piątek, 1 czerwca 2018

Moje wrażenia po ,,Solo: A Star Wars Story"

! UWAGA, SPOILERY !

Chyba każdemu z nas wchodząc na salę kinową do samego końca towarzyszyła niepewność związana ze spin-offem o kultowej postaci, którą pokochały rzesze fanów. Postać Hana Solo - przemytnika i największego łajdaka Galaktyki, wykreowana przez Harrisona Forda, stała się dla fanów kimś niezwykłym. Chyba każdy chłopak marzył choć raz o tym, aby z blasterem w kaburze i z Chewbaccą u boku przemierzyć Galaktykę wzdłuż i wszerz, najlepiej na pokładzie Sokoła Millennium. Odkąd tylko Disney oficjalnie potwierdził ukazanie się kolejnego spin-offa i to o samym Hanie Solo decyzja ta wywołała wielki szok. Największe obawy dotyczyły oczywiście samej głównej postaci, której rolę powierzono Aldenowi Ehrenreichowi. Produkcja przeszła dużo, licząc zmianę reżysera włącznie. Nie pomagało jej też na pewno to, że premierę zaplanowano na maj, czyli na zaledwie pół roku od głośnego ,,Ostatniego Jedi". Jak wyszło? Każdy z nas, kto widziała już film zapewne wyrobił sobie o nim własne zdanie. Ja również i moimi kilkoma przemyśleniami chcę się dziś z Wami podzielić. 


Celem filmu było ukazanie losów Hana Solo sprzed ,,Nowej Nadziei". Miało to być głównie pokazanie nam spotkania Hana z Wookiem, które przerodziło się w wieloletnią przyjaźń. Ważnym wydarzeniem w życiu Solo była na pewno wygrana Sokoła Millennium - w końcu to YT-1300 stał się nieodłącznym elementem Hana i frachtowcem, z którego stratą Lando nie mógł się nigdy pogodzić. ,,Solo" miał ukazać drogę Hana od chłopca z Korelii, który musiał kraść, aby przeżyć, do przemytnika, którego poznajemy w kantynie Mos Eisley. I chociaż największe obawy wiązano z tym, czy Alden Ehrenreich zdoła udźwignąć rolę tak kultowej postaci, muszę przyznać, że dla mnie to właśnie Alden czyni ten spin-off przyjemnym filmem. Ehrenreich dobrze wcielił się w rolę Hana i na swój własny sposób zinterpretował tę postać. Chociaż na początku trudno było się do niego przyzwyczaić, to dzięki mimice, gestom, ironii i humorowi z jakiego kojarzony jest Han, sprawiły, że główna postać wyszła bardzo dobrze. 

Inaczej sprawa przedstawia się z pozostałymi postaciami, bo tak jak Han wyszedł dobrze, tak inni bohaterowie już niekoniecznie. Stało się to czego obawiałam się najbardziej, a mianowicie to, że zrobiono z Qi'ry wielką miłość Hana, która niestety miałam momentami wrażenie, że zdominowała inne wątki. Han powinien zostać ukazany jako lekkoduch, który ma na względzie tylko przygody czekające na niego w galaktyce i niebezpieczeństwo związane z nimi, które nawiasem mówiąc kochał. Dlatego tak wielkie przywiązanie trochę tu nie pasuje. Beckett i Dryden wypadli już trochę lepiej. Postać Enfyst Nest okazała się zaskoczeniem jak i cała sprawa wokół niego, a właściwie to niej. Lando wyszedł całkiem dobrze - Donald Glover nadał postaci charakteru, ale uważam, że krążąca opinia o tym, że Carlisian momentami przyćmiewa samego Hana, jest według mnie trochę przerysowana. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby odpuszczono nam wkurzającego droida L3, której żarty bynajmniej nie były śmieszne. Z niektórymi postaciami pożegnaliśmy się dość szybko i nie mogliśmy poznać ich bliżej, co jest niestety właśnie minusem spin-offów. Dlatego np. poświecenie Val nie jest dla widza czymś, co może wzruszać, bo no niestety, ale nie okłamujmy się, że nie była to postać, z którą można było czuć się zżytym. 


