W tej notce chciałabym przedstawić Wam moją historię
związaną z tym jak to się stało, że zainteresowałam się Gwiezdnymi Wojnami i co
jest takiego w tej sadze, że towarzyszy mi ona już dziewięć lat. Może nie
będzie to jakieś bardzo ciekawe, ale czuję, że chcę, a wręcz powinnam się tym z
Wami podzielić.
Tak jak wspominałam wyżej Gwiezdne Wojny są już ze mną
dziewięć lat także obecne są w moim życiu już dosyć długo. Miłością do sagi
„zaraził” mnie tata, który sam, można powiedzieć, że wychowywał się na tym filmie.
Pamiętam jak w któreś deszczowe popołudnie, będąc dzieciakiem, strasznie się
nudziłam i kręciłam się z kąta w kąt, bo jak wiadomo w czasie deszczu dzieci się
nudzą, a że w tym czasie tata nie mógł oderwać się od jakiegoś filmu, usiadłam
z nim. Oczywiście, jak to dziecko,
zadałam tysiące (nie)zbędnych pytań i tak zaczęłam oglądać. Na początku
wiedziałam jedynie, że to Gwiezdne Wojny i z tą skromną wiedzą oglądnęłam
„Imperium kontratakuje”, które od razu bardzo mi się spodobało, a przede wszystkim stwory, planety, muzyka i chyba najbardziej miecze świetlne i ich właściciele – rycerze Jedi, którzy
używają Mocy i potrafią wręcz wszystko. Spodobało mi się to do tego stopnia, że
koniecznie chciałam zobaczyć pozostałe epizody na co tata zgodził się z wielką
chęcią. Nie podejrzewałam wtedy, że saga stanie się dla mnie tak ważna.
Obejrzałam Klasyczną Trylogię, a dlatego, że były to już lata z dorobkiem
prequeli, także nie ominęły mnie części I-III.
Głównym tematem rozmów ze znajomymi stały się właśnie Gwiezdne Wojny i obecne były one w naszych zabawach. Wyobraźcie sobie, że z kolegami
zrobiliśmy sobie miecze świetlne i biegaliśmy z nimi po ogródku, staczając ze sobą walki na śmierć i życie. Tak wiem, wyobraźnia dziecka nie zna granic i możecie się śmiać, ale wtedy kiedy miałam to osiem, dziewięć lat byłby to naprawdę świetne zabawy.
:) Pomyślcie, że mogło to się wydawać na tyle dziwne, bo w moim wieku
dziewczyny bawiły się lalkami, a ja w tym czasie biegałam z mieczem udając
Jedi. Z perspektywy czasu wspominam to z uśmiechem na twarzy i trochę żałuję, że ta beztroska nie wróci. Natomiast patrząc na „zabawy” niektórych
dzisiejszych dzieci, siedzących 24 godziny na dobę przed komputerem myślę sobie
„Nie wiecie co to prawdziwa zabawa”, ale podkreślam tu "niektóre”, bo na szczęście
nie wszyscy tacy są.
Dzieciństwo miałam świetne, a dzięki Gwiezdnym Wojnom było jeszcze
lepsze. Nie umiem wybrać, która postać jest moją ulubioną, bo każda z nich
prezentuje jakieś wartości. W każdym bądź razie, gdybym miała krótko powiedzieć
dlaczego lubię gwiezdną sagę to muszę przyznać, że ze względu na gatunek,
czyli science-fiction. Kosmos, statki kosmiczne, Gwiazda Śmierci, Moc – to było
i jest coś, a nie dzisiejsze seriale opowiadające o tym, jak Barbara poszła do
sklepu i kupiła sałatę. SF to coś świetnego, coś dzięki czemu mogę oderwać się
od tej rzeczywistości i zapomnieć o niej na ten krótki czas.
Nie wszyscy muszą lubić Gwiezdne Wojny, tak jak ja nie jaram
się ,,Zmierzchem” czy ,,Harym Potterem” i broń Boże nie zamierzam Was namawiać,
abyście oglądnęli Star Wars, bo rozumiem, że nie każdy lubi takie klimaty. Ci,
którzy znają sagę i wiążą z nią wspominania, zrozumieją mnie, gdyż każdy z fanów
sagi traktuje ją na swój sposób i jest z nią związany z jakiegoś powodu i może
nazwać Gwiezdne Wojny swoimi Gwiezdnymi Wojnami. Jestem z nimi dlatego tak
związana, gdyż towarzyszyła mi przez świetny okres życia – dzieciństwo, a dzięki
niej mogę wracać do tych czasów.
