Żeby trochę
odpocząć od postów dotyczących romansów, w tym wpisie proponuję, abyśmy przyjrzeli się bliżej
szkoleniu Luke’a Skywalkera. Oczywiście skoro mowa o jego szkoleniu nie można
zapomnieć o sentencjach Yody, którymi przy okazji będę Was męczyć. :) Wydawać
by się mogło, że jeżeli mówi się o szkoleniu to kojarzyć to można tylko z
treningiem fizycznym. I rzeczywiście na tym skupiało się doskonalenie
umiejętności nie tylko Luke’a, ale i innych Jedi. Jednak trening to też, a może i nawet przede wszystkim,
ćwiczenie umysłu, czyli psychiki ...
Szkolenie
Skywalkera zaczęło się już w ,,Nowej Nadziei”. Na pewno dobrze pamiętamy, gdy
Luke ćwiczył na pokładzie Millenium Falcoln z zasłoniętymi oczyma, używając
miecza świetlnego do odbijania ciosów. Ćwiczenia te odbywały się pod opieką
Obi-Wana, który już zaczął oswajać Skywalkera z metodami walki i kontrolowaniem
umysłu. Oczy kłamią. Zaufaj intuicji i uczuciom – wskazówka Kenobiego
brzmiała mniej więcej tak i myślę, że jest na tyle zrozumiała, że nie trzeba
jej wyjaśniać. Rada, której udzielił uczniowi Obi-Wan była bardzo ważna i z
pewnością przyczyniła się do późniejszego zwycięstwa nad Imperium.
Niestety Kenobi
dał się pokonać Vaderowi w walce na Gwieździe Śmierci, ale stale utrzymywał
kontakt z Lukiem. Sukces Skywalkera w bitwie o Yavin pokazał wielki potencjał
chłopaka i to Obi-Wan polecił mu kontynuowanie szkolenia u mistrza Yody na
Dagobah. Czas spędzony u Yody ukazał jak wielkie umiejętności już posiada, ale
równocześnie jak wiele musi się jeszcze nauczyć. Zacznijmy od początku.
Luke i
towarzyszący mu R2D2 wylądowali na Dagobah, jednak ich X-Wing ugrzązł w bagnie.
Po wyciągnięciu kilku niezbędnych rzeczy, obydwoje odpoczywali, gdy nagle
pojawił się tajemniczy jegomość. W pierwszej chwili Skywalker w ruchu obronnym
wyciągnął miecz świetlny, ale Yoda przekonał go, że nie ma złych zamiarów. Luke
opowiedział o poszukiwaniu wielkiego wojownika, a co na to odpowiada Yoda -
,,Wojna nikogo wielkim nie czyni”. Czy ta sentencja nie jest prawdą uniwersalną
po dzień dzisiejszy? Czy wojny kogokolwiek uczyniły wielkim? Z tego co wiadomo
wojna przynosi tylko ból i ciernienie, a zamiast budować, rujnuje wszystko –
ludzi i świat. Tą sentencję śmiało można odnieść do sytuacji, która trwa
dzisiaj. Czy konflikty, zamachy, przemoc zostawiły po sobie dobry ślad?
Odpowiedź jest jedna.
Yoda: -Swą broń
odłóż. Krzywdy wyrządzić Ci nie chcę. Zastanawiam się dlaczego tu przybyłeś.
Luke: -Szukam kogoś.
–Szukasz? A więc już znalazłeś kogoś.
–Racja.
–Pomóc Ci
mogę.
–Wątpię. Szukam wielkiego wojownika.
–Wielkiego wojownika … Wojna nikogo
wielkim nie czyni.
Na początku
widać, że samotność zdecydowanie nie służy Yodzie. Bohater wygląda jakby
zupełnie ze świrował, co zmieniło się, gdy tylko dowiedział się kogo szuka
Skywalker. Na wieść o Yodzie powróciły wspomnienia, ale ten nie wyjawił
Luke’owi swojej prawdziwej tożsamości. Zaprosił więc przybysza na obiad, a w
między czasie podpytywał go o powód poszukiwań Yody. Jednak zniecierpliwiony
Luke chciał jak najszybciej znaleźć rycerza Jedi, co nie zadowalało Yodę.
