piątek, 21 października 2016

O tym, którego wątek zakończył się zdecydowanie za szybko ...Qui-Gon Jinn...


Qui-Gon Jinn to bez wątpienia postać inna niż wszystkie pozostałe. Szczególnie go polubiłam, bo wydawał mi się być po prostu taki … ludzki. Uważam, że wielka szkoda, iż mogliśmy oglądać go tylko w ,,Mrocznym Widmie”, bo gdyby przeżył może wniósłby do sagi jakiś kolejny ciekawy element. Trudno powiedzieć i tego się już nie dowiemy, ale porozmyślać co by było gdyby zawsze można. Natomiast po jego króciutkim wątku w jednym epizodzie możemy wiele wywnioskować. Z pewnością był dla Obi-Wana kimś bardzo ważnym. Nie tylko mentorem, ale i przyjacielem. Gdyby Qui-Gon nie ufał Kenobiemu na pewno nie powierzyłby mu Wybrańca i to świadczy już o tym, że darzył swojego ucznia wielkim zaufaniem, a także mógł znaleźć w nim oparcie.



Śledząc po kolei jego losy w sadze widzimy jak Qui-Gon i Obi-Wan zostali wysłani na Naboo, aby wybadać sprawę blokady i ochronić królową Amidalę. Podczas pobytu na Naboo i ucieczki przed wojskami, mistrz Jedi uratował Gunganina – Jar Jar Binksa. Odtąd Binks towarzyszył rycerzom Jedi i pokazał im min. podwodne miasto Gungan. Kiedy okazało się, że sytuacja jest bardzo niekorzystna, Qui-Gon Jinn i Kenobi zdecydowali o zabraniu Amidali na Coruscant. Podczas ucieczki ich statek został uszkodzony przez wroga i załoga musiała awaryjnie lądować na pustynnej planecie Tatooine, na którą Federacja nie miała wpływu, gdyż rządzili nią Huttowie.


Aby dostać potrzebną część do uszkodzonego statku, trafili do handlarza o imieniu Watto. Jednak Jedi z powodu niewystarczającej sumy pieniędzy nie zakupili części. W sklepie handlarza, Qui-Gon Jinn poznał pracownika Anakina Skywalkera – małego chłopca, jak się okazało niewolnika. Pomimo ciężkiej sytuacji, chłopak zaoferował Qui-Gon Jinnowi, Amidali i Binksowi schronienie, gdyż nadciągała burza piaskowa. Anakin dowiedziawszy się, ze przyjaciele nie mają środków na naprawę statku, zaproponował im, ze zdobędzie pieniądze startując w wyścigu ścigaczy. Qui-Gon Jinna zdziwiło to, że mimo krótkiej znajomości, chłopak okazał im tak dobre serce. Mistrz Jedi jednocześnie wyczuł w Anakinie silną Moc, co potwierdziło badanie krwi chłopca i rozmowa z jego matką. Meżczyzna postanowił zabrać chłopca na Coruscant i przedstawić go Radzie Jedi, co nie było takie proste, bo Anakin i Shmi byli niewolnikami, a Watto nie wydawał zgody na ich uwolnienie. Jednak Mistrz Jedi nie dawał za wygraną i dokonał z handlarzem zakładu. Rzut kostką oraz ingerencja Qui-Gon Jinna zadecydowała, że po wygraniu wyścigów chłopiec odzyska wolność i będzie mógł polecieć na Coruscant. Dzięki zdolnością Anakin wygrał trudny wyścig co uczyniło go wolnym, lecz chłopiec musiał zostawić na Tatooine swoją matkę.

Qui-Gon Jinn : -Powinnaś być dumna z syna. Nawet nie pomyślał o nagrodzie. Nie wie co to chciwość. Ma niezwykłą Moc. Widzi Fakty zanim się wydarzą. Stąd ten refleks. A to cecha Jedi. Nie powinien żyć w niewoli. W Republice odkrylibyśmy go wcześniej. Moc emanuje w nim z wielką siłą. Kim był jego ojciec?

Shmi : -Nie było ojca. Ja go nosiłam, urodziłam, wychowałam. Nie potrafię wyjaśnić …

Mistrz Jedi wraz ze Skywalkerem zmierzali w stronę statku, gdy nagle zaatakował ich Dart Maul -  wysłany przez Sidiousa, aby sprowadzić królową i zabić towarzyszących jej Jedi. Qui-Gon Jinn kazał Anakinowi uciekać, a sam stanął do walki z Sithem. Walka była bardzo trudna i wyszło na jaw, że ktoś obserwuje poczynania Jedi. Qui-Gon Jinnowi udało się uciec wbiegając do statku. Nie był to jednak ostatni pojedynek z Maulem o czym miał przekonać się już niebawem.



