie chcę nikogo kto   chciałby  być zabawny. Chciałabym, żeby taki    był,   albo nie."

Ulubiona naklejka na zderzak 
,,MIŁOŚĆ JEST WYZWOLONYM MUZEUM. To wyrażało mnie zwięźle i czułam się lepiej mając jasne stanowisko na masce mojego samochodu."

Aha, jeszcze jedna rzecz o Prezydencie 
,,Topnieje. Rozmawiamy o półstałej masie z ciemnymi włosami. Jeśli Demokraci ukazują się i mówią 'On topnieje' to myślę, że chcieliby było lepiej. Zazwyczaj nie mówię o tym chyba, że ktoś wygląda tak jak on, również jeśli wiesz, że Prezydent topnieje, wiesz jak rozpoznać innych ludzi, którzy także to wiedzą. Zmierza to w rzeczywistości w powódź, kiedy na końcu on idzie w całkowitą likwidację."

Czy kiedykolwiek ponownie zagra Księżniczkę Leie? 
,,Tak, żydowski teatr poprosił mnie, żebym to zrobiła." 


Wywiad został przetłumaczony przeze mnie więc jeśli ktoś będzie chciał z niego skorzystać to proszę o kontakt. :) 
Natalie Witness 


piątek, 17 lutego 2017

Dziwne, śmieszne i tajemnicze momenty w Gwiezdnych Wojnach

Gwiezdne Wojny obfitują w świetne sceny i momenty, do których wielu z nas ma nastawienie sentymentalne. Można się i pośmiać i czasem uronić łzę, a niektóre z nich pozostają w naszej pamięci na długi czas. Mimo tego saga nie uchroniła się przed kilkoma nie ukrywając głupimi lub co najmniej dziwnymi scenami. Przedstawiam Wam moje spostrzeżenia na ten temat i zalecam potraktowanie tego posta z przymrużeniem oka ;)


     #1 Ewoki. Urocze misiaczki, podobne do naszych pluszaków z dzieciństwa tyle, że w powiększeniu. I kto by się spodziewał, że te niepozorne misiątka staną oko w oko do walki ze szturmowcami, a do tego wyjdą ze wszystkiego zwycięsko. To przecież zafundowano nam w ,,Powrocie Jedi". Wszystko byłoby ok, a przynajmniej tak mogłoby się wydawać, tylko fanom nie spasowało to od samego początku. Weźmy przecież pod uwagę, że szturmowcy bronili najpotężniejszej organizacji w dziejach - Imperium Galaktycznego. Jakim cudem więc Imperium przetrwało tyle lat skoro bronili go ci szturmowcy, którzy zostali pokonani drewnianymi kijami, mając do dyspozycji blastery, maszyny kroczące i kilka innych gadżetów? Imperium chyba za bardzo się męczyło, żeby wyszkolić ludzi z dość marnym efektem. Patrząc to bardziej opłacało się im zatrudnić Ewoki i mieliby ful wypas ochronę. A ile kasy zaoszczędzonej. Wystarczyłyby po prostu drewniane kije i wojowniczy charakter misiaczków, a nikt nie oparłby się ich sile. :)

     #2 Obi - Wan Kenobi to jedna z moich ulubionych postaci, ale w ,,Nowej Nadziei" przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Kenobi jako jeden z nielicznych uratował się przed Rozkazem 66 i uniknął czystki. Uciekł więc na jedną z najbardziej zapyziałych planet Galaktyki z nadzieją, że wrogowi nie przyjdzie na myśl szukać go właśnie tam. A jakim sprytem i zarazem oryginalnością wykazał się mężczyzna. Zmienia swoją tożsamość z tym, że nazwisko pozostawia bez naruszenia, natomiast Obi - Wan staje się Benem. Ben Kenobi a Obi - Wan Kenobi - nieznaczna różnica no nie? Możnaby rzec spryciarz wszech czasów. To tak bezsensowne, jakby Han Solo, aby zmylić wroga zmieniłby zamiast nazwiska imię. Jak myślicie szukaliby go wtedy po imieniu czy nazwisku? No właśnie. Obi - Wan, ty spryciarzu! :)