Dopiero Luke zorientował się z kim ma do czynienia, gdy ten zaczął rozmawiać z
kimś, kogo głos Skywalker znał bardzo dobrze. Najpierw Yoda nie zgadzał się na
nauczanie Luke’a, ale po namowach Skywalkera i Obi-Wana uległ.
Yoda: -Czemu
Jedi zostać pragniesz?
Luke: -Głównie ze względu na ojca.
–Ojciec … Potężny
Jedi z niego był. Potężny Jedi …
-Daj spokój. Skąd wiesz? Nie znasz mnie. Sam
nie wiem co tu robię! Marnujemy czas!
Yoda: -Nauczać go nie mogę. Cierpliwości
mu brak.
Obi-Wan: -Nauczy się cierpliwości.
–Gniewu w nim dużo. Jak w jego
ojcu.
Obi-Wan: -Czy ja byłem inny, gdy mnie uczyłeś?
–Nie gotów jeszcze.
Luke:
-Yoda?? Jestem gotów! Ben, mogę być Jedi!
Yoda: -Gotów powiadasz? Co wiesz o
gotowości? Od 800 lat Jedi szkolę. Wedle uznania dobieram ich. Jedi musi
najgłębsze poświęcenie dawać. Umysł najpotężniejszy. Ciebie … długo
obserwowałem. Przez całe życie wzrok odwracał ku przyszłości, horyzontowi. Nie
myślał nigdy, gdzie jest. Co robi. Przygody. Podniety. Nie pożąda Jedi tych
rzeczy. Jesteś lekkomyślny.
Obi-Wan: -I ja byłem taki. Pamiętasz?
–Jest za
stary. Za stary, by naukę zacząć.
Luke: -Ale tyle już umiem.
–Skończy co zaczął?
–Nie zawiodę Cię. Nie boję się.
–Będziesz się bał. Będziesz …
Podczas
treningu, fikołków i wspinaczek Yoda przekazywał Luke’owi prawdy potrzebne mu,
aby stać się Jedi. Opanowanie. Wystrzeganie się agresji, nienawiści i gniewu.
Wyciszenie. Spokój. – to droga do sukcesu. Co najważniejsze „Jedi wykorzystuje
Moc dla wiedzy i obrony, a nigdy do ataku”.
Yoda: -Siła Jedi
wypływa z Mocy, ale strzeż się Ciemnej Strony. Gniewu, lęku, agresji. Ciemna
Strona Mocy to one. Szybko się zjawiają, gdy walczysz. Jeśli wstąpisz na ciemną
ścieżkę, losem Twoim ona zawładnie. Strawi ona Ciebie jak ucznia Obi-Wana.
Luke: -Vadera ... Jest silniejsza?
–Nie. Szybsza, łatwiejsza, bardziej kusząca.
–Jak odróżnię dobro od zła?
–Odróżnisz. Jeśli wyciszony będziesz, spokojny,
bierny. Jedi wykorzystuje Moc dla wiedzy i obrony. Nigdy do ataku.
Jednym z
ważniejszych punktów szkolenia było zmierzenie się ze swoim strachem. Yoda
wysłał Luke’a do jaskini Ciemnej Strony, w której jak powiedział, spotka się z
tym co sam ze sobą zabierze. Może nie było to dziwne, że Luke zobaczył w niej
ducha Vadera - kogoś kto zabrał mu mentora i siał postrach w całej Galaktyce.