Pasja do świata Gwiezdnych Wojen rosła i dojrzewała we mnie bardzo długo. Na początku była to po prostu zwykła fascynacja, coś fajnego, temat dziecięcych zabaw. Jednak kilka lat temu zaczęłam bardziej zgłębiać się w Gwiezdne Wojny i wszystko trwa, aż do teraz. Długo szukałam bloga o tematyce gwiezdnej sagi i na początku nie
brałam pod uwagę, że sama mogłabym o nich pisać. Ale dlaczego nie? Pomysły są
więc czemu nie mogłabym spróbować. I oto jestem. Pisanie daje mi mnóstwo
radości i satysfakcji. Każde dobre słowo podbudowuje mnie i daje kopa do
działania, co nie znaczy, że słysząc krytykę załamuję się. Opinie, rady także
te mniej pozytywne przyjmuję na klatę i staram się poprawiać błędy. Dziękuję każdej osobie, która tu wpada i
pomaga mi tworzyć te stronę.
Tak prezentuje się moja historia z Gwiezdnymi Wojnami. A Wasza? Zamieszczam także linki do stron o Gwiezdnych Wojnach, które moim zdaniem zasługują na uwagę, a ich właściciele wykonują kawał dobrej roboty. :) Kolejność jest przypadkowa. :)
Oh! Nie niezmiernie mi miło, że moje wypociny również znalazły sie na liście linków ♡.♡
OdpowiedzUsuńMoja przygoda zaczęła od tego, że moja ciocia, wujek i kuzynka chcieli mnie zabrać na "Przebudzenie Mocy", a ja nigdy nie widziałam innych części, bo jakoś nie kręciło mnie to, więc byłby przypał, więc obejrzałam "Nową nadzieję" i sie zakochałam... A potem zaczęłam szukać fanfików do Anidali i tak jakoś wyszło że jestem gdzie jestem ^o^
Buźka i zapraszam do mnie... Hot news: Dzisiaj powinien pojawić sie rozdział na Dark Side!
DZISIAJ, TO ZNACZY.. 28?! NIE MÓWIŁAŚ!!! *O*
UsuńDziękuję bardzo za wyróżnienie!<3
OdpowiedzUsuńJestem i ja. Wow, moje obawy blogi są na liście?! Bardzo dziękuję! Nie wiem jak się Ci odwdzięczyć, a w wygładzanie mów nie jestem dobra, więc przejdźmy do historii poznania SW.
OdpowiedzUsuńWięc pewnego, wakacyjnego dnia... Akurat na Mazurach, gdzie byłam na 2 tygodnie na wakacje... Mała, 8-letnia dziewczynka (tak, ja xD) bardzo się nudziła. Był tam mój kuzyn, który postanowił, żeby będziemy oglądać film. Okazało się, że będą to właśnie Star Warsy. Nigdy dotąd nie oglądałam tej sagi, ale chętnie się zgodziłam. Była to Zemsta Sithów. Od początku podobała mi się postać Obi-Wana, i tak zostało do dziś. Potem bawiłam się na dworze, że ja jako mistrz Kenobi jadę na tym takim stworku (czyli na rowerze) i walczę (niebieski miecz świetlny z patyka) z Grivesem (zapomniałam nazwy rasy xd). Jak wróciłam stwierdziłam, że muszę obejrzeć wszystkie części i oglądałam codziennie xD każda po kilka razy i jakoś tak no.
I to było dawno temu dość, i okazało się że będzie TFA. PO filmie (nw czemu po a nje przed xd), ponownie obejrzałam wszystkie części i teraz oglądam TCW. Zresztą ja zostało mi malutko odcinków do końca... :(
To ja nie zanudzam. NMBZT!
Meg
Cześć! Widzę, żęsię troszkę spóźniłam, ale szkoła mnie zabiję. Niestety nie mam czasu na opowiadanie Ci jak zaczęła się moja historia ze SW. Mój blog tam jest - omg! DZIĘKI, DZIĘKI, DZIĘKI!!
OdpowiedzUsuńolga
kc
Wow! Mój blog na tej liście! Bardzo dziękuję. :))
OdpowiedzUsuńMoja historia zaczęła się bardzo podobnie. Pamiętam, że oglądałam wraz z bratem oraz tatą trzecią część... Przeraziłam się Anakina, gdy miał zakładaną zbroję :DD
NMBZT, Sue. :) :*