     #3 Widać, że Padmé strasznie namieszała Anakinowi w głowie, bo biedaczek już sam nie wiedział co mówi. W ,,Ataku klonów" widzimy ich pierwsze spotkanie po dziesięciu latach, gdy obydwoje są już dorośli. Pada wtedy z ust Skywalkera tekst   -Zmieniłaś się.   Natomiast później, kiedy są w restauracji Anakin mówi  -W ogóle się nie zmieniłaś.  No to chłopie zdecyduj się wreszcie. Zmieniła się czy nie? Dodatkowo podczas ich pobytu na Naboo, Anakin udziela nam rady jak przerwać niezręczną ciszę. Rozmowa się nie klei? Rozmawiajmy o piasku, który wszędzie uwiera. No ewentualnie zawsze pozostaje pogawędka na temat pogody ... I tutaj właśnie wychodzi na jaw jak momentami wyglądał scenariusz II epizodu, a przynajmniej jego dialogi. :)




     #4 ,,Powrót Jedi" naprawdę lubię, mogłabym nawet powiedzieć, że przecież kocham. Pod kilkoma względami szósty epizod zasługuje na dużą, bardzo dużą uwagę. Właśnie w tym epizodzie widzimy jedne z najpiękniejszych scen sagi - nawrócenie Vadera, jego szczerą rozmowę z synem, pokój zaprowadzony w Galaktyce. Na sam koniec, jak ja to nazywam, Ewoki urządzają wielką bibę (ale nie mam źródła, czy spożywano tam mocne trunki). Ok, czemu nie, ale początek epizodu też musi mieć wejście. Do akcji wkracza Hutt i to z kolei możnaby nazwać cyrkiem u Jabby. Najpierw wbijamy do misiaczków - tam zabawa gwarantowana, ale Jabba też nie chce czuć się gorszy więc robi wejście smoka. A do tego jeszcze ratunek Hana z jego rąk. Jakiż to szereg skomplikowanych działań musiał podjąć się Luke, Leia, Chewie, Carlissian, a nawet Artoo i C-3PO. Musieli w końcu się jakoś pokazać. Ale czy nie łatwiej byłoby po prostu zebrać grupkę Rebeliantów i rozwalić całą gromadę Jabby bez tych wszystkich niepotrzebnych elementów. Luke nie musiałby walczyć z Rancornem, biedak nie straciłby życia, a jego opiekun nie musiałby wylewać gorzkich łez i szlochać po nocach w poduszkę, Lei zaoszczędzonoby złotego bikini i towarzystwa oślizgłego Jabby, kto wie, może nawet Boba Fett uniknąłby spotkania z żołądkiem Sarlacca. Mogli ich załatwić krótko i szybko. Skoro Rebelianci poradzili sobie z Imperium to z Jabbą nie daliby rady? 

     #5  Poe Dameron to kolejny spryciarz, a może i nawet jeszcze lepszy agent. Poe przebywa w niewoli Najwyższego Porządku. Pewien szturmowiec bardzo pragnący wyrwać się z tego środowiska postanawia z nim działać i razem uciekają myśliwcem TIE. Dameron nadaje współuciekinierowi imię Finn i razem lecą w kierunku Jakku, gdzie ich statek rozbija się. Finna wyrzuca daleko od miejsca katastrofy, na środek pustkowia więc postanawia on szukać swojego towarzysza. Po dotarciu do zmasakrowanego myśliwca orientuje się, że Damerona nigdzie nie ma, znajduje tylko jego kurtkę. No jak myślicie, co pomyślał wtedy Finn? Oczywiście, że Poe zginął. Ale nie, nie, nie. To nie takie "proste". Kiedy Finn po bitwie o Takodane, spotyka w Bazie Ruchu Oporu Damerona całego oraz zdrowego i dla nas i dla niego jest to niewiarygodne. Jak na środku pustyni, po rozbiciu statku ten facet przeżył? Poe tłumaczy się prosto:   -Słuchaj stary, po prostu się uratowałem, wydostałem jakoś i oto jestem. Czaisz?   Faktycznie, jak mogliśmy być tacy głupi. Przecież to tak oczywiste. W jednej z książek zostało bardziej opisane jak Dameronowi udało się wydostać z Jakku, jednak bezpośrednio w sadze nie jest to wytłumaczone.