Choć Yoda poinformował Luke’a, że broń nie będzie mu potrzebna, ten
zdecydowanie przypiął do swego boku miecz świetlny, czyli w tamtym momencie
zaczął kierować nim strach i panika, a naturalnym odruchem człowieka jest w
takim przypadku obrona. Gdy tylko Luke ujrzał zbliżającego się w jego stronę
Lorda Sithów, wyciągnął miecz, uruchomił go, a po krótkiej wymianie ciosów
zaatakował wroga odcinając mu głowę. Luke pokonał Vadera, więc odniósł
zwycięstwo, ale czy na pewno? Odcięta maska wybuchła, a oczom Skywalkera ukazała
się jego twarz. Tę sytuację można interpretować na kilka sposobów i założę się,
że ilu z Was czyta ten post, tyle różnych interpretacji usłyszałabym. Ba. Co
fan to inne zdanie na temat porażki Luke’a, bo tak nazwał to Yoda.
Ja wydarzenia w
jaskini nie uznaję jako porażkę Skywalkera. Uważam, że Yoda wysłał go tam, aby
jego uczeń uczył się na błędach. Tak. Któż z nas nie popełnia błędów? Ale dzięki porażkom
wiemy jak postępować następnym razem. Na pewno Luke postąpiłby już inaczej
gdyby znalazł się w takiej sytuacji ponownie, a dowodem na to może być walka na
Bespin. Przecież Luke nie użył wtedy miecza do ataku, lecz do obrony. Własna
twarz w masce Vadera miała nim wstrząsnąć, aby uważał na strach i gniew oraz
opanował emocje. Nazwijmy to tzw. terapią wstrząsową.
Następną radę
jaką Yoda udzielił uczniowi możemy, my, z powodzeniem wziąć sobie do serca.
Chodzi tu oczywiście o „Rób, albo nie rób. Prób nie ma”. Rada ta została
udzielona Luke’owi, gdy ten po zobaczeniu zatopionego X-Winga i nieudanej
próbie wyciągnięcia go, nie zamierzał wykonać tego ponownie, bo najzwyczajniej
nie wierzył, że się uda. Robiliście coś kiedyś bez przekonania, że Wam się uda?
Na pewno tysiące razy. Z negatywnym nastawieniem i bez wiary we własne
możliwości nie zajdzie się daleko. „Nie wierzę”. „I dlatego Ci się nie udaje”.
Należy uwierzyć w swoje umiejętności, zaufać sobie, a wiele rzeczy przyjdzie
nam łatwiej. Jeśli będziemy sobie mówić „Nie dam rady” to na 100% tak się
stanie. A gdy pomyśli się „Uda mi się” od razu człowiek nabiera odwagi i wiary.
A jeśli nie wyjdzie? Ktoś kiedyś powiedział, że ważna jest droga do celu, a nie
sam cel.
Luke: -Nie
wyciągniemy go.
Yoda: -Taki pewny jesteś? Niewykonalne wszystko jest dla
Ciebie? Nie słyszysz mnie?
–Przesuwanie kamieni to jedno. A to, coś zupełnie
innego.
–Nie, nie innego. Innego tylko w Twoim umyśle. Musisz się oduczyć tego
czego się nauczyłeś.
–Spróbuję.
–Nie próbuj. Rób. Albo nie rób. Nie ma
próbowania.
…Luke’owi nie udaje się wyciągnąć statku…
-Nie mogę. Jest za duży.
–Znaczenia wielkość nie ma! Spójrz na mnie! Po wielkości mnie sądzisz? A nie
powinieneś. Bo sprzymierzeńcem moim jest Moc. A to potężniejszy
sprzymierzeniec. Życie ona tworzy. Sprawia, że ono wzrasta. Jej energia otacza
nas i wiąże. Świetlistymi istotami jesteśmy, a nie tą surową materią. Musisz
wokół siebie Moc poczuć. Tutaj, miedzy Tobą, mną, drzewem, skałą. Wszędzie.
Nawet między tą ziemią a statkiem.
–Żądasz niemożliwego.
…Yoda wyciąga X-Winga…
-Nie mogę w to uwierzyć
–I dlatego Ci się nie udaje.