,,Solo" różni się znacznie od pozostałych filmów swoim klimatem. Widzimy w nim galaktykę od tej brudnej strony, gdzie musisz walczyć o wszystko i kraść, aby zapewnić sobie przetrwanie. Dostajemy to już na samym początku, gdzie na Korelii rozgrywa się dramat wielu ludzi, a w tym Hana, który marzy o tym, aby wyrwać się z tego miejsca, zdobyć statek i zostać najlepszym w galaktyce pilotem. Duża obecność innych ras jest też jak najbardziej na plus, bo na każdym niemal kroku widzieliśmy wiele obcych, czyli ten element, który nadaje galaktyce takiej niezwykłości. Pierwszy raz ujrzeliśmy też na ekranie planety nieodłącznie związane z Hanem, czyli Mimban, Korelię i Kessel. Nie można nie wspomnieć też o wielu nawiązaniach do pozostałych filmów sagi oraz o wielu fajnych smaczkach, które na pewno ucieszą nie jednego fana (będzie o nich też post). 

Niewątpliwie to właśnie rodząca się przyjaźń pomiędzy Hanem a Chewiem stała się jednym z najlepszych elementów filmu. Już w spin-offie mogliśmy zaobserwować oddanie Wookiego i sympatię Hana do kudłatej istoty, a zobaczenie ich razem za sterami Sokoła, gdy razem pociągają za dźwignię służącą za wskoczenie w nadprzestrzeń jest momentem, który bardzo cieszy. Takie sceny jak ta z pociągiem, albo ucieczka przed Imperium, czy w końcu akcja w Otchłani, gdzie Han pokonuje słynną trasę na Kessel w 12 parseków, trzymają w napięciu. Są one perełkami spin-offa, to pewne, ale jednak chyba nie nazwałabym ich epickimi. Akcja jest wartka i nie nudzi, więc na pewno jeśli ktoś lubi, gdy sporo się dzieje, znajdzie coś dla siebie. W pamięć zapadają oczywiście sceny gry w sabaka: najpierw pierwszej, której wynik nie jest zbyt pomyślny dla Hana, ale już druga przynosi mu wygraną w postaci Sokoła, którego utratę Lando będzie wypominał Solo za każdym razem. 

,,Solo" nie jest filmem złym, ale nie jest też przesadnie dobry. Nie powiedziałabym, że jest on lepszy od Rogue One, bo na Łotrze 1 siedziałam z ciarkami wciśnięta w fotel do samego końca. W ,,Solo" trochę zabrakło, ale to może też przez to, że upłynęło zaledwie pół roku od ,,Ostatniego Jedi" i nie zdążyłam się jakoś strasznie nakręcić na ten spin-off. ,,Solo" trzyma poziom Gwiezdnych Wojen, jest jedynie filmem trochę niedopracowanym. Niektóre postacie nie przypadły mi do gustu, ale za to dostaliśmy dużo nawiązań do innych filmów sagi i dobrze wykreowaną postać Hana Solo w duecie z Chewbaccą. Zakończenie jest zaskakujące i faktycznie może wskazywać na kontynuację, być może nie koniecznie już pod tytułem ,,Solo", ale jeśli plotki są prawdziwe to pod nazwą ,,Lando: A Star Wars Story". Na pewno nie żałuję pójścia na film i z pewnością wybiorę się jeszcze przynajmniej jeden raz. A Wy, jeśli jeszcze nie widzieliście to wybierzcie się koniecznie i podzielcie swoim zdaniem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Cieszę się, że trafiłeś na mojego bloga. Spodobało Ci się tu? Zaobserwuj lub zostaw komentarz. :) Nie bawię się w obserwacje za obserwację.