     #6 Wszyscy kochamy Jar Jar Binksa. Jakaż to cudowna, wyrafinowana postać, doprowadzająca każdego do śmiechu. Nope, ja tego nie kupuję. I chociaż do Binksa zdążyłam już przywyknąć i staram się go ignorować to myślę, że Lucas tworząc Gungana musiał być chyba trochę niedysponowany. Co konkretnie miały wnieść do sagi jego (nie)śmieszne teksty "Bum, bum", "Misa zrobił dwa tycie małe wypadeczki" czy jego pierdzenie? Ja podziwiam Qui - Gon Jinna za jego cierpliwość, że znosił to wszystko. Bo przysięgam, na jego miejscu chyba puściłyby mi nerwy i nie ponosiłabym odpowiedzialności za swoje czyny. 

Gwiezdne Wojny tak jak inne filmy mają kilka niedociągnięć, niewypałów czy po prostu głupich momentów. Ale mimo to kocham je całym sercem wraz z tymi wadami. A saga pomimo tych wszystkich śmieszków jest dla mnie cudowna. Ten post nie miał absolutnie na celu nikogo obrazić. Napisałam go w celach humorystycznych. 😄
Na optymistyczne zakończenie posta podsyłam Wam link. Koniecznie kliknijcie. Czy tylko jak oglądam to któryś raz z kolei i uśmiech nie schodzi mi z twarzy? >>>

czwartek, 9 lutego 2017

Rola robotów w świecie Gwiezdnych Wojen

Jak można domyśleć się po tytule, w tym poście zajmiemy się światem droidów. Czy wyobrażacie sobie teraz Gwiezdne Wojny właśnie bez nich? Bez lojalnego Artoo, irytującego czasem C-3PO czy uroczego BB-8? Droidy są tematem często lekceważonym albo wręcz pomijanym, a wbrew pozorom historie niektórych z nich są bardzo ciekawe. Droidy w świecie Star Wars czasami nazywane są nawet Obrońcami Galaktyki ... 

Czy wiedzieliście, że wyraz 'droid', którego używamy jako fani Gwiezdnych Wojen, jest zastrzeżony przez George'a Lucasa i bez zgody Lucasfilmu nie może być używany w celach komercyjnych? Spośród wszystkich droidów pojawiających się w sadze możemy wyróżnić ich tak mnóstwo, że do opisania ich potrzebny byłby niejedne taki post. Od dobrze nam znanych takich jak astromechaniczne np. BB-8 czy Artoo, przez protokolarne, bojowe, aż po pracownicze albo medyczne. I choć niektóre z nich stając się bezwzględnymi zabójcami lub androidami niosącymi pomoc wykonują to co zostało im zaprogramowane, to na przykładzie innych z wyżej wymienionych, w ich zachowaniu możemy dopatrywać się przejawów emocji, które zostały pokazane na przykład przez R2-D2. Wydarzenia, przy których był obecny, mocno wpłynęły na jego ... "psychikę", bo chyba tak to trzeba nazwać. Przecież widzimy go w każdej części sagi, jest obecny przy najważniejszych wydarzeniach Galaktyki oraz przy codziennym życiu bohaterów. Jak zresztą podkreślone jest w książkach - droidy astromechaniczne po jakimś czasie przez ciąg wydarzeń kształtują swoją osobowość, a nawet potrafią bardzo przywiązać się do swojego właściciela. Potwierdzeniem tego może być chociażby stan hibernacji Artoo po udaniu się Luke'a Skywalkera na wygnanie, który mógł być reakcją na smutek i tęsknotę. 

George Lucas tworząc R2-D2 I Threepio wzorował się na bohaterach filmu pt. ,,Ukryta forteca". Roboty miały być swoimi przeciwieństwami. Tak jak pisałam kiedyś, w początkowej wersji scenariusza baryłkowaty robot potrafił mówić. Ostatecznie jednak jego dialogi usunięto, a wiele z nich włączono w kwestie jego przyjaciela C-3PO. Swoje imię Artoo otrzymał w nietypowej sytuacji. Otóż na planie ,,Amerykańskiego graffiti" szukano rolki taśmy, jeden z członków ekipy krzyknął r2-d2 co oznaczało rolka druga - dialog drugi. 


W gwiezdnej sadze nie ma epizodu, którego elementem nie byłyby droidy. Szczególnie ich rola pokazana jest w prequelach, gdzie zwłaszcza widzimy ich dosyć sporo. W Klasycznej Trylogii nie zostały już ukazane np. droidy typu B1, ale zupełnie inne podkategorie tego szerokiego pojęcia  droid. I tak w V epizodzie widzimy robot chirurgicznego 2-1B, który zakłada Luke'owi mechaniczną dłoń. Sonda, którą określana jest szpiegowska jednostka na Hoth to tak naprawdę droid zwiadowczy Viper. Czy droid zabójca znany jako łowca nagród IG-88. Nie mówiąc już o droidach astromechanicznych, najbardziej rozpowszechnionych jednostek w Galaktyce. Jest ich masa począwszy od serii R1 skończywszy na R9.