Pobyt Luke’a u
Yody powoli zaczął chylić się ku końcowi, gdyż Skywalker wyczuł, że Lei i Solo
grozi niebezpieczeństwo. Pomimo niedokończonego szkolenia oraz sprzeciwu Yody i
Obi-Wana, Luke zrobił to co uważał za słuszne i poleciał na Bespin. W sumie nie
ma w tym nic dziwnego, bo przecież nie mógł spokojnie szkolić się na Dagobah, a
w wolnych chwilach popijać korzeniuszkę, gdy jego najbliżsi cierpieli. Luke
obiecał powrócić na Dagobah, ale stało się to przed czym ostrzegali go Jedi.
Skywalker zmierzył się z Vaderem, który wykorzystał jego uczucia przeciwko
niemu. Darth Vader chciał złamać swojego syna psychicznie, co na szczęście nie udało mu się.
Sprawa z Hanem
Solo odłożyła szkolenie Skywalkera na dalszy plan. Po dość długim czasie Luke
powrócił do Yody, aby dokończyć to co zaczął. Jednak zastał już Mistrza bardzo
schorowanego i można powiedzieć, że w ostatniej chwili zdążył pożegnać się z
nim i dowiedzieć prawdy o ojcu. Wszystko o Anakinie Skywalkerze i Lei wyznał mu
Obi-Wan, który tak jak Yoda ostrzegłł go przed Vaderem i pokierował co musi
zrobić, aby ostatecznie pokonać Imperatora. Już wtedy Luke miał jeden cel –
ocalenie ojca i nawrócenie go na Jasną stronę Mocy, bo wciąż widział w nim
szansę na zmianę.
Yoda: -Tak staro
wyglądam w oczach Twoich?
Luke: -Nie, skądże.
–Wyglądam. Choruję. Stary i słaby
jestem. Gdy Ty 900 lat dożyjesz, gorzej wyglądać będziesz. Wkrótce odpocznę. Na
wieki zasnę.
–Mistrzu, nie możesz umrzeć.
–Silny Mocą jestem, lecz nie tak
silny. Zmierzch już nade mną i wkrótce noc nadejdzie.
–Musisz mi pomóc.
Wróciłem dokończyć szkolenie.
–Szkolenia nie potrzeba. Co trzeba już poznałeś.
–A więc jestem Jedi …
-Jeszcze nie. Została jedna sprawa. Vader. Z nim zmierzyć
się musisz. Tylko wtedy rycerzem Jedi się staniesz. A zmierzysz się z nim. […]
Pamiętaj. Siła Jedi z Mocy płynie. Strzeż się. Złość, strach, agresja … Ciemnej Strony bronią są. […] Nie lekceważ potęgi Imperatora.
Finałem
szkolenia Luke’a jest oczywiście pojedynek między nim a Imperatorem. Szczerze,
według mnie jest to jedna z najpiękniejszych scen sagi. Wszystkie nauki Yody i
Kenobiego nie poszły na marne, a mimo chwilowego kryzysu, Luke odrzucił miecz, a
tym samym posłuchał rad Yody – „Jedi używa Mocy do obrony. Nigdy do ataku …”.
Swoją postawą pokazał ojcu, że zawsze ma się wybór. Vader dostrzegł, że wtedy
miał możliwość nie przyjmowania Ciemnej Strony i na pewno było mu też wstyd
przed synem, że wyrządził tyle zła …
Jedne z
ostatnich chwil „Powrotu Jedi” pokazują, że Skywalker wiele się nauczył i w pełni
zasługuje na miano Rycerza Jedi. Przecież Skywalker mógł zabić ojca, który
przyjmując Ciemną Stronę i służąc jej czynił zło. Na szczęście tak się nie
stało, a dzięki temu Lord Sithów znów powrócił na ścieżkę dobra. :)
Co myślicie o
szkoleniu Luke’a? Jak interpretujecie jego starcie z Vaderem w jaskini na
Dagobah? Pamiętacie, że za niecały miesiąc idziemy do kina na Łotra 1? Na
następny post zapraszam za tydzień i niech Moc będzie z Wami!