Po wylądowaniu na Coruscant opowiedział Radzie Jedi sytuację z Darth Maulem, a następnie przedstawił im historię chłopca bardzo wrażliwego na Moc. Na kolejnym spotkaniu mężczyzna zaprowadził Anakina na posiedzenie Rady Jedi. Mimo wrażliwości na Moc i umiejętnością, Jedi nie zgadzali się na szkolenie chłopca. Nie pozwalał na to wiek Skywalkera oraz przeczucia Yody, który wyczuwał w Anakinie strach mający sprowadzić go na Ciemną Stronę. Rada Jedi zostawała nieugięta w sprawie chłopca.

Qui-Gon Jinn : -Zna sztukę walki Jedi. Wniosek jest jeden – to Lord Sithów.
 […]
Qui-Gon Jinn : -Napotkałem skupienie Mocy.

Mace Windu : -Wokół osoby?
Qui-Gon Jinn : - Chłopca. Ma więcej midichlorianów niż jakakolwiek istota. Możliwe, że został przez nie poczęty.

Mace Windu : -Jak w proroctwie o tym, który przywróci równowagę Mocy? To ten chłopiec?

Qui-Gon postanowił więc, by Anakin towarzyszył mu i obserwował jak posługiwać się Mocą. Dlatego, że Królowa zamierzała powrócić na Naboo i prosić Gungan o pomoc, Qui-Gon Jinn, Obi-Wan, Binks oraz Anakin mieli lecieć razem z nią. Po trudnych negocjacjach Gunganie zgodzili się udzielić pomocy. Zaczęła się bitwa o Naboo. Walki trwały też w pałacu, w której uczestniczyli min. Amidala, Kenobi i jego mistrz. Anakinowi kazano schować się w myśliwcu N-1.


W drodze do Sali tronowej Jedi napotkali Darth Maula. Qui-Gon i Obi-Wan, aby ostatecznie zakończyć sprawę z Sithem ruszyli na pojedynek z nim. Jednak w czasie zaciętej walki Qui-Gon oddzielony od swojego ucznia, niespodziewanie został pokonany przez Maula. Obi-Wan pomścił (nie wiem czy można tutaj użyć takiego słowa odnośnie Kenobiego)  swojego Mistrza, zrzucając Sitha do szybu. Obi-Wan zdążył wysłuchać ostatniej prośby Qui-Gon Jinna. Mężczyzna ostatkiem sił poprosił, by Obi-Wan wyszkolił Anakina, gdyż jest on tak długo wyczekiwanym Wybrańcem. Obi-Wan spełnił prośbę Mistrza i uzyskał zgodę na wzięcie pod swoje skrzydła Anakina. Natomiast Qui-Gon Jinnowi odprawiono uroczysty pogrzeb.

,,Obiecaj, że będziesz go szkolił. On jest wybrańcem. On przyniesie równowagę Mocy.”
                                                                                                    ~Qui-Gon Jinn do Obi-Wana

Dla Qui-Gon Jinna mentorem był Dooku, zanim przeszedł na Ciemną Stronę. Powiedział to sam Tyranus podczas walki z Yodą w ,,Ataku klonów”. Natomiast od Yody dowiadujemy się w ,,Zemście Sithów”, że udało się mu nawiązać kontakt ze zmarłym Jedi. (Strasznie dziwnie to brzmi :) Nawiązać kontakt z kimś kto nie żyje). Yoda przekazał to Obi-Wanowi obiecał, że nauczy go tej umiejętności.

Myślę, że przegrana Qui-Gona nie miała na celu pokazania jakiejś słabości rycerza Jedi, czy doskonałej techniki Maula, tylko ukazania, że Ciemna Strona Mocy zaczyna rosnąć w siłę, a śmierć Qui-Gon Jinna miała tylko to podkreślić. Może to też czyni tę walkę tak spektakularną, bo rycerz Jedi stanął oko w oko z równym sobie. A ta muzyka towarzysząca tej scenie to cudo …

Jak zwykle czekam na Wasze zdanie o jego postaci. Co myślicie o wątku Qui-Gon Jinna, za co go polubiliście, a może był dla Was bohaterem obojętnym? Zapraszam też do zakładki "pytania i odpowiedzi", gdzie czekam na Wasze teorie odnośnie Rey. :)

Niech Moc będzie z Wami!

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Przepraszam za ten dość długi czas oczekiwania, ale wszystko było spowodowane szkołą i zepsutym komputerem. Na szczęście wszystko wróciło do normy i teraz posty będą pojawiać się regularnie. :)

      Usuń
  2. A wiesz, za akurat oglądam TCW i to są odcinki, w których powstał Maul? To okropny pomysł, żeby obejrzeć żył. Zupełnie niepotrdebnie. Ale za to jest duet - Ventress i Obi! Uwielbiam <3
    Wpis jak zwykle świetny! Ja osobiście bardzo lubiłam Qui-Gonna i nie hcialam, aby umierał. No cóż.
    Pozdrawiam i do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  3. Qui-Gon Jinn jest zdecydowanie moją ulubioną postacią z pierwszej części. Szkoda, że wątek z jego udziałem skończył się tak późno...

    Pozdrawiam, Sue. :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że trafiłeś na mojego bloga. Spodobało Ci się tu? Zaobserwuj lub zostaw komentarz. :) Nie bawię się w obserwacje za obserwację.