Dużym zaskoczeniem może dla wielu okazać się to jak uzbrojone i wyposażone były droidy. Patrząc chociażby na wspomnianego łowcę IG-88. Posiadał on między innymi kable paraliżujące, trujący gaz, tnące lasery, miotacz ognia, granaty, blastery, wyrzutnie, tarcze i to jeszcze nie koniec, bo lista tych "gadżetów" jest dłuższa. Bardzo dobrze znany nam Artoo posiadał laser i paralizator. Może niewiele, ale jak dużo umiał tym zdziałać, w jak wielu sytuacjach ratował innych bohaterów. BB-8 też nie ma się czym wstydzić. Jego uzbrojenie to paralizator i spawarka. Oczywiście istniały też droidy, które były bezbronne, gdyż broń byłaby im zbyteczna przy zaprogramowanych funkcjach. Najprostszy przykład to C-3PO.

BB-8 skradł serca niejednego z fanów. W ,,Przebudzeniu Mocy" pokazano zupełnie inną formę robota, która przyjęła się w stu procentach. Christian Alzman odpowiedzialny za wizualne koncepcje dostał od J.J.Abramsa szkic BB-8. Co ciekawe, Alzman oglądając piłkę nożną stwierdził, że właśnie piłka będzie najlepiej oddawać wyglad BB-8. Droid miał być praktycznym efektem specjalnym, a nie efektem stworzonym komputerowo. Dzięki współpracy z firmą specjalizującą się w kulistych robotach powoli zaczęto "ożywiać" droida. Producentom zależało na tym, aby BB-8 wyglądał jak prawdziwy i poruszał się swobodnie. Efekt można podziwiać w siódmym epizodzie, a to jak bardzo BB-8 spodobał się społeczeństwu i to jak ostał odebrany, można zobaczyć w internecie, gdzie wyświetla się długa lista jak samemu stworzyć sobie takiego robota. :)


Roboty to ważna część science - fiction i tak naprawdę główny filar całej konstrukcji tego typu filmów. Dzięki nim, ich współpracy z bohaterami sagi Star Wars, można zauważyć pewną symbiozę między innymi pomiędzy Rey a BB-8 czy Skywalkerem a R2-D2. Czasami wręcz może wydawać się, że te niby bezduszne maszyny mają większe serce niż niejeden człowiek. Potrafią rozumieć lepiej niż ludzie czego przykładem może być trójka droidów gwiezdnej sagi.

Przypominam, że w niedzielę na TVNie o godzinie 21.35 można oglądać Gwiezdne Wojny: Mroczne Widmo! 💗 Niech Moc będzie z Wami!!

piątek, 3 lutego 2017

Jakie przesłanie płynie z Gwiezdnych Wojen?

Każdy kto zalicza się do grona fanów Gwiezdnych Wojen na pewno nieraz zadał sobie pytanie dlaczego tak naprawdę lubi sagę i co jest w niej takiego, że przyciągnęła i dalej przyciąga do siebie tylu ludzi. Star Wars to fenomen na skalę światową i tego nie trzeba wyjaśniać, bo to, że niektórzy wręcz ubóstwiają sagę jest najlepszym dowodem. Ale spójrzmy na Gwiezdne Wojny z trochę innej perspektywy, nie tej, którą widzimy, ale na głębię psychologiczną. Star Wars uczą nas wielu rzeczy, które choć dzieją się w odległej Galaktyce to z powodzeniem możemy zaczerpnąć je i przełożyć na własną rzeczywistość. Bo wbrew pozorom Gwiezdne Wojny to wcale nie taka niepozorna bajeczka.

Po pierwsze, nie oceniaj człowieka po wyglądzie ... 

Mówi się, że najważniejsze jest pierwsze wrażenie. Ale prawda jest taka, że wygląd może zmylić i to bardzo, bo nie odzwierciedla on naszego wnętrza. O tym mówi właśnie sytuacja z ,,Imperium kontratakuje", gdy Luke Skywalker poszukuje na Dagobah Yody - Wielkiego Mistrza Jedi. Skywalker wyobraża go sobie pod względem wyglądu, a nie mądrości czy umiejętności. Widząc niepozornego stworka uważa go za istotę niewartą uwagi i wręcz denerwuje się, że przeszkadza mu on w poszukiwaniach. Jak wielkim zaskoczeniem było dla niego to, gdy okazało się, że od dłuższej chwili rozmawia z jednym z najpotężniejszych Jedi w historii. Ma jeszcze drobne wątpliwości, które rozwiewa dopiero wtedy, gdy Yoda udowadnia swoją siłę wyciągając z bagna X-Winga, co nie udało się Skywalkerowi. A więc, patrzmy na wnętrze każdej istoty i nie zwódźmy się wyglądem, bo prawda może nas bardzo, ale to bardzo zaskoczyć. 



Po drugie, zawsze dąż do celu i nie poddawaj się ... 

To czy odniesiemy sukces bez wątpienia w dużej mierze zależy od naszego podejścia do życia. Ważne jest to, aby określić sobie cel, żeby wiedzieć do czego dążymy, a jeszcze ważniejsze jest to, by w drodze do tego celu nie poddawać się. Po drodze napotkamy wiele przeszkód, niepowodzeń, porażek, ale należy nigdy się nie poddawać i czasem nawet ze łzami w oczach czy obdartymi kolanami podnosić się i iść dalej. Najlepszym przykładem będzie tu postawa Luke'a wobec Vadera. Skywalker po wiadomości, że Vader jest jego ojcem za wszelką cenę zapragnął nawrócić go, gdyż czuł, że jest w nim jeszcze cząstka dobroci. Sama wiadomość wstrząsnęła nim niesamowicie, a do tego jego ojciec pokazał swoją bezwzględność, gdy walczył z nim na Bespin. Przecież Vader okaleczył syna, odciął mu rękę! Na oczach Luke'a zabił Obi - Wana - człowieka, który wyrwał Skywalkera z Tatooine i wskazał ścieżkę. Mimo bólu i ciągłego podkładania nogi przez innych nawet własnego ojca, szedł dalej co jak wiemy całkowicie się opłaciło. Cel, który był na początku nieosiągalny, a jedynie widoczny daleko na horyzoncie, stał się rzeczywistością, a przy okazji pomógł wielu osobom. 

Po trzecie, na nic nigdy nie jest za późno ...

Niekiedy życie zmusza nas do porzucenia czegoś, zrezygnowania i pogodzenia się z tym. Ale przecież zawsze jest szans, aby coś zmienić, bo nigdy nie jest za późno. I teraz wzorując się na sadze. Vadera można było od razu skreślić i skazać na Ciemną Stronę do końca życia. Wielu to zrobiło, nawet on sam, ale przez jego nawrócenie pod sam koniec życia widzimy, że nawet przed ostatnim tchnieniem można coś zmienić. Żałujesz, że nie zrobiłeś czegoś wczoraj, miesiąc temu, kilka lat wstecz? Nie jest za póżno, wszystko zależy tylko od tego czy naprawdę chcesz. 

Po czwarte, zawsze wierz w swoje umiejętności i możliwości oraz nie bój się porażek ... 

Przy wierze w samego siebie możemy zdziałać cuda i przenosić góry. Wiele zależy od naszego nastawienia i samooceny. Aż ciśnie się na usta, by przytoczyć na wzór niepowodzenie Luke'a przy wyciąganiu z bagna X-Winga. Skywalker powiedział "Nie wierzę" na co Yoda prosto odpowiada "Właśnie dlatego ci się nie udaje". Nic dodać, nic ująć. Podobną sytuację zauważamy w ,,Nowej Nadziei" w scenach bitwy o Yavin. Zniszczenie reaktora Gwiazdy Śmierci zależało min. od wiary i nastawienia Skywalkera. Natomiast wracając jeszcze do szkolenia u Yody i porażek. Sens tkwi w tym, że nie liczy się to ile razy upadniemy, ale to czy z tych upadków się podniesiemy. Bo czasem podwiniecie się nogi jest potrzebne do sukcesu, który gdzieś tam czeka na końcu drogi. 



Po piąte, zawsze trzeba mieć nadzieję ...

... bo to taka nasza matka, która jest z nami zawsze i wbrew pozorom nie ma sytuacji beznadziejnych. Nadziej umiera też ostatnia i nikt nie zabroni nam wierzyć. To ona często daje tez siłę do walki, tak jak Rebelianci podjęli próbę wykradnięcia planów Gwiazdy Śmierci, Rey dzięki nadziei żyła sama tyle lat i czekała n rodziców czy Leia, która stale wierzy w nawrócenie syna. Czy Rey spotka bliskich, a Leia doczeka się powrotu Bena? Tego jeszcze nie wiemy i musimy trochę poczekać. Ale przyznacie, że to światełko w ciemnym tunelu, daje siłę na wytrwanie i szanse na lepsze jutro. 

Po szóste, to jak będzie wyglądać nasze życie zależy tylko od nas ...

To my i tylko my jesteśmy panami naszego życia, to nasze wybory i postawa decydują o dalszym życiu. My wpływamy na to jakie barwy przybierze nasze życie. Coś w tym jest, że jednak przejście Anakina na CSM było jego przeznaczeniem, ale kto powiedział, że przeznaczenia nie da się zmienić, chociaż o kilka stopni. Gdyby tak się zastanowić to Skywalker stał się Vaderem z własnego wyboru. Jasne, kuszenie Sidiousa, niewiara Jedi i te sprawy, ale nic nie stało na przeszkodzie, by Anakin powiedział 'nie'. Wniosek, tylko my decydujemy jak będzie wyglądać nasze życie i co z nim zrobimy. 



Po siódme, każdy człowiek widzi sprawy inaczej ... 

Tyle ile ludzi żyje na świecie, tyle istnieje punktów widzenia. Taka prawda. Przykład z trochę innej beczki. Przypominacie sobie sytuację z ,,Małego księcia"? Dziecko narysowało brązową plamę i widziało w niej słonia. Taki był jego punkt wiedzenia. Za to dorosły widział w tej plamie kapelusz, inny dom, a jeszcze inny chmurę. I takie same wnioski wysnuwamy z sagi. Obi - Wan Kenobi powiedział Luke'owi, że jego ojciec Anakin Skywalker  nie żyje przez Darth Vadera. Luke odczytał to prosto - Anakin i Darth Vader to dwie różne osoby, z czego jego ojciec został zabity przez Vadera. Ale z punktu widzenia Obi - Wana, Anakin Skywalker sam siebie zniszczył przyjmując Ciemną Stronę i stając się Lordem Vaderem. I to wcale nie było ze strony Kenobiego kłamstwem. Obi-Wan tę sytuację rozumiał inaczej niż Luke , co zresztą sam przyznaje, gdy Skywalker pyta go, dlaczego ten nie powiedział mu prawdy. Tylko, że Obi- Wan mówił prawdę od samego początku.

Po ósme, ceńmy sobie przyjaciół, prawdziwych przyjaciół ...

I ostatnie przesłanie, które prezentuję Wam w dzisiejszej notce. Naprawdę ceńmy sobie przyjaciół, a szczególnie takich, którzy byliby gotowi skoczyć na nas w ogień. Han bez zastanowienia ruszył Luke'owi na pomoc na Hoth. Nie patrzył na mróz, śnieg czy to, że tautaun mógł nie wytrzymać tych warunków. Po prostu jadę go szukać i tyle w temacie. Odwrotna sytuacja - Luke ratuje Hana z niewoli u Jabby. Takie osoby, które nie zważają na przeciwności i własną niewygodę ratując przyjaciela to ludzie niezwykle cenni, a posiadanie ich u swojego boku to niezwykły przywilej i szczęście. 



Niby tak proste przesłania, ukazane w Gwiezdnych Wojnach tworzonych na przestrzeni lat, ale prawdy, które niosą ze sobą wciąż pozostają aktualne i żywe. I takie zwykłe wartości, ale niezwykle ważne jak przyjaźń, nie poddawanie się, braterstwo ukryte są za bohaterami gwiezdnej sagi. Trzeba tylko spojrzeć niepowierzchownie. Z refleksją zostawiam Was samych.

Jeszcze krótka informacja, która myślę, że ucieszy niejednego z nas. Od 12 lutego na TVNie będziemy mogli co tydzień spędzić niedzielny wieczór z Gwiezdnymi Wojnami! Planowana jest emisja sześciu epizodów. Kto z Was zasiada przed telewizorem już 12 lutego o godzinie 21.30 i ogląda Mroczne Widmo? :) Zaaktualizowałam też wpis o obsadzie z Rogue One. Pojawiło się kilka informacji o aktorach, których zobaczyliśmy w spin - offie.
Niech Moc będzie z